Strony

czwartek, 7 lutego 2013

Słabe żarna - "Żarna niebios" Maja Lidia Kossakowska

Recenzję sponsoruje Serenity, która pożyczyła mi książkę. Dziękuję!:)


„Żarna niebios” to poszerzona o dwa teksty wersja debiutanckiego zbiorku Mai Lidii Kossakowskiej pt. „Obrońcy królestwa” (chyba nikogo nie zaskoczę faktem, że wydawca nie raczył czytelników poinformować o tym drobnym szczególe?). Jest też dobitnym dowodem na to, że starzeję się jako czytelniczka fantastyki. 

Zbiorek zawiera 10 opowiadań: wszystkie te, które można było przeczytać w „Obrońcach Królestwa”, a dodatkowo jeszcze teksty „Żarna niebios” i „Gringo”. I niestety, trudno w nim znaleźć opowiadanie lepsze niż przeciętne.

Na pierwszy ogień idzie „Światło w tunelu”, krótka historia chirurga plastycznego, który po wypadku samochodowym zostaje porwany przez dwóch zdesperowanych aniołów. Historia planowana jako lekka, zabawna i zaskakująca, w istocie okazuje się cienka jak zadek węża. Bohaterowie zamiast bawić, irytują głupotą, fabuła jest przewidywalna, a i o języku trudno powiedzieć coś poza tym, że jest poprawny (co mnie w sumie nie zaskakuje, ale trochę szkoda). 

„Dopuszczalne straty”, jeśli oceniać je w kategorii opowiadań, są cienkie już nawet nie jak zadek węża, ale jak żebro bakterii. Dla kogoś, kto nie czytał jeszcze „Siewcy Wiatru” mogą nieść pewne zaskakujące nowości, ale pozostałych czytelników nawet nie zadowolą. Zwłaszcza, że fabuły czy dobrej pointy nie ma co tam szukać. Tekst sprawdza się jedynie jako uzupełnienie fabuły „Siewcy…” i jestem zaskoczona, że nie pojawił się jako prolog powieści. Generalnie jednak przyczyna irytacji jest w tym przypadku dość osobista: zaczęli mnie denerwować potężni archaniołowie przekomarzający się jak rozszczebiotane licealistki i zwracający się do siebie per Gabrysiu czy Luciu, co przy (mającej miejsce ładnych parę lat temu) lekturze „Siewcy…” jakoś mi nie przeszkadzało. Pozostaje mieć nadzieję, że autorka w późniejszych tekstach ograniczyła tę manierę, gdyż w innych opowiadaniach zbioru jej natężenie jest mniejsze.

„Sól na pastwiskach niebieskich” jest powodem, dla którego po tak słabym początku nie porzuciłam zbioru. Historia anioła zakochanego w śmiertelniczce nie jest może ani szczególnie oryginalna, ani zaskakująca, ale fajnie czasem poczytać prosty tekst przemawiający do emocji i po babsku się powzruszać.

„Zobaczyć czerwień” jest z kolei dowodem na to, że Kossakowska potrafi tworzyć całkiem dobre postaci kobiece – tyle tylko, że z założenia patologiczne, bo inaczej wychodzą jej miękkie mameje (a jeśli nawet nie, to autorka prędzej czy później zafunduje im lobotomię – tak, nie mogę wybaczyć tego, co zrobiła z Hiją w „Zbieraczu Burz”). Dane jest nam bowiem poznać Lilith, Matkę Demonów,  egotyczną nimfomankę i generalnie wredną sukę, po czym obserwujemy jej konflikt z Asmodeuszem. Fabularnie raczej nic porywającego, ale i nie tragicznie złe.

W ocenie „Kosza na śmieci” niemal na pewno jestem nieobiektywna, gdyż mam słabość do historii o artystach. A tutaj mamy komiksiarza Adama, który po spotkaniu pod kioskiem faceta z tatuażem na twarzy i bliznami na rękach dostaje obsesji stworzenia komiksu z takim bohaterem. To tekst, jakiego spodziewałabym się raczej po Ćwieku, zważywszy na pomysł z komiksem, ale język jest już stuprocentowo kossakowski. I mimo iż zakończenie rozczarowuje, lektura była przyjemna.

„Smuga krwi” to z kolei całkiem przyjemna historia o głębiańskim najemniku i dziewczynie. Główny bohater budzi sympatię i chyba polubiłam go najbardziej z całego zbioru, ale z opowiadaniem mam mały problem - mianowicie nie bardzo wiem, co autorka miała na myśli. Wychodzi na to, że przesłanie brzmi „niektórzy są małymi, wrednymi kreaturami i zawsze będą oceniać innych swoją miarą”, ale to byłoby tak łopatologiczne, że aż szkoda na nie takiej fajnej historyjki.

„Żarna niebios” to kolejny tekst, który uważam za słaby. Po pierwsze irytuje mnie Beryl – bohaterka, która w nietypowych okolicznościach dołącza do dwóch aniołów, a potem w zasadzie znika, stając się jakimś tam tłem. Po co tyle zachodu z wprowadzaniem bezużytecznej postaci, ja się pytam? Po drugie fabuła, oparta na wykryciu spisku przeciw anielsko-diabelskiej koalicji jest tak drętwa, że aż zęby bolą. A i sam pomysł jakiś mdło poprowadzony – mam wrażenie, że można było wycisnąć z niego więcej.

„Wieża zapałek” dla odmiany znowu jest tekstem przyzwoitym. Poznajemy w niej młodego anioła stróża, któremu jako zastępcę przydzielają komandosa na rencie. Zamysł zdaje się był taki, żeby ukazać budowanie prawdziwej, męskiej przyjaźni i proces upadku purytańskich ideałów niedoświadczonego anioła oraz to, jak biedak sobie z tym radzi. Opowiadanie wszystkie te postulaty realizuje i to w nawet fajny sposób, ale relacje bohaterów wydają się zbyt płytkie. A szkoda.

„Gringo” jest opowiadaniem nastawionym na rozbawienie czytelnika. W rzeczy samej, historia demona-wygnańca, który z nudów postanowił pomóc małemu karierowiczowi wdrapać się na szczyt, ale przedobrzył, niczemu innemu służyć nie może. Czyta się ją całkiem przyjemnie i z uśmiechem plączącym się na wargach, a potem równie łatwo zapomina.

„Beznogi tancerz” został wykorzystany jako prolog do „Siewcy Wiatru” i jest chyba opowiadaniem z najlepszą pointą w całym zbiorze. A sednem fabuły jest wytłumaczenie, skąd się wziął Abbadon.

Cóż, zbiorem jestem raczej zawiedziona – już od dawna rozrywkowe fabułki mnie nie zadowalają. Przyznam, że gdybym teraz rozpoczynała od „Żaren niebios” znajomość z Kossakowską, raczej nic więcej tej autorki bym nie przeczytała. Na szczęście są inne, lepsze książki pani K.

Tytuł: Żarna niebios
Autor: Maja Ldia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka słów
Rok: 2008
Stron: 509

28 komentarzy:

  1. Znam Kossakowską tylko przez "Siewcę wiatru" i nie było źle, więc chyba warto sięgnąć po jej inne książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja bym w sumie chciała spróbować, bo nic z jej dorobku nie czytałam i na razie jeszcze wybredna nie jestem jeśli chodzi o fantastykę ;) A które jej książki uważasz za najlepsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować oczywiście warto.:) Ja polecam "Zakon Krańca Świata" (dwa tomy) i "Grillbar Galaktika" (ale z tym ostrożnie, bo to powieść humorystyczna o dość łopatologiczno-popkulturowym typie humoru, co nie wszystkim odpowiada). Kiedyś bym jeszcze "Siewcę Wiatru" poleciła, ale teraz nie jestem pewna.;)

      Usuń
  3. A widzisz, ja czytałam ten zbiór na samym początku mojej przygody z fantastyką inną niż PR. I po zachwycie "Siewcą wiatru" i rozczarowaniu "Zbieraczem burz" wydal mi się całkiem, całkiem. Chyba głównie dlatego, że od "Zbieracza" jest lepszy. Ale raczej nie będę próbowała powtórki z rozrywki - obawiam się, że dzisiaj moje wrażenia byłyby bardzo zbliżone do Twoich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiorek faktycznie jest lepszy od "Zbieracza...", ale to jednak żadna sztuka.;)

      Usuń
  4. Z pewnych rzeczy się wyrasta. Mi kiedyś podobał się cykl o inkwizytorze Piekary, teraz jedynie by mnie nudził.
    Kossakowska przy pierwszym podejściu do serii anielskiej oczarowała mnie. Teraz podobnie jak Piekara: nudzi tymi skrzydlatymi niedorajdami :PPP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja ciągle uważam, że pierwsze opowiadania mogłyby mi się podobać - całkiem fajnie w nich był wykorzystany pomysł śledztwa kryminalnego w świecie fantasy. Natomiast, zupełnie jak Ty, nie mam zamiaru tykać kolejnych produktów pana Piekary.;)
      A coś spoza serii anielskiej czytałaś?;)

      Usuń
    2. Poza serią anielską czytałam Rudą Sforę i zawiodłam się strasznie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/79827/ruda-sfora/opinia/991837
      Stare i stetryczałe już jesteśmy, ot co! :P

      Usuń
    3. Ja akurat "Rudej..." nie czytałam, ale podejrzewam, że też nie bardzo by mi leżała - dyć to już trzecia książka tej pani z tymi samymi motywami szamaństwa, no.
      Myśmy chyba w ogóle z Fabryki wyrosły. Klasyków nam czytać!;P

      Usuń
    4. Zdecdydowanie Fabryka jakoś ostatnio nie trafia w moje gusta, aczkolwiek drugi tom "Pomnika cesarzowej Achai" był nawet znośny :D

      Usuń
    5. ale marudzicie baby..... Diune se poczytajcie, jak nie macie co.

      Usuń
    6. Stare, było, dawno przeczytane.

      Usuń
  5. Heh, nie wiem czy tylko ja mam taki problem, ale przy wchodzeniu na Twojego bloga przez Chrome'a chce mi on zablokować dostęp, gdyż "Niebezpieczeństwo: złośliwe oprogramowanie.
    Google Chrome zablokował dostęp do tej strony na kronikaksiazkoholika.blogspot.com.
    Na tej stronie została umieszczona treść od fantastyka.wm.pl – znanego dystrybutora złośliwego oprogramowania."
    Co do recenzji, po którą w końcu tu weszłam - czytałam tylko "Siewcę wiatru" tej autorki, a po kolejne książki jakoś w sumie mam średnio ochotę sięgać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, dziwne, aż sprawdziłam, jak u mnie na Chrome to wygląda. Wszystko otworzyło się normalnie, nie było żadnych komunikatów. Może to jakieś dodatki?

      Usuń
    2. I mnie Chrome blokuje, ale "wchodzę na własną odpowiedzialność". Może pobrana grafika z podanej strony ma jakiegoś buga czy jak to się tam zwie?

      Usuń
    3. A nie, nie. Ten adres, który Chrome z jakiegoś powodu podaje, to jest link do jednego z blogów, który mam w blogrolce. Nawiasem, jest tam od ponad dwóch lat, więc nie wiem, czemu nagle przestał Chrome odpowiadać =.=

      Usuń
    4. Też mi się tak wyświetlało przy otwieraniu mojej strony, ponieważ miałam tego samego bloga w blogrollu właśnie, niestety nie wiem czy da się wyłączyć to powiadomienie, toteż musiałam usunąć tego bloga z listy :(

      Usuń
    5. Też w końcu usunęłam.:(

      Usuń
    6. Też mnie mnie Chrome ostrzegał, jak tu wchodziłam dzień wcześniej:-)

      Usuń
    7. Znowu zaczęło to wyskakiwać, zarówno u mnie jak przy wchodzeniu na twojego bloga :( teraz to już nie wiem co trzeba zrobić...

      Usuń
    8. Też nie mam pojęcia. Ale to już chyba wyłącznie wariacje Chrome, bo o ile przy próbie wejścia na inkryminowanego bloga nawet FF mnie ostrzegał, że coś jest nie tak, tak tutaj nic się nie dzieje...

      Usuń
  6. Czytałam dawno temu i też uważam, że napisała lepsze książki :) Chociaż i tak fajnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Kossakowską bardzo, bardziej niż innych polskich fantastów, ale "Żaren" akurat nie. Może i dobrze, bo ostatnio mam dość rozczarowań nieciekawymi dokonaniami ciekawych pisarzy...

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba będę musiała przeczytać "Żarna" jeszcze raz, bo dawno dawno temu, kiedy je czytałam (to znaczy jeszcze dawniej niż ci je pożyczyłam xD) to całkiem mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przeczytaj, szczerze ciekawam porównania.;)

      Usuń
    2. Dobra, jak nadrobię zaległości (to znaczy przeczytam wszystko, co od ciebie pożyczyłam i wszelkie moje nieprzeczytane, a zerkające na mnie wyraźnie ze złością), to może przeczytam jeszcze raz te żarna. Aczkolwiek nie wiem, czy mi się chce.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.