tag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post1929823676878189598..comments2023-05-22T15:06:22.246+02:00Comments on Z pamiętnika książkoholika: "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate WilhelmMorenihttp://www.blogger.com/profile/13208744197252672304noreply@blogger.comBlogger14125tag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-5071031217130761872015-03-06T10:04:34.664+01:002015-03-06T10:04:34.664+01:00Słuszna teza, ostatnio widziałem wypowiedzi, że po...Słuszna teza, ostatnio widziałem wypowiedzi, że polska klasyka to Pilipiuk, bo od tego czytelnik zaczynał. Przerysowane, ale pasuje do tego, co piszesz. Sam też mam takie nieostre pojęcie chyba najbardziej zbieżne z ramami Artefaktów - czyli wszystko co przed latami 80. i niektóre pozycje z nich też (czyli co się przed moimi urodzinami pojawiło).<br />Artefakty mają na siebie zarabiać, więc kilka koni pociągowych jak Simmons czy Gibson musiało się pojawić. I pewnie będą jeszcze następne jeśli seria się utrzyma. Mnie wznowienia raczej irytują (bo mam naturę kolekcjonera-chomika, a duble nie są mi potrzebne... no ale jak to, seria niepełna? Nie może być!). GG szczerze powiedziawszy na razie odpuszczam - za dużo tego wychodzi, a znam tak mniej więcej połowę. Shadowmagehttps://www.blogger.com/profile/12584906281381017413noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-4010112518489706572015-03-04T17:45:42.553+01:002015-03-04T17:45:42.553+01:00Jasne. Klasyka jest dla mnie pojęciem nieostrym. N...Jasne. Klasyka jest dla mnie pojęciem nieostrym. Na swój użytek mówię, że każdy "tworzy" swoją klasykę w zależności od tego <b>kiedy</b> zaczął czytać <i>science fiction</i>. Kiedy ja zaczynałem, to nie dość, że nowa fala to się wykluwała na dobre, to jeszcze była u nas praktycznie niedostępna. Tak, że u nas faktycznie to dopiero lata osiemdziesiąte zaczęły przybliżać <i>science fiction</i>, czy ogólnie fantastykę szerszym frontem. No chyba, że "Fantastykę i futurologię" Lema przyjmiemy za mit założycielski.<br />Co do Artefaktów, to zobaczymy jak się to potoczy, zapowiedzi są niezłe, ale część to przybliżanie młodemu pokoleniu wcale niedawnych dzieł, Wolfe, Gibson czy Simmons (tu jestem zdziwiony, myślałem, że Hyperion Cantos jednak jest znane i cenione). GG ma niezaprzeczalny walor, dla mnie to łatanie dziur w pamięci (no to czego nie czytałem to też dziura w pamięci;-)). Obecność fantastyki rosyjskiej to plus. Jakby nie patrzeć, to Jefremowa (czyli majowa para, już na pewno) wypada znać. Podobnie jak naszą Trylogię Borunia i Trepki :-)Andrzej „Kruk” Appelthttps://www.blogger.com/profile/02031393320392767580noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-23597508073280518852015-03-04T09:48:31.075+01:002015-03-04T09:48:31.075+01:00To kwestia dostępności praw, a nie braku woli.
Zr...To kwestia dostępności praw, a nie braku woli. <br />Zresztą pojęcie klasycznej SF jest tak szerokie (obecnie przecież i nowa fala to klasyka), że wyczerpującego zestawu nie da się zrobić. GG koncentruje się na starszych rzeczach (od początków, poprzez epokę pulpową, złoty wiek i nieco późniejsze), Klasyka SF to były książki głównie z lat 60-70, nowofalowe. Artefakty są też solidnie rozstrzelone (w wymienianych tekstach lata mniej więcej 50-89), ale jednak chyba z nastawieniem na okres 75-90, czyli taka nowsza klasyka. Shadowmagehttps://www.blogger.com/profile/12584906281381017413noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-28090074334159199522015-03-02T14:49:48.273+01:002015-03-02T14:49:48.273+01:00Myślę, że seria się dobrze zapowiadała. Wyszło jak...Myślę, że seria się dobrze zapowiadała. Wyszło jak wyszło, nie jest zła, ale... Definicja klasyki jest dosyć płynna. Wiadomo, rzecz gustu, animatora serii i odbiorców. Każdy ma swój kanon prawdę mówiąc. Jak dołożyć do tego część pozycji z Galaktyki Gutenberga, Wellsa chociażby i to co jest zapowiedziane w Artefaktach to się zaczyna jakoś uzupełniać. Dla mnie brak Ursuli Le Guin ("Lewa ręką ciemności" "Słowo las znaczy świat"), Rogera Zelaznego ("Pan światła" "Aleja potępienia") jest bardziej niż znaczący.Andrzej „Kruk” Appelthttps://www.blogger.com/profile/02031393320392767580noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-72138433658228601032015-03-02T14:02:53.819+01:002015-03-02T14:02:53.819+01:00Raczej nie miała, chociaż faktycznie ludzie zwraca...Raczej nie miała, chociaż faktycznie ludzie zwracali na nią uwagę - no ale jak się jest jedną z 2-3 serii fantastycznych na rynku, to nic dziwnego. A i okładki niezłe, na nich zaczął się Tomek Maroński wybijać.<br />Niemniej było w niej sporo dobrych książek, chociaż sam za wiele nie kupowałem, bo miałem w starszych wydaniach. Shadowmagehttps://www.blogger.com/profile/12584906281381017413noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-10001199857313528562015-03-01T12:56:25.198+01:002015-03-01T12:56:25.198+01:00Jeśli masz w mieście jakąś księgarnię spod szyldu ...Jeśli masz w mieście jakąś księgarnię spod szyldu taniej książki, to koniecznie tam zajrzyj. Poza jednym tytułem z antykwariatu, pozostałe jedenaście zakupiłam właśnie w taniej książce za śmieszne pieniądze. Choć akurat Wilhelm chyba już wyszła.<br /><br />Znaczy, książka jest bardzo dobra, żeby nie było i z pewnością na miejsce w kanonie zasługuje. A że spodziewałam się szału, fajerwerków i obezwładniającego zachwytu, no, to trochę inna para kaloszy.;)<br /><br />Czy ja już wspominałam, że nie cierpię wordowej autokorekty?Morenihttps://www.blogger.com/profile/13208744197252672304noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-12541962821150697692015-03-01T10:45:32.695+01:002015-03-01T10:45:32.695+01:00Nawet nie kojarzyłam tej serii, ale chyba będę mus...Nawet nie kojarzyłam tej serii, ale chyba będę musiała przejrzeć tytuły i może poszukać czegoś w antykwariatach, skoro to takie must read.<br /><br />Klony i hivemind, ach, lubię. Szkoda tylko, że książka nie okazała się aż tak dobra - kiedy się dowiedziałam, że piszesz taką super długą notkę to spodziewałam się właśnie czegoś nadzwyczaj udanego lub odwrotnie, prawdziwej tragedii. ^^ W każdym razie, chyba i tak się z nią zapoznam, bo brzmi wcale ciekawie. <br /><br />Plus, "obraz niewypał się nazbyt sielankowy", literka ci się tu omskła.Katarzyna Sida Olesiakhttps://www.blogger.com/profile/09363580115910207352noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-46948429568335486992015-02-28T22:01:11.428+01:002015-02-28T22:01:11.428+01:00Co do panów F & SK to poszukaj tomu "Miec...Co do panów F & SK to poszukaj tomu "Miecze i ciemne siły" wydanego przez Alfę (1993). Tam był inny tłumacz (Marek Marszał). Jakoś tamte tłumaczenie nie wydawało mi się specjalnie sztywne. Fafryd jeszcze występował jako Fafhrd ;-)Andrzej „Kruk” Appelthttps://www.blogger.com/profile/02031393320392767580noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-12787440516766101562015-02-28T21:52:27.475+01:002015-02-28T21:52:27.475+01:00Nie wiem, może to moje osobiste wrażenie, ale towa...Nie wiem, może to moje osobiste wrażenie, ale towarzyszy mi przekonanie, że seria miała swego czasu renomę zbliżoną do tej będącej udziałem UW. A to już IMO sporo.:)Morenihttps://www.blogger.com/profile/13208744197252672304noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-33813671587028222452015-02-28T21:51:07.565+01:002015-02-28T21:51:07.565+01:00Akurat "Żołnierzy Kosmosu" to chciałabym...Akurat "Żołnierzy Kosmosu" to chciałabym sobie przeczytać dla celów poznawczych. Mam ogromną słabość do filmu i chciałabym poznać pierwowzór (choć zdaję sobie sprawę, że przesadniej ilości punktów stycznych to raczej nie będzie). Leibera w Solarisowym wydaniu omijam odkąd przeczytałam tom opowiadań o Fafrydzie i Szarym Kocurze (nie wiem, czy ten koszmarnie sztywny język to wina tłumacza, czy autora, ale w tym przypadku raczej na jedno wychodzi). Za to dzięki za polecenie "Babel 17", ten tytuł dotąd pracowicie ignorowałam.^^Morenihttps://www.blogger.com/profile/13208744197252672304noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-33096192022224038752015-02-28T21:42:15.939+01:002015-02-28T21:42:15.939+01:00No trochę tych podbojów i wojen to tam jest poza t...No trochę tych podbojów i wojen to tam jest poza tymi co je wymieniłaś (Haldeman i Niven). Heinlein z "Żołnierzami Kosmosu", właściwie "Wędrowiec" Leibera to też trochę tej bajki. Za to polecam "Babel 17" bo to wojna, ale podejście jakie zaproponował Delany jest naprawdę niezłe. Nie wiem jak z drugą pozycją Leibera. "Mąż czarownicy" to niby na współczesne klasyfikacje urban fantasy(?), no bo żony profesorów praktykujące voodoo coby kariery mężów wesprzeć to mi na science fiction nie wygląda. "Najwyższy czas" to znowu wojna międzygatunkowa, ale ma to coś...<br />Z drugiej strony to książki, które wypada znać, ale fajerwerków to aż tam tylu nie ma...Andrzej „Kruk” Appelthttps://www.blogger.com/profile/02031393320392767580noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-26212229790259962172015-02-28T21:25:15.380+01:002015-02-28T21:25:15.380+01:00Jakoś nie uważam, żeby seria Klasyki SF miała jaką...Jakoś nie uważam, żeby seria Klasyki SF miała jakąś specjalną renomę, która sugerowałaby nie wiadomo jaki poziom. Ale akurat Wilhelm to moim zdaniem jedna z lepszych pozycji w serii. Shadowmagehttps://www.blogger.com/profile/12584906281381017413noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-52295612054372127032015-02-28T21:22:40.808+01:002015-02-28T21:22:40.808+01:00Dziękuję.^^ Ja tam bym chętnie i Twoją przeczytała...Dziękuję.^^ Ja tam bym chętnie i Twoją przeczytała.;)<br />Znam to opowiadanie Le Guin (choć pamiętam dość słabo) i szczerze mówiąc tam ten hivemind klonów bardziej mi pasował, jakiś taki praktyczny i rozmyślny się wydawał. Tutaj trochę mi przeszkadzała wiedza, że rozwój umysłowy zależy od tylu czynników pozagenetycznych, że uzyskanie klonów o takiej samej osobowości jet praktycznie niemożliwe (mam taką książeczkę, "Geny a charakter" się nazywa i autor bardzo ładną historyjką zilustrował ten problem). Ale z drugiej strony, jeśli już w SF potrzebujemy ludzkiego hiveminda, to klony są jakimś takim eleganckim i mało inwazyjnym uzasadnieniem.:)<br />Hm, a czego właściwie byś nie polecał? Bo w sumie na razie jestem nastawiona dość entuzjastycznie, ale trzymałam się raczej z daleka od tematyki, której nie lubię (czyli te tam kosmiczne podboje, pierścienie i wieczne wojny). Mogę się na coś nadziać bliżej gruntu?<br />Co do brakujących autorów obstawiam jednak prawa. Jakoś w tym czasie Prószyński wznawiał Strugackich, pewnie i inne znane nazwiska trzymał kto inny.Morenihttps://www.blogger.com/profile/13208744197252672304noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6539262006913496448.post-67930563204896138662015-02-28T21:05:16.881+01:002015-02-28T21:05:16.881+01:00Notka świetna, nie będę już musiał pisać o tej pow...Notka świetna, nie będę już musiał pisać o tej powieści?<br />Temat klonów zrobił się swego czasu bardzo modny. Przypomina mi się opowiadanie Ursuli Le Guin "Dziewięć śmierci" (1968) gdzie grupa klonów "z jednego miotu" jest praktycznie autarkiczna, z seksem włącznie. Muszą działać razem, być blisko. No nie wiem czemu panie tak sobie wymyśliły, że klony nie będą znosić samotności?<br />Seria jest odrobinę nierówna. Kultowość tak, ale z ograniczoną odpowiedzialnością :-D Na pewno są pozycje lekko już zakurzone, niektóre wyglądają jakby trochę były na siłę wciśnięte, ale autorskie serie tak mają po prostu. Po drugie jednak kilkoro autorów tam brakuje, nie wiem czy to sprawa gustu czy praw do polskich wydań. Przede wszystkim Ursula K. Le Guin i Roger Zelazny. Jest Bułyczow, brakuje Strugackich. Andrzej „Kruk” Appelthttps://www.blogger.com/profile/02031393320392767580noreply@blogger.com