Strony
▼
środa, 27 października 2010
"Nie istniejemy poza światem.[...] Jesteśmy nim." - "Kobiety opowiadają świat. Szkice o fantastyce" Grażyna Lasoń-Kochańska
Od czasu przeczytania „Rękopisu znalezionego w smoczej jaskini” bardzo łasa jestem na wszystkie teksty analityczno- i krytycznoliterackie dotyczące fantasy. A że nie jest ich wiele i raczej trudno je znaleźć, doceniłam bardzo biblioteczny katalog internetowy. W nim to bowiem, całkowicie przypadkiem wygrzebałam „Kobiety opowiadają świat. Szkice o fantastyce” Grażyny Lasoń-Kochańskiej. Oczka mi się zaświeciły i natychmiast książkę w bibliotece zamówiłam. I nie zawiodłam się.
Podział literatury na kobiecą i męską jest obecnie tematem sporów. Nie śledzę ich, nie wiem, jakie teraz królują na to poglądy, ale jestem zdania, że można takie dwa typy literatury odróżnić. Nie chodzi tu jednak bezpośrednio o to, kto lub dla kogo pisze książki. Chodzi o to, jakim przemawia językiem i jakich symboli i rozwiązań używa. Jaskrawo wręcz widać to w fantastyce. Każdy, kto czytał „Władcę pierścieni” Tolkiena oraz „Ziemiomorze” Le Guin wie, że mimo iż obie powieści to fantasy i zawierają podobne motywy, trudno o nich powiedzieć, że są podobne. Le Guin została (chociaż nie tylko ona) wykorzystana przez panią Lasoń-Kochańską jako przykład sztandarowy wielkiej opowiadaczki i to głównie ona, a w mniejszym stopniu Bradley, Auel i jeszcze kilka innych pań, są tytułowymi kobietami, które „opowiadają świat”.
„Kobiety opowiadają świat” to zbiór szkiców o twórczości pisarek – fantastek. Autorka co prawda ograniczyła się tylko do kilku nazwisk, pomijając ogromną rzeszę innych piszących pań, ale nie mam zamiaru poczytywać jej tego za błąd. Po pierwsze, wybrała nazwiska najbardziej rozpoznawalne i najbardziej uznane, a po drugie wybrała takie panie, których twórczość silnie nawiązuje do kobiecości jako takiej. Pani Grażyna Lasoń-Kochańska na podstawie tak dobranych przykładów próbuje dociec, co jest charakterystyczne dla kobiecej fantastyki i co takie utwory łączy, a jednocześnie co je odróżnia od fantastyki męskiej. Robi to na podstawie trzech kryteriów.
Pierwszym jest przedstawienie protagonisty. Odpowiedź na pytanie, czym się różni on – bohater od niej – bohaterki, rozpatrywana jest na kilku planach i kilku poziomach: opozycji do tradycji i nawiązania do niej, ukazania postaci przez pryzmat macierzyństwa (czy raczej bycia „córką ojca” lub „córką matki”) oraz tego, jak dana postać przechodzi swoją drogę rozwoju. Okazuje się, że męska droga rozwoju różni się od kobiecej (co zaskakujące nie jest). Ale jak i dlaczego, tego nie zdradzę, odsyłam do autorki.
Drugim kryterium jest analiza kobiecych utopii (włączając w to antyutopie i dystopie). Mamy więc tu zestawienie kilku fantastycznych światów, rozkwitających w kulturze matriarchalnej. Chociaż „rozkwitających” to słowo na wyrost – jeden z nich właśnie odchodzi do strefy mitu. Tutaj pani Lasoń–Kochańska stara się dociec, dlaczego pisarki tworzą utopie, co chcą przez nie przekazać i czym ten przekaz różni się od analogicznego, ale wysyłanego przez panów pisarzy.
Trzecim kryterium jest analiza płciowości. Tutaj analizowana jest głównie twórczość Le Guin. Jest to jeden z ciekawszych rozdziałów, ale nie podejmuję się przekazania jego idei czy skróconych opisów, gdyż mi się to nie uda, a nie chcę spartaczyć. Chodzi jednak mniej więcej o ukazanie względności płci i norm seksualnych. Po lekturze zaczęłam się zastanawiać, dlaczego panowie tak rzadko (jeśli w ogóle, bo nie znam żadnej tego typu książki) poruszają temat płciowości i podejmują się zabawy płcią. Chętnie bym sprawdziła, jak to wygląda w męskim wydaniu.
Dodatkowym smaczkiem jest rozdział, w którym autorka dokonuje porównania „Władcy pierścieni” z „Ziemiomorzem”. Chociaż wnioski z tego porównania płynące zaskakujące nie są, to sam rozdzialik jest bardzo ciekawy.
Kiedy obecnie piszę się o miejscu kobiety w kulturze, nie sposób nie czerpać ze źródeł feministycznych. „Szkice o fantastyce” nie są tu wyjątkiem. Nie ma się jednak czego obawiać, analiza tekstu jest bowiem na wskroś rzetelna i nikt nikogo nie będzie tu feministycznie indoktrynował (o ile istnieje coś takiego, jak feministyczna indoktrynacja). Wszystkie powieści i opowiadania analizowane są pod wielorakim kątem, a język tych wywodów, mimo, że praca jest bardziej naukowa, niż popularna, nie jest szczególnie skomplikowany. Owszem, autorka używa kilku trudniejszych pojęć, ale nie jest to nic, z czym wujek Google by sobie nie poradził. A że pani Lasoń-Kochańska sama jest całkiem niezłą opowiadaczką, lektura sprawia prawdziwą przyjemność.
Wiele bym jeszcze mogła napisać o tej książce, ale podczas pisania recenzji zbioru esejów zawsze istnieje ryzyko, że zacznie się te eseje przepisywać w skróconej formie. Toteż w tym miejscu zamilknę. Na zakończenie powiem tylko, że jest to świetna pozycja dla wszystkich, których zainteresowanie fantastyką wykracza poza czytanie samych powieści.
Tytuł: Kobiety opowiadają świat. Szkice o fantastyce
Autor: Grażyna Lasoń-Kochańska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe Akademii Pomorskiej w Słupsku
Rok: 2008
Stron: 181
Akurat fantastyki nie lubię, ale takie pozycje jak ta, którą recenzujesz, wydają mi się bardzo rozwijające i odpowiednie dla każdego miłośnika literatury :)
OdpowiedzUsuńA ciekawe, ciekawe :) I takie cieniutkie, a i w naszej bibliotece jest, taaak? :P
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja :)
Pozdrawiam :*
Ta pozycja wydaje się być interesująca, poszukam w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowany...;)
OdpowiedzUsuńJa nawet ubię fantastykę, ale z umierem:) Okładka jest prześliczna; może kiedyś uda mi się przeczytać:)
OdpowiedzUsuńFutbolowa - Nie przeczę, że dla każdego czytelnika ta książka może wnieść coś nowego. Ale z pewnością miłośnikom fantastyki spodoba się bardziej.:) Myślę jednak, że każdy może ją przeczytać, bez ryzyka uznania poświęconego czasu za stracony.;)
OdpowiedzUsuńAria - A w naszej, w naszej. Tzn. będzie, jak oddam.;D Czyli pewnie w przyszłym tygodniu jakoś.:)
Dominika Anna, podsluch, Sara - Mam nadzieją, że wam się spodoba, jeśli po nią sięgniecie.:)
Moreni jak ty pięknie piszesz recenzje....
OdpowiedzUsuńMuszę to skądś wykopać!
OdpowiedzUsuń