czwartek, 26 września 2013

Niedźwiedzia przysługa reklamy - "Gniazdo światów" Marek S. Huberath

Do napisania tego tekstu zbierałam się bardzo długo. Nawet nie dlatego, że nie bardzo wiedziałam co mam napisać lub nie bardzo potrafiłam to ująć w słowa. Kluczowym sprawcą (albo największą wymówką, jak kto woli) był brak czasu – zawsze była bowiem jakaś łatwiejsza do napisania recenzja, którą mogłam wypełnić wolne okienko. A czemu recenzja jest tak trudna do napisania? Bo dotyczy książki, która powinna mi się bardzo spodobać, a która spodobała mi się mniej. I to nawet nie jej wina. Chodzi oczywiście o „Gniazdo światów” Huberatha.

Historia pozornie jakich wiele – ot, Dave Throzz po przeżyciu określonego czasu w jednej krainie, przenosi się do drugiej. Problem polega na tym, że jego ukochana żona jeszcze swojego przepisowego czasu nie przemieszkała, muszą więc nieco kombinować. Okazuje się, że rozwiązanie, które wybrali, wcale nie było takie dobre a życie w nowym miejscu nie rozpieszcza, zwłaszcza biednej Magdaleny. Na dodatek wokół zaczynają umierać ludzie. A jest jeszcze kwestia niezwykłej powieści, która wpada w ręce naszym bohaterom i wywołuje dziwne komplikacje…

Na początek chyba powinnam wylać swoje żale, żeby później móc przejść do bardziej obiektywnej oceny. Wszystko przez to, że naczytałam się peanów o tym, jakie to „Gniazdo światów” jest genialne i że to największe dzieło autora. Wiedząc mniej więcej, czego po tym akurat pisarzu mogę się spodziewać, oczekiwałam olśnienia, zalewu wspaniałości, czegoś, czego jeszcze nigdy nie czytałam, co mnie po prostu zwali z nóg. Tymczasem dostałam książkę błyskotliwą, świetnie napisaną i misternie skonstruowaną, ale nie fenomen na skalę światową. Zawiodłam się, ale sama sobie jestem winna.

A cóż to za misterna konstrukcja? Otóż „Gniazdo światów” to powieść szkatułkowa. Mało tego, jest to taka powieść, która czytelnika zaprasza do udziału. Nie mam tu na myśli jakiejś trywialnej gry paragrafowej – Huberath daje bowiem szansę zabawienia się w boga. A że dodatkowo świetnie gra na emocjach, prawie dałam mu się nabrać w kwestii tego, że los bohaterów zależy ode mnie.

W tym wszystkim odnalazłam pytanie, które zadawałam sobie już jako dziecko: co się dzieje z postaciami książki, kiedy akurat jej nie czytam? Kilku autorów już się tym tematem bawiło, jednak głównie w książkach przeznaczonych dla młodszego czytelnika i z ukierunkowaniem na brawurową historię. Huberath postanowił rozpatrzeć problem od strony etycznej – jeśli nasze czytanie sprowadza na bohatera nieszczęścia fabuły, to czy w ogóle powinniśmy czytać? I czy wydarzenia mogłyby potoczyć się inaczej, gdybyśmy bohaterowi dali odrobinę więcej czasu? Muszę przyznać, że te pytania dały mi do myślenia – lubię takie teoretyczne łamigłówki.

Jak już przy bohaterach jesteśmy, to i ci się autorowi udali (poza postaciami kobiecymi – jak już któraś dostała większą rolę do odegrania, to z niej zaraz wredna zołza wyłaziła. Nawet z Magdaleny, która była kreowana konsekwentnie na postać pozytywną, w gruncie rzeczy skutecznie. Zaczynam podejrzewać, że autor nie umie inaczej, ale zanim to stwierdzę z pewnością, potrzebne są dalsze badania). Ich główną cechą jest realizm zachowań. Nic szczególnie uładzonego czy niezwykłego, ot, zwykli ludzie z ich małymi i dużymi świństewkami, z okrucieństwem, małostkowością, mentalnością tłumu i czasem odrobiną bohaterstwa. W sumie to chyba najmocniejsza strona powieści.

Mimo pewnego subiektywnego zawodu, „Gniazdo światów” to z pewnością lektura warta polecenia. Chętnie postawiłabym ją na półce, zwłaszcza, jeśli wyszłoby wznowienie w sugerowanej przez autora formie. Z pewnością dostarczy inteligentnej rozrywki każdemu czytelnikowi.

Tytuł: Gniazdo światów
Autor: Marek S. Huberath
Wydawnictwo: superNOWA
Rok: 1999
Stron: 274

5 komentarzy:

  1. Inteligentna rozrywka... brzmi dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem lepiej za bardzo się nie nastawiać... Huberath wciąż przede mną, jakoś nie mogę się zdecydować - słyszę głosy zachwytu, ale i opinie negatywne, czyli autor polaryzuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z autorem warto się jednak zapoznać, bo pisze co najmniej bardzo dobrze. Sama zaczynałam od zbioru opowiadań i jestem zadowolona.:)

      Usuń
  3. Ha! Jak dobrze mi się czytało Twoją opinię. Głównie dlatego, że ja sama jestem świeżo po lekturze i sama też pisałam o tej książce kilka słów: http://pannakac-pisze.blogspot.com/2015/01/gniazdo-swiatow-marek-s-huberath.html
    Ciekawie tak porównywać odczucia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...