Strony
▼
poniedziałek, 16 sierpnia 2010
Magowie po polsku - "Naznaczeni błęitem" cz.1 i 2 Ewa Białołęcka
„Tkacza Iluzji”, na którego kanwie powstały pierwsze dwa tomy „Kronik Drugiego Kręgu”, czytałam już bardzo dawno. Lubię jednak wracać do tych opowiadań i w tej recenzji nie uniknę porównywania obu książek. Dzięki uprzejmości Sznajpera mogłam zapoznać się z rozszerzoną wersją wydarzeń, za co bardzo mu jestem wdzięczna.
W Lengorchii każdy chłopiec może urodzić się obdarzony magicznym talentem. Dzięki temu może zostać Stworzycielem przekształcającym materię, Mówcą dysponującym darem telepatii, potrafiącym rozmawiać ze zwierzętami Bestiarem, tworzącym niezwykłe miraże Tkaczem Iluzji lub magiem jednej z wielu innych specjalności. Czasem jednak, gdy talent jest bardzo potężny, zdarza się, że okalecza swego właściciela. Nocny Śpiewak, cały pokryty brązowym futrem, miał sporo szczęścia. Jako potężny Stworzyciel, jeszcze dzieckiem będąc, został odkupiony od trupy cyrkowej i wychowany w siedzibie Kręgu. Kamyk, bardzo zdolny, młody Tkacz Iluzji, nie słyszy i nie mówi. Nie ma szans na zdobycie wykształcenia wśród magów, gdyż jego iluzje, mimo że bardzo szczegółowe i realistyczne, zawsze są nieme. Jednak i do niego uśmiechnęło się szczęście: spotkał bardzo nietypowe stworzenie, smoka o wdzięcznym imieniu Dobry Biały Fruwacz Unoszący się Wysoko i Zjadający Obłoki Takiej Barwy Jak On Sam (dla przyjaciół: Pożeracz Chmur). Znajomość ta pozwoli mu przezwyciężyć ułomności i otworzy bramę do całkiem nowych, czasem zabawnych, ale często niebezpiecznych przygód.
Pani Białołęcka pokazała mi, że jednak istnieją w Polsce pisarze – fantaści, którzy wiedzą, czym różni się powieść od zbioru opowiadań. Poza wszystkimi innymi oczywistościami, powieść, w przeciwieństwie do opowiadania, powinna trochę mówić o realiach świata, w którym odbywa się akcja (a rzadko spotykam się w polskiej fantasy ze zrozumieniem tej reguły). O ile fabuła w stosunku do opowiadań nie uległa większym zmianom (niektóre wątki rozwinięto, na co poprzednia forma nie pozwalała, kilka rzeczy dopowiedziano, niektóre wydarzenia, które w powieści mogłyby wydawać się nielogiczne, zmieniono tak, aby się nie wydawały), o tyle „tło” wydarzeń zostało znacznie wzbogacone. I nie chodzi tu tylko o dodanie dwóch historii, których w zbiorze nie było (wytrwały poszukiwacz może je odnaleźć w sieci). Ważniejsze są informacje o kraju, jego historii i obyczajach. Charakterom poszczególnych postaci również poświęcono więcej miejsca, co tylko wyszło im na dobre. I mimo, że sposób narracji w „Tkaczu Iluzji” wydawał mi się dużo ciekawszy (w końcu możliwość widzenia świata z perspektywy głuchoniemego chłopca to rzadkość), to powieść jest o wiele bogatsza.
Ewa Białołęcka ma styl pisania bardzo podobny do pani Rowling. Jeśli dodamy do tego podobną tematykę (chociaż w „Naznaczonych błękitem” jest ona dużo szersza niż w przygodach Harrego), to miałam wrażenie czytania Pottera made in Poland. Ten sam typ humoru, ten sam styl wypowiedzi. Poruszane problemy są jednak inne, więc antyfani Harry’ego nie powinni się zrażać do tej książki. No i każdy miłośnik smoków musi się zapoznać z tutejszym, futrzastym podgatunkiem. Dodam jeszcze, że bardzo do mnie przemówił sposób, w jaki pisarka wyjaśniła pochodzenie magicznych zdolności.
Podsumowując, dla fanów fantastyki i smoków: pozycja obowiązkowa. Dla pozostałych może już nie obowiązkowa, ale warta przeczytania. Cieszę się, że mam przed sobą jeszcze dwa tomy. Trochę gorzej, że na kolejny, ostatni już, przyjdzie mi trochę poczekać.
E. Białołęcka, Naznaczeni błękitem cz.1 i 2, Runa, Warszawa 2004 i 2005, s. 360 (cz.1) i 347 (cz.2)
"Tkacz iluzji" to narracja ze strony głuchoniemej istoty? Bo jeśli dobrze zrozumiała to bardzo chętnie się skusze, zwłaszcza w związku z moimi studiami. :) i choć na innym blogu natrafiłam na negatywną recenzje książki "naznaczeni błękitem" tak mimo wszystko również z wielką chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Owszem, narratorem w "Tkaczu Iluzji" jest wspomniany wyżej Kamyk.:) Mi się "Tkacz..." podobał bardziej, ze względu na narrację, ale być może też dlatego, że po nim "Naznaczeni błękitem" wydali mi się mało zaskakujący.
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie ta książka bardzo się nie spodobała (czytałam pierwszą część). Do drugiej już raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeczytałam Twoją recenzję dopiero teraz (żeby sobie własnego osądu nie wypaczyć "cudzesami";)) i właściwie to zgadzam się, że rozdział o Białym Rogu to opowiadanko, które najwyraźniej autorce szkoda było wyrzucić, bo książka doskonale by się bez niego obyła. Za to historie Nocnego Śpiewaka i Kamyka łączą się ze sobą w części drugiej. Reszta to kwestia gustu, więc nie będę Cię przekonywać, skoro Ci się nie podobało.:)
OdpowiedzUsuńWyjaśnij mi proszę przystępnie: Tkacz iluzji to zbiór opowiadań? i na ich podstawie powstała powieść Naznaczeni błękitem dobrze ja rozumiem? Bo się z lekka zgubiłam, po w sieci Tkacz występuje jako powieść...
OdpowiedzUsuńGeneralnie się nastawiam na coś tej autorki, planowałam właśnie Tkacza ale teraz mnie zawiesiłaś.
Nigdy nie czytałam i chyba nie będę, bo to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSeremity - "Tkacz Iluzji" jest zbiorem opowiadań (taki tytuł ma też jedno opowiadanie w tym zbiorze), ale ściśle połączonych ze sobą fabularnie. Na podstawie tego zbioru opowiadań (głównie dzięki rozbudowaniu fabuły i dodaniu kilku nowych wątków, ale bez wielkich zmian) powstały obie części "Naznaczonych błękitem". Dobrze robisz, że planujesz zacząć od opowiadań, mi jakoś bardziej przypadły do gustu, chociaż i powieść jest dobra.:)
OdpowiedzUsuńMeme - kwestia gusty, jeśli nie lubisz fantastyki, nie będę Cię przekonywać.:)
Witam,
OdpowiedzUsuńoho! Widzę, że wiem już od czego zacząć moją przygodę z panią Białołęcką. Jak dotąd nie miałem odwagi po nią sięgnąć. Zacznę jednak od "Tkacza Iluzji" jak sugerujesz.
Pozdrawiam!