środa, 20 września 2017

[Rok z Nebulą] "Mały Brat" Cory Doctorow

Kiedy dobierałam sobie listę tytułów do nebulowego wyzwania, kierowałam się dość prostymi kryteriami. Miały być to książki, które mnie choć trochę interesowały. Dodatkowe punkty dostawały za fakt, że mam je w domu (okazało się, że mam w domu zaskakująco dużo powieści, które nominowano do Nebuli). „Małego Brata” akurat miałam. Pomyślałam, że to młodzieżówka, więc powinna się sprawnie czytać, czyli świetnie nadawała się do wyzwania. Cóż, w tej kwestii się nie pomyliłam.

Marcus jest bystrym i trochę buntowniczym siedemnastolatkiem z San Francisco niedalekiej przyszłości (tak niedalekiej, że mogłaby być właściwie nieco alternatywną teraźniejszością). Ma kolegów i normalne życie, a jego pasją jest elektronika, programowanie i gry. Czasem zdarza mu się zerwać się ze szkoły, żeby te pasje realizować. Podczas takich właśnie wagarów jego miasto pada ofiarą zamachu bombowego, sam Marcus zaś – ofiarą nadużyć władz. Przekonawszy się na własnej skórze, jak cenna jest prywatność i wolność osobista, wobec narastającej (w imię zapobiegania terroryzmowi) inwigilacji, chłopak postanawia pomóc znajomym chronić prywatność. A oni pomagają swoim znajomym i tak dalej… Kiedy Marcus zaczynał, nie miał pojęcia, gdzie jak daleko to może zajść.

Mam problem z tą książką. Bo widzicie, po przeczytaniu doskonale zdaję sobie sprawę z tego, dlaczego ona dostała nominację do Nebuli, ale… przez całą lekturę towarzyszyło mi przekonanie, że to za mało. Literacko „Mały Brat” kompletnie niczym się nie wyróżnia spośród szeregów sprawnie napisanych powieści młodzieżowych – ot, język tak zwany przejrzysty (co samo w sobie nie jest wadą, no ale mówimy przecież o książce, którą nominowano do jednej z najbardziej prestiżowych branżowych nagród), sposób przedstawienia tematyki bardzo aktualny, ale nie rewolucyjny. Cóż, po nominacji do Nebuli generalnie spodziewałabym się więcej, niż literacko-koncepcyjnej poprawności.

Za co więc ta nieszczęsna nominacja? Za tematykę. Doctorow bowiem stworzył powieść przerażająco aktualną, nawet teraz po prawie dziesięciu latach od premiery. Autorowi udało się bowiem wykreować niepokojąco realną wizję państwa, w którym niby żyje się normalnie, ale władze wykorzystują każdy pretekst do tego, żeby zagarniać kolejną działkę prywatności obywateli, przekonując ich jednocześnie, że to dla ich dobra i tak naprawdę nic się nie dzieje. A każdego, kto próbuje się przed tym bronić (i egzekwować zapisane w konstytucji, należne mu prawa), od razu traktuje jak przestępcę. Doctorow pokazuje nie tylko mechanizmy powstawania takiego opresyjnego systemu, ale też mechanizmy tworzenia się obywatelskiego oporu, który przeradza się w otwartą rewolucję.

Sam mechanizm powstawania opresyjnego państwa nie jest tak naprawdę niczym nowym. Bardziej interesujące jest to, w jaki sposób autor, przy pomocy bohaterów swojej opowieści, prezentuje różnorodność ludzkich postaw w obliczu problemu. Mamy więc Marcusa, buntownika mimo woli, przykład tego, jak system sam produkuje sobie wrogów. Marcus nie chciał doprowadzić do buntu – chciał tylko dać ludziom wybór. A i to by go nie interesowało (czy raczej nie odkryłby, że coś jest nie tak), gdyby na własnej skórze nie doznał niesprawiedliwości i okrucieństwa systemu. Jako czytelnicy widzimy, że jego przyjaciele (przynajmniej niektórzy z nich przeżyli to samo) reagują inaczej. Van, nastolatka, której rodzice pochodzą z Korei Północnej, od razu dystansuje się do sprawy i stara się zapomnieć, żyć normalnie. Jolu, typowy buntownik, na początku chętnie się angażuje w opór przeciwko władzy, ale później się wycofuje. Zdaje sobie sprawę z tego, że będąc Latynosem, ryzykuje dużo więcej, niż biały Marcus – wie, że drugiej szansy nie dostanie. Mamy też wiele dzieciaków, które traktują to jako fajny event, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie brakuje ludzi, którzy możliwość donoszenia na znajomych i szpiegowania ich trktują jak dar od losu i pozwalają się bez skrępowania rozwijać swojemu małemu, wewnętrznemu sadyście. Ciekawym przypadkiem jest ojciec Marcusa – człowiek, który wierzy, że wspierając opresyjne państwo naprawdę może uchronić swoich najbliższych przed zewnętrznym niebezpieczeństwem i który przez bardzo długi czas nie zdaje sobie sprawy, że ono nie czai się na zewnątrz a poczucie bezpieczeństwa jest złudne…

Podsumowując: na plus realistyczna wizja kraju, który powoli staje się opresyjny i mechanizmów rządzących tym procesem. Także szeroka gama sprawnie odmalowanych postaw w reakcji na powyższe oraz kreacja realistycznych postaci. Na minus – zbyt prosty język, narracja czasem zamieniająca się w wykład (zazwyczaj ciekawy, but still; nie pomagają też przypisy, często rozwijające skrótowce albo oczywiste dla każdego użytkownika Internetu, albo wyjaśnione kilka zdań później). Ogólnie nie żałuję czasu spędzonego nad tą książką. Ale na nominację do Nebuli to ona nie zasłużyła.

Tytuł: Mał Brat
Autor: Cory Doctorow
Tytuł oryginalny: Little Brothre
Tłumacz: Barbara Komorowska
Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2011
Stron: 378

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...