Strony
▼
wtorek, 22 czerwca 2010
Kobieca fantasy - "Zapomniane bestie z Eldu" Patricia McKillip
„Zapomniane bestie z Eldu” zwróciły moją uwagę tylko dlatego, że Sapkowski w „Rękopisie znalezionym w smoczej jaskini” wymieniał je jako jedną z pozycji kanonów fantasy. A ponieważ ambitnie postanowiłam kanon ten poznać, w końcu i po „Bestie…” sięgnęłam. Przez 1/3 książki zastanawiałam się, cóż takiego AS w niej dostrzegł, że uznał za stosowne zamieścić ją w kanonie. Teraz już wiem.
Górę Eld zamieszkują od kilku pokoleń potężni magowie. Nie interesuje ich władza nad ludźmi ani sprawy szerokiego świata. Mają natomiast osobliwe hobby, zajmują się bowiem prowadzeniem niezwykłego ogrodu zoologicznego. Wabią na górę mocą swej magii legendarne bestie, których imiona bardowie opiewali w dawnych pieśniach, a zwykli ludzie uważają za mity jeno. Znajdziemy więc na górze Eld złotego lwa Gulesa, zielonoskrzydłego smoka Gylda, wielkiego sokoła Tera i wiele innych. Ostatniej władczyni bestii, czarodziejce Sybel, pozostaje do zwabienia już tylko biały ptak Liralen. Pewnej nocy jednak, gdy go nawoływała, u bram jej domu stanął inny gość. Oto młody rycerz przywiózł niemowlę królewskiej krwi, uratowane z wojennej pożogi, a będące siostrzeńcem czarodziejki. Sybel zgodziła się zaopiekować dzieckiem. Jednak w końcu wielki świat upomni się o królewskiego syna, a dla Sybel już nic nie będzie takie, jak dawniej.
„Zapomniane bestie z Eldu” wyszły spod kobiecego pióra. Trzeba więc powiedzieć, że jest to powieść na wskroś kobieca. Ale nie tylko z racji autorstwa. Kobieca w pełnym i czystym znaczeniu tego słowa. To było dla mnie największą niespodzianką, gdyż po wstępie z ukrywanym księciem spodziewałam się krwawych waśni, opisów bitew i intryg pałacowych, czyli jednym słowie tego, co w powieściach fantasy jest „męskie”. I nie znalazłam takich akcentów. Autorka bowiem, tak jak jej białowłosa czarodziejka, pozostawia sprawy świata ich własnemu biegowi i nie mówi o nich ani słowa. Przecież dworskie plotki nie docierają na odosobniony Eld.
Fabułę powieści wypełnia opis stopniowych przemian bohaterów, ich rozterek i dokonywanych wyborów (czyli tego, co dla mnie stanowi kwintesencję „kobiecości” literatury). Oczywiście głównym obiektem tych zmian jest Sybel, która najpierw dowiaduje się, czym jest miłość do dziecka, potem zaś uczy się miłości do mężczyzny. Musi się też odnaleźć w kraju ogarniętym (uśpioną co prawda, ale do czasu) wojną domową, gdzie po jednej stronie barykady staje chłopiec, którego wychowywała, po drugiej zaś mężczyzna, którego kocha. Obie strony konfliktu jej tego nie ułatwiają, gdyż każdy chce namówić (lub zmusić) ją do zmiażdżenia przeciwnika. Wreszcie musi zdecydować, jak wysoką cenę musi zapłacić za zemstę. I czy w ogóle będzie w stanie ją zapłacić.
Autorka po mistrzowsku radzi sobie z opisami życia wewnętrznego bohaterów, które są najmocniejszą stroną książki. Posługuje się przy tym językiem zrozumiałym dla każdego, pięknym w swej prostocie. Udało jej się uniknąć jednej z pułapek tego typu konstrukcji powieści, a mianowicie dłużących się i niewiele wnoszących monologów wewnętrznych bohaterów. Druga pułapką, jakiej uniknęła, to „przesłodzenie” opowieści (mimo braku krwawych scen, co dla mnie jest nie lada osiągnięciem). Muszę jednak przyznać, że same bestie potraktowała po macoszemu. Większości nadała co prawda jednoznaczny (choć mało rozbudowany) rys charakteru, ale dla mnie tych kilka słów to za mało. Styl wypowiedzi przywodzi mi na myśl jedyne określenie „jedwabisty”, tak bowiem gładko i miękko toczy się opowieść. Warto okazać trochę cierpliwości i przebrnąć przez mało dynamiczny początek.
Na końcu zaznaczę tylko, że czytelnicy lubiący bardziej krwawe książki, gdzie akcja musi toczyć się wartko, a trup ścielić gęsto raczej nie powinny sięgnąć po „Zapomniane bestie z Eldu”. To raczej powieść dla przedkładających „Ziemiomorze” ponad powieści Magdaleny Kozak.
P. McKillip, Zapomniane bestie z Eldu, Mag, 2001, 230 s.
Książki fantasy, a mianowicie te, które opuszczają bramy świata realnego ostatnio bardzo mnie fascynują. Może nie przepadam za "Władcą pierścieni" czy innymi "Hobbitami", ale świat elfów czy aniołów jest po prostu piękny. Rozumiem, że w tej książce mowa jest o smokach i walkach, jednak Twoje stwierdzenie "kobiece fantasy" bardzo mnie zainteresowało i przekonało do tego, iż pewnego dnia sięgnę po tę pozycję. :) -> dopisane do kieszonkowej listy oczekujących cudów.
OdpowiedzUsuńasia
Smok jest obecny (jeden) przez cały czas, ale walki odbijają się tylko echem na fabule. Jak już pisałam, najwięcej uwagi autorka poświęciła wewnętrznej przemianie głównej bohaterki i jej relacjom z innymi postaciami. Jeśli nie lubisz opisów batalistycznych, to tutaj na pewno ich nie znajdziesz (no, może poza jednym).
OdpowiedzUsuńPrzyjemna okładka i mam chyba słabość do smoków więc wrzucam na listę :)
OdpowiedzUsuńTo ze słabością do smoków jest nas dwie.:) Polecam też cykl "Temeraire" Nivik, świetna rzecz (to moje zboczenie, polecam go wszystkim, więc wybacz;)).
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie... zarówno książka jak i nowy blog ;)
OdpowiedzUsuńAle z Temeraire'm się nie zgadzam... cykl jest taki sobie... ale mamy chyba trochę inny gust, bo ty Jeźców smoków oceniłaś na 4, a Temeraire'a na 5,5-6...
Staram się od jakiegoś czasu zaglądać regularnie na Twój blog i czytać notki. Muszę przyznać Ci rację, że gusta mamy raczej różne. Mimo to, zawsze przyjemnie poczytać o fantastyce, nawet, jeśli niekoniecznie się z tym zgadzam.:)
OdpowiedzUsuńOpisy wewnętrznych przemian i rozterek nie jest wyznacznikiem literatury kobiecej. Idą za tobą można byłoby stwierdzić że zbrodnia i kara dostojewskiego jest przykładem tejże. (Co jest straszną bzdurą;)) każda przyzwoita książka ma rozbudowane portrety psychologiczne.
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o nawiązanie do tego, co potocznie uznaje się za "męskie" i "kobiece" w literaturze popularnej. Literatura kobieca (czy to, co popularnie się za nią uznaje) to zazwyczaj powieści o uczuciach z wątkiem obyczajowym, w przeciwieństwie do "męskich" kryminałów, thrillerów i powieści akcji, gdzie głównie "ma się dziać". Aczkolwiek gdybym notkę pisała teraz, inaczej rozłożyłabym akcenty i argumentację (mam nadzieję, ze bardziej zrozumiale i precyzyjniej).;)
Usuń