Strony

poniedziałek, 27 grudnia 2010

No i nie wiadomo, czyja to krew... - "Krew modliszki" Adrian Tchaikovsky

Tym razem bez wstępów, zacznę od razu od omawiania książki.;) „Krew modliszki” to trzeci tom cyklu „Cienie pojętnych” Adriana Tchaikovskiego, rozgrywającego się w świecie zamieszkałym przez ludzi o pewnych cechach owadów (od razu ostrzegam, że jeśli ktoś liczy na sześcionogie, pokryte chitynową łuską mutanty, to się zawiedzie). Na Nizinach w najlepsze trwa wojna z Imperium Os, zaś paczka głównych bohaterów zostaje rozdzielona: kilkoro rusza w pogoń za potężnym artefaktem, który skradziono, kilkoro udaje się z misją dyplomatyczną na wschód, zaś pozostali, również w celach dyplomatycznych, udają się do jeszcze nie podbitych miast Nizin. Jak i w poprzednich tomach, autor nie poprzestaje na wątkach głównych, dodając całą mnogość pobocznych. I śmiem twierdzić, że owe ciągle rozrastające się wątki poboczne w tym tomie są o wiele ciekawsze od głównej akcji.

Oprócz bohaterów znanych z tomów poprzednich, w powieści mamy całą gamę nowych postaci, należących niekiedy do nowych ras. Mam wrażenie, że autorowi dużo lepiej wychodzi tworzenie nowych postaci, niż rozwijanie tych już istniejących. Muszka (bo nie podoba mi się określenie „muszyca”) Taki czy pozbawiony moralności zabójca Cesta dużo mocniej przykuli moją uwagę, niż znani z tomów poprzednich i nominalnie będący głównymi bohaterami Che i Nero. Może problem stanowi tu sposób przedstawienia rozwoju poszczególnych osób. Mimo dość sprawnego posługiwania się piórem, pan Tchaikovsky miewa potknięcia: albo daje nam bohaterów statycznych i niezmiennych, albo każe im przechodzić skokowe metamorfozy. Niezwykle rzadko dane nam jest podziwiać stopniowy i płynny rozwój bohatera, co dla mnie jest główną wadą tomu (wcześniej, a także w przypadku nowo wprowadzonych postaci nie było to tak widoczne). Jednak czasem i taki rarytas się trafi, co budzi nadzieję na poprawę w toku dalszej twórczości.

Adrian Tchaikovsky zbudował świat swojej powieści w taki sposób, że może dość swobodnie wprowadzać nowe elementy. Dokonał tego stosując bardzo prostą sztuczkę. Mianowicie, większość nacji pojawiających się na kartach powieści jest dość zamknięta i mało zainteresowana tym, co położone jest poza granicami ich państewek. Pomysł był przedni, lubię kiedy autorzy mnie zaskakują, chociaż dla mniej odpornego czytelnika plejada całkiem nowych ras może się okazać nazbyt oszałamiająca. Tutaj jednak szanowny autor momentami trochę przegina. To przegięcie gwałtownie się odgięło i dało mi po głowie, kiedy to przedstawiciele rasy nielicznej i mocno zakonspirowanej (jak bezustannie powtarzano w tomie poprzednim i w sporej części tego) okazali się wchodzić od dawna w skład wywiadu Osowców. Inne pomysły pisarza miło mnie zaskoczyły, ale ten akurat pozostawił niesmak.

Podsumowując moje chaotyczne wywody: bywało lepiej. „Krew modliszki” nie porywa tak jak pierwszy tom cyklu, jest jednak kawałem solidnej roboty, zawierającym to, czego mi brakuje w rodzimej fantasy: dopracowanie świata przedstawionego. Dopracowanie do tego stopnia, że świat ów przestaje być jedynie tłem wydarzeń, a staje się niemal równoprawnym bohaterem. Dlatego, mimo niedociągnięć, polecam, zwłaszcza miłośnikom solidnej fantasy.

Tytuł: Krew modliszki
Autor: Adrian Tchaikovsky
Tłumacz: Andrzej Sawicki
Tytuł oryginalny: Blood of the mantis
Cykl: Cienie Pojętnych
Wydawnictwo: Rebis
Rok: 2010
Stron: 431


P.S. Przepraszam za  chaos w tej notce, ale święta sprawiły, że nie mam weny... Jeśli ktoś jest ciekawy, to szkic przedstawia jedną z bohaterek - Tynisę, pól - modliszkę, a pół - pajęczycę. Chociaż i on wyszedł mi nieco topornie.

23 komentarze:

  1. Tym razem mój komentarz nie będzie tyczył się książki. Sama rysowałaś te cudowny szkic? Jeśli tak, to gratuluję Ci talentu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkic faktycznie cudny, a po książkę być może sięgnę, a jeśli nie to sprawie ją mojemu bratu

    OdpowiedzUsuń
  3. to Ty rysowałaś!? woooow :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię takie chaotyczne, emocjonalne recenzje, o wiele lepiej mi się je czyta, niż te uładzone i dopięte na ostatni guzik. Widać w nich duszę autora.
    Więcej chaosu zatem!
    A książki mam zamiar mieć, bo tak!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też j.w. - recenzja bardzo fajna, książkę kupię. Uwielbiam fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka mnie nie pociąga ;) Ale ten szkic - fenomenalny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkic jest świetny :D ale jakoś nigdy nie wyobrażałam sobie Tynisi w sukni ;)

    Co do książki - mnie kompletnie przygniotła ilość wątków. Zdecydowanie za dużo ich było dla mnie. Ogólnie książka była dobra ale mam nadzieję, że "Hołd dla mroku" będzie zdecydowanie lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Vampire_Slayer - Tak, to moje własne dzieło.;) Dziękuję.:)

    Lena173 - Dzięki.:) Polecam i Tobie, a w razie, gdybyś kupowała bratu, to radzę jednak zacząć od pierwszego tomu. No, chyba, że brat z pierwszym już zapoznany.;)

    szfagree - Ja;) Dzięki za uznanie!;)

    Joanna Gołaszewska (kalio), beatrix73 - Dzięki dziewczyny za podniesienie na duchu.:) Jakoś ostatnio brak mi cierpliwości do uładzania recenzji, przynajmniej pozbawiłyście mnie wyrzutów sumienia.;)

    Eta - Dziękuję:)

    enedtil - ja też miałam wątpliwości, czy jej nie będzie się ta kieca plątać między nogami podczas walki, ale doszłam do wniosku, że jako półpajęczyca potrafi się ubrać kobieco i wygodnie zarazem.;D
    Zamieszanie z wątkami mi akurat nie przeszkadza, ale mam obawy, czy czasem się nam w ich bogactwie autor nie pogubi. I też mam nadzieję, że "Hołd..." będzie lepszy.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. fanką fantazy nie jestem, ale szkic wg mnie wcale nie jest toporny. a nazwałabym go nawet całkiem niezłym :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka raczej nie dla mnie, ale muszę się do czegoś przyznać...
    Dopiero teraz zorientowałam się, że te wszystkie rysunki i komiksy, które umieszczasz na blogu są Twojego autorstwa ;) Tak wiem gapa ze mnie, więc dopiero teraz gratuluję talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Za chaos we wpisie nie masz co przepraszać, bo jak zwykle czytało się go bardzo przyjemnie:) Po książki też bym chyba chętnie sięgnęła. Chociaż nie znoszę owadów, więc nie wiem, czy to dobry pomysł;) Rysunek śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze, zawsze chciałam tak rysować... ale porzuciłam szkicowanie i zapomniałam już wszystko.
    A chaos byl potrzebny, bo zachęciłaś do lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Varia - Dziękuję:)

    przyjemnostki - e tam, gapa. Po prostu skupiałaś się na treści merytorycznej a nie na ozdobnikach.;) I dzięki.:)

    milvanna - Tych akurat owadów nie ma się co obawiać, bo jako takie występują rzadko (największą rolę dostała bodajże wielka, święta modliszka i puchata ćma - wierzchowiec), a ludzie są do nich podobni w sensie: każda rasa ma inną karnację odpowiadającą danemu owadowi i inne umiejętności dodatkowe. Kto wie, może polubisz owady po lekturze?;) W każdym razie, gdybyś jednak się zdecydowała, radzę zacząć od tomu pierwszego tomu.:)

    Nyx - Trzeba było twardym być.:) Mam nadzieję, że zachęcona się nie zawiedziesz.:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękny rysunek:)
    A co do Klęski, to mam ją na półce i straciłem chęć... coś jednak szwankuje mi w tym autorze, że nie mam ochoty czytać dalej, chociaż Impierium całkiem mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  15. Madziu, ja również uważam, że rysunek jest niczego sobie. :) Ani niżej, ani wyżej Twojego poziomu.
    Co to ja jeszcze chciałam powiedzieć... chyba już nic, poza tym, że chciałam zapytać, czy posiadasz coś z Tchaikovsky'ego u siebie na stanie... O ile pamiętam, to coś miałaś. Imperium Czerni i Złota, bodajże...

    OdpowiedzUsuń
  16. jak będę miała ochotę na nową serię tego typu to na pewno:)

    OdpowiedzUsuń
  17. podsluch - Dzięki:) Jak Ci szwankuje, to się nie zmuszaj. Za Lyncha się weź, tam Ci nic nie będzie szwankowało.;)

    Serenity - Dzięki za słowa pocieszenia.:)U siebie na stanie z Tchaikovskiego posiadam wszystko oprócz "Imperium", ale mogę załatwić, bo Luby ma. Chcesz?:)

    Sara - :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Książkę mam na liście życzeń od jakiegoś czasu, tylko mnie utwierdziłaś w przekonaniu, że warto. Ale kurczę... sama bym chciała choć tak "topornie" umieć rysować... ;) Masz, dziewczyno, talent!

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeśli się zdecyduję, na pewno zacznę od początku:)Polubić pewnie nie polubię, ale może przestanę się bać;)bardzo zaintrygowałaś mnie puchatą ćmą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Madziu, chcę. Ale nie mam czasu... :( Siedzę teraz nad podręcznikiem, robię notatki, a w międzyczasie poczytuję jeszcze lektury. A ich stosik nie topnieje.
    Może się jakoś po sesji ugadamy, na to, abyście do Torunia zawitali i wtedy byśmy dokonali wymiany książkowej :P

    OdpowiedzUsuń
  21. W sumie racja. Zawsze może fałdy sukni wykorzystać jako element zaskoczenia ;)
    Czekam niecierpliwie na Twoją recenzję "Hołdu dla mroku" :)

    OdpowiedzUsuń
  22. 1magdasz - Miło wiedzieć, że potrafię utwierdzić.;) I Dziękuję:)

    milvanna - Nie ma się czego bać, owady są fajne, mp. takie motyle.;) Ćmy co prawda za dużo nie było, ale puchata była na tyle, że pełniła rolę nie tylko wierzchowca, ale i owcy.;)

    Serenity - Ech ta sesja. Niedługo i mnie dopadnie.:( Może w końcu zawitamy, jeśli pogoda dopisze. W końcu już od dawna się wybieram.;P

    enedtil - Pewnie za jakiś tydzień się pojawi, bo jutro wyjeżdżam.:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Choć książka nie jest chyba dla mnie, szkic jest fenomenalny ;) Masz ogromny talent !

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.