Strony

poniedziałek, 20 września 2010

Bez rewelacji, ale bardzo dobrze - "Klęska ważki" Adrian Tchaikovsky


Problem z drugimi tomami polega na tym, że zazwyczaj nie są już tak dobre jak pierwsze. Niebezpieczeństwo wzrasta zwłaszcza wtedy, gdy tom pierwszy zachwycił czytelnika i narobił mu wielkich nadziei na kontynuację w podobnie rewelacyjnym stylu. Niestety, „Klęska ważki” nie jest tutaj wyjątkiem. Na szczęście jednak autor nie pogrążył się całkowicie – nie stworzył co prawda arcydzieła, ale odwalił kawał naprawdę dobrej roboty.

Akcja tomu drugiego cyklu „Cienie pojętnych” jest ściśle powiązana z tomem pierwszym, a konkretniej: rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym tom pierwszy zakończono. Nie będę więc zanadto wnikać w zawiłości fabuły, żeby jej nie zdradzić. Powiem jedynie, że autor z jednej strony zaskoczył mnie pozytywnie, bo udawało mu się mnie czasem wyprowadzić w pole, z drugiej strony się jednak rozczarowałam, gdyż akcja nie jest już tak wartka i wciągająca jak w „Imperium Czerni i Złota” a raz czy dwa zdarzały się nawet dłużyzny.

Zastanawiałam się dłuższy czas, dlaczego akcja już mnie tak nie wciąga. Doszłam do wniosku, że to przez rozdzielenie paczki głównych bohaterów. Autor nie tylko rozbił znaną nam wcześniej drużynę, posyłając jej członków w przeciwległe krańce mapy, ale zaczął też ich historię przeplatać zupełnie nowymi wątkami. I jeśli o nie chodzi, to mam mieszane uczucia. Są takie (wątki, nie uczucia), które mnie zupełnie nie zainteresowały (co wpłynęło na spadek zainteresowania akcją), są też takie, które bardzo polubiłam. I jeśli chodzi o pewne przykłady z tej drugiej grupy, to mam do pana Tchaikovsky’iego żal. Część bardzo obiecujących pomysłów została haniebnie zaniedbana, ot, liźnięta tylko powierzchownie i zakończona śpiesznie bez baczenia na jej potencjał (choćby wątek tytułowy). To jeden z moich głównych zarzutów wobec pisarza.

Co jest atutem powieści? Największe emocje wzbudził we mnie wątek Totha. Autor kompletnie mnie zaskoczył takim obrotem sprawy, a na dodatek zaszczepił we mnie ciekawość, jak dalej potoczy się metamorfoza tego niezwykle utalentowanego mechanika. Ogólnie wszyscy bohaterowie są dobrze opracowani i wiarygodni z psychologicznego punktu widzenia, a już zwłaszcza ci drugo- i trzecioplanowi. Warta pochwały jest też obrona Kolegium.

Językowo pan Tchaikovsky jest na tak samo wysokim poziomie, jak w tomie pierwszym, ale że teraz nie pochłaniałam powieści tak spiesznie, rzuciły mi się w oczy literówki, a nawet dość liczne błędy gramatyczne. Po wydawnictwie klasy Rebisu spodziewałam się większej dbałości o szczegóły. No i tłumacz znowu się zgubił: nie mógł się zdecydować, czy jedną z ras (o bardzo charakterystycznym wyglądzie) ma nazywać świerszczami, cykadami czy turkuciami. Używał więc wszystkich terminów zamiennie, czym doprowadzał mnie niemal do furii.

O ile debiutanckie „Imperium Czerni i Złota” było doskonałe, o tyle „Klęska ważki” nie uniknęła błędów debiutanta. Zbyt gwałtowne zakańczanie jednych wątków i nadmierne rozwlekanie drugich nie są jednak wadami na tyle dużymi, żeby psuć przyjemność czytania. Dlatego zamierzam kontynuować znajomość z autorem i mam nadzieję, że wróci do formy.

Tytuł: Klęska ważki
Autor: Adrian Tchaikovsky
Tłumacz: Andrzej Sawicki
Tytuł oryginalny: Dragonfly Falling
Cykl: Cienie Pojętnych
Wydawnictwo: Rebis
Rok: 2010
Stron: 677

5 komentarzy:

  1. Ooo, ale ta książka gruuuba :D Tymczasowo odpoczywam od fantastyki, ale nigdy nie mów nigdy więc może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z reguły fantastyki nie lubię, jednak z tego co widzę wynika, że akurat ta książka zapowiada się ciekawie. Jeśli sama nie przeczytam to z pewnością polecę ją swojemu bratu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tucha - Jeśli przyjdzie Ci ochota na fantastykę, polecam ten cykl.:)

    Lena173 - Mam nadzieję, że bratu się spodoba. A może i Ty jednak się skusisz?;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie czuję się przekonana i wątpię żebym kiedykolwiek to przeczytała ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy tom był świetny a drugi stoi na półce i czeka. Szkoda, że jest słabszy, jednak jak widzę, nadal trzyma poziom a to ważne:) Zabiorę się za niego pewnie, kiedy tylko będę miał chwilkę:) Każdy, kto lubi fantastykę, powinien się z tą serią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.