Strony

piątek, 13 stycznia 2012

Obcy w sosie własnym raz! - "Grillbar Galaktyka" Maja Lidia Kossakowska

Maja Lidia Kossakowska jest znana jako „pani Maja od aniołów”, czemu trudno się dziwić, zważywszy na popularność cyklu o Daimonie Freyu. Nie da się jednak ukryć, że temat nieco się już opatrzył nie tylko fanom, ale i autorce (co wnioskuję z ledwie przeciętnego poziomu „Zbieracza Burz”), więc najwyższy czas poeksploatować inne pomysły. Furda mistycyzm, angelologia i mitologie – pani Kossakowska postanowiła napisać space operę. Taką z obcymi, dalekimi koloniami i statkami kosmicznymi – i tak powstał „Grillbar Galaktyka”. Sami rozumiecie, że nie mogłam obojętnie minąć takiego dziwa.

Hermoso Madrid Iven to szef kuchni i współwłaściciel „Płaczącej komety”. Może być z siebie dumny, gdyż pod jego opiekuńczymi skrzydłami restauracja zdobyła aż dwie komety w galaktycznym przewodniku kulinarnym. Hermoso spędza więc czas, realizując się zawodowo, a przy okazji poświęcając się swojej pasji – oczywiście gotowaniu. Niestety, nic nie jest tak proste i sielskie, jak się wydaje. Nad jego głową zawisa widmo kontrolera z Ministerstwa Zdrowego Odżywiania. Nie, żeby w kuchni coś nie grało, problem w tym, że w całej Unii Międzygalaktycznej od dawna działa coraz silniejsze lobby na rzecz zastąpienia wszelkich produktów żywnościowych obrzydliwą zieloną papką wytwarzaną przez Śluzowców. Restauratorzy pierwsi idą do odstrzału. Szybko się okazuje, że twardogłowy urzędas to najmniejszy problem kucharza – Iven zostaje bowiem oskarżony o otrucie pewnego wpływowego gangstera…

Muszę przyznać, że realizacja tego kosmicznego pomysłu wypadła rewelacyjnie. Autorka popisała się wyobraźnią, wymyślając najprzeróżniejsze, czasem śmieszne, czasem straszne rasy. Wszystkie są różne, a różnice te widać nie tylko w wyglądzie, ale też w takich drobiazgach, jak choćby maniera nadawania imion. I tak imiona Jaszczurów zawsze łączą się z zarabianiem pieniędzy, Robali przypominają chrząknięcia itd. Nawet potrawy podawane w restauracjach są… specyficzne. Opisy są przeważnie krótkie, ale treściwe, akcja gna na złamanie karku, a czytelnik robi się coraz bardziej głodny… wrażeń.

Jeśli ktoś spodziewa się poważnej science fiction, opisującej problemy współczesnego (lub futurystycznego) społeczeństwa, to ich tu nie znajdzie. Nie o to w tej książce chodzi. „Grillbar Galaktyka”, to wciągająca powieść przygodowo-humorystyczna – ani mniej, ani więcej. Z resztą, już wybór profesji głównego bohatera zdaje się być pewną wskazówką, że autorka zamierza cały czas puszczać do czytelnika oko. I robi to, bo humor, jakim naszprycowana jest książka, składa się głównie z aluzji do popkultury. Część z nich jest tylko smaczkiem – ot, czyjeś imię lub nazwa instytucji jest podobna do znanego nam imienia lub nazwy instytucji (ale i tak dopasowywanie fikcyjnych imion do rzeczywistych postaci jest kopalnią frajdy). Niektóre są jednak tak zbudowanie, że nie można się nie śmiać, z radosnym tarzaniem po materacu/dywanie włącznie.

Słów kilka o wydaniu. Okładka na pierwszy rzut oka może budzić wstręt, ale gdy już rzucone oko wyjdzie z szoku, dostrzeże, że to jeden wielki żart. Całkiem udany, dodam, chociaż zapewne nie do wszystkich trafi. Papier dobrano tak, żeby nawet szerokie otwarcie na samym środku nie uszkodziło grzbietu, czcionka jest czytelna i odpowiednio duża, zaś ilustracje całkiem fajne, co nie zawsze daje się powiedzieć o fabrycznych wyrobach. Krótko mówiąc, forma dobrej jakości.

Książkę mogę polecić każdemu, nawet tym czytelnikom, którzy (jak niżej podpisana) za spece operami nie przepadają –  mogą czytać „Grillbar Galaktyka” jako powieść li tylko humorystyczną. Zapewniam, że nawet najodporniejszym pocieknie ślinka, kiedy z bliska poczują zapach tego kosmicznego dania. Smacznego!

Recenzja dla portalu Insimilion.





Tytuł: Grillbar Galaktyka
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok: 2011
Stron: 511

14 komentarzy:

  1. Czekałem na Twoją opinię o tej książce xD No, teraz mogę sprawić ją sobie z czystym sumieniem : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie już "Siewca Wiatru" był przeciętny ^^

    Mam w planach już od jakiegoś czasu. Kossakowska nigdy mnie swoją twórczością specjalnie nie zachwyciła, może tym razem będzie to coś co zasłuży na bardzo pozytywną ocenę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza książka Kossakowskiej, na którą naprawdę mam ochotę. Tematyka, space opera, no i ta okładka! (mnie się podoba od pierwszego spojrzenia, mniam! :D) Jak znajdę lukę czasową (i wysępię od znajomego), to nie omieszkam przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wilk Stepowy - sprawiaj, sprawiaj.^^

    Harashiken - ty "Zbieracz..." byłby pewnie dnem dna.;) Mnie zachwyciła wcześniej "Zakonem Krańca Świata", także dlatego, że nie było tam aniołów. Wychodzi na to, że im dalej od pierzastego motłochu, tym lepiej.;)

    Oceansoul - przeczytaj, przeczytaj, chętnie się dowiem, jak Ci się spodoba.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się styl Kossakowskiej, czytałam jedną jej powieść i była świetna - o aniołach właśnie. Chętnie poznam tę, okładka super. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie ucieszyłaś tą opinią! Bo właśnie dzisiaj listonosz przyniósł mi Grillbar z wymiany na LC :)
    Niemal za każdym razem jak do Ciebie zaglądam to się (jeszcze bardziej) pozytywnie nastawiam do tego, co czeka na półkach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm, trzeba będzie się zabrać w niedalekiej przyszłości za tą nową pozycję od pani Mai. Zapowiada się przynajmniej ciekawie :)

    Tylko jedna uwaga odnośnie wydania. Duża czcionka (+duże marginesy) to standardowy zabieg FS aby książka miała duuuużo stron. Gdy książka była skończona doszły mnie słuchy o długości 'maszynopisu' i że zapowiada się na ponad 300 stron. Tu widzę ponad 500, więc FS zna się na pompowaniu książek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. beatrix73 - mi też podobał się jej "Siewca wiatru", ale ileż można eksploatować skrzydlatych?;)

    viv - cieszę się^^ i z niecierpliwością czekam na Twoja opinię.:)

    fri2go - zabieraj się, zabieraj.;)
    Ja wiem, że Fabryka w ten sposób pompuje swoje książki, ale jako że wzrok mam słaby, to nie mam do nich o to pretensji. Chyba, że podzielą na tomy, wtedy mi się topór bojowy w kieszeni otwiera.;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie najbardziej podobały się jej opowiadania.
    "Siewca Wiatru" też był dobry, a nawet bardzo dobry i czytałem go z przyjemnością.
    "Zakon" już trochę mniej i miałem trochę zastrzeżeń do książki. Przy "Rudej Sforze" przemęczyłem się strasznie. A przy "Zbieraczu" wymiękłem po pierwszym tomie : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Zorija - :-)

    Wilk Stepowy - Opowiadania wszelakie jeszcze przede mną (chociaż jeden zbiorek, z tych nowszych, czeka na półce). Do "Rudej Sfory" jakoś nie mam szczególnego zamiaru podchodzić, bo czuję przez skórę, że to będzie kiepska kalka "Zakonu...". A moje znanie o "Zbieraczu..." możesz przeczytać, bo oba tomy mam zrecenzowane na blogu (chociaż tak sobie myślę, że przy pisaniu tych notek chyba za bardzo się hamowałam).:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytając "Rudą sforę" nie miałem wrażenia kalki "Zakonu". "Ruda" była po prostu nudna.
    Drugi tom "Zakonu" też imo pojechał po bandzie w jakąś dziwną stronę i zabrakło w nim dynamiki, by to się dla mnie dobrze czytało.

    I już się biorę za czytanie notek o "Zbieraczu" x D

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka jest świetna, lubię taki styl... Książka czeka u mnie w stosiku, po tej bardzo pochlebnej recenzji może przesunie się pare pozycji do przodu. Bardzo lubię Kossakowską, trafia do mnie jej wyobraźnia, język, styl.
    A w ogóle to chciałam się przywitać: podczytuję ten blog już jakiś czas, teraz pora na pierwszy komentarz. No i zapraszam do siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Wilk Stepowy - więc tym bardziej za "Rudą..." się nie wezmę.:) A drugi tom "Zakonu..." mi się akurat podobał, chociaż kompletnie czegoś innego oczekiwałam.

    Agnieszka - miło mi:) z pewnością zajrzę i oczywiście będę wypatrywać opinii o "Grillbarze...".:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.