Strony

środa, 26 czerwca 2013

Subiektywne prasowanie #18 - "Nowa Fantastyka" 06/2013

Czerwcowy numer Nowej Fantastyki znowu wita nas filmowym bohaterem na okładce. Superman jest znacznie bardziej wypoczęty i przy poprzednim Tyrionie i Iron Manie wygląda świeżutko jak szczygiełek. Może dlatego numer szybko się czyta. A tematyka jest głównie filmowa.

Na początek Jakub Winiarski zwierza się z traumatycznych przeżyć wywołanych niefortunną kombinacją dwóch lektur – nie zdradzę, jakich. Później (lekko przeskakując nad felietonem Cetnarowskiego, do którego jeszcze wrócę) przechodzimy do tematu z okładki, czyli nowego wcielenia Supermana. Muszę przyznać, że artykuł ciekawy, a i filmem jestem zainteresowania – mam już dość idealnego amerykańskiego kosmity i gatek na kalesonach. Zobaczymy, czy twórcy filmu będą tak nowatorscy, jak zapowiadają. W tematyce filmowej jest jeszcze wywiad z Drew Pearce’em, scenarzystą trzeciego „Iron Mana”. Niezbyt ciekawy, przyznam. W przeciwieństwie do następnego tekstu o „Star Treku” i jego niezrealizowanych pomysłach na kolejne seriale. Nawet taki laik jak ja poczuł się zainteresowany.

Zostawmy jednak filmy i wróćmy do papieru. Najciekawszym artykułem numeru jest zdecydowanie ten o self-publishingu. Moim skromnym zdaniem do polskich realiów ma się nijak, ale za to można popatrzeć, jak to robią na zachodzie. No i, dziwnym trafem nawet zachodnie tuzy samopublikowania czmychają do tradycyjnych wydawców, gdy tylko nadarzy się okazja. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, przeczytajcie. A jak już przy papierze jesteśmy, to Marcin Zwierzchowski opowiada o „Baśniach” – święcącej tryumfy serii komiksowej o tematyce sugerowanej tytułem i hołdującej tradycji retellingu oraz klimatom urban fantasy. Przyznam, że tak jak komiksy czytuję od wielkiego dzwonu, tak ta seria coraz bardziej mnie intryguje. A poza tematyką papierową jest jeszcze artykuł Wawrzyńca Podrzuckiego o idei wskrzeszania wymarłych gatunków. Bardzo lubię ten cykl i choć jak zwykle dla mnie nic nowego (jakieś dwa lata temu byłam niemożliwie zafiksowana na tej tematyce i obejrzałam oraz przeczytałam wszystko, co popularnonaukowe ostępy sieci miały do zaoferowania), to wszystkim laikom polecam.

Czas na felietony. Michael Sullivan pisze o redakcji tekstów, zarówno przez autora, jak i osoby trzecie. Tym razem jego rady (a przynajmniej ich druga część) mało przystają do polskich realiów – o ile wierzę, że istnieją redaktorzy do wynajęcia, to zatrudnianie ich ma sens dopiero wtedy, gdy zamierzamy dokonać aktu self-publishingu. Szaraczkom piszącym pierwsze opowiadania na konkursy pozostaje w internecie lub realu poszukać dobrej bety (czyli beta-czytelnika). Rafał Kosik lamentuje nad upadkiem sztuki piwowarskiej, Łukasz Orbitowski opowiada o „The Bay”, a Watts napisał tekst w stylu i tematyce, jaką najbardziej u niego lubię. Po pierwsze przyznał się, że pracuje nad powieścią osadzoną w świecie „Ślepowidzenia” (dlatego nie było ostatnio felietonu – teraz mogę łaskawie wybaczyć). Po drugie wyjaśnia, jak pewien amerykański naukowiec wpadł na pomysł, aby napisać żywy wiersz za pomocą biologii molekularnej. Pomysł tak fascynujący, że do tej pory się nim zachwycam. Zaś wspomniany na początku Michał Cetnarowski podsumowuje konkurs literacki zorganizowany przez Nową Fantastykę. Ciekawe, choć nie zaskakujące wnioski wyciąga, a do końca roku w każdym numerze będzie ukazywać się jeden z wyróżnionych tekstów, ze zwycięzcą w grudniu.

Pierwszym wyróżnieniem jest „Skomplikowana ciemność” Lucyny Grad – opowiadanie bardzo przypominające baśń. I to nie byle jaką, bo afrykańską. Autorka bardzo dobrze wykorzystała potencjał obcej kultury, co wielce urozmaiciło tę prostą w gruncie rzeczy historię, dając przyjemne, nieco egzotyczne fantasy. „Widma z czternastej dzielnicy” Jewgienija T. Olejwiczaka to właściwie trzy teksty w jednym. Po poprzednim spotkaniu z autorem miałam pewne obawy, jako że realizm magiczny w PRL-u to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej, ale tym razem pozytywnie się zaskoczyłam. Pomysły mnie urzekły, głównie dlatego, ze Olejniczak opisywał zwykłe niezwykłości, a nie niezwykłości, które autor bardzo chce pokazać czytelnikowi jako zwykłe rzeczy.

Proza zagraniczna to trzej bardzo lubiani przeze mnie autorzy. Jeremiach Tolbert zrobił ma mnie bardzo dobre wrażenie w poprzednim numerze, teraz mogłam się zapoznać z jego „Archiwistą kulturowym”. Mimo cynicznego poczucia humoru, które mogłoby kazać uznać wizję przedstawioną w opowiadaniu za humorystyczną, mnie ona ciut przeraża. I chyba tak powinno być. Mike Carey w „Drugim oddechu” wraca do uniwersum znanego z cyklu o Feliksie Castorze (który dopiero mam w planach czytelniczych), gdzie zmarli zaczęli powracać. I właśnie historię jednego z takich zmarłych, pobocznego bohatera przygód Feliksa, mamy okazję przeczytać. Bardzo solidny kawał dobrej rozrywki. Ken Liu ostatnio wyrasta na mojego ulubionego autora opowiadań i w czerwcowym „Mono no aware” nie zaprzeczył temu, ale i nie potwierdził. Nie chcę przez to powiedzieć, że tekst jest słaby – jako podsumowanie narodowych cech Japończyków wypada wprost fenomenalnie, ale do mnie zawsze bardziej przemawiała skala jednostki niż narodu. A tu jednostka była tylko słabo krytym pretekstem. Niemniej, czekam na więcej.

Właśnie przyszedł do mnie numer lipcowy – znowu superbohater na okładce. To się powoli robi nudne, ale mam nadzieję, że wnętrze będzie ciekawsze.

5 komentarzy:

  1. Nie przepadam za supermenem, ale czytam wszystko co napisał Rafał Kosik więc liczę na swój wiejski kiosk ewentualnie okoliczny Empik. zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze i tak są felietony Wattsa. I opowiadania, czasami.;)

      Usuń
  2. Mike Carey średnio mnie zachwycił tym swoim cyklem (choć przeczytałam tylko jeden tom, może potem robi się lepiej. Trzeba jednak przyznać, że rewelacyjnie przetłumaczony, Paulina Braiter to wielka klasa.) Numer NF przejrzałam, muszę się wziąć za te opowiadania, bo mnie nowy zastanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba jednak najbardziej polecam Tolberta i opowiadanie konkursowe, skoro mówisz, że Carey Ci nie leży.:)

      Usuń
  3. Hej :) Nominowałam Twojego bloga do popularnej zabawy Libster Blog, więcej na http://qltura.blogspot.com/2013/06/liebster-award-razy-trzy.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.