Strony

sobota, 30 listopada 2013

Zmyślenia #6 - 10 ekranizacji książek, które chciałabym kiedyś zobaczyć w kinach

Jakiś czas temu rozmawiałyśmy sobie z Serenity o ekranizacjach (zaczęło się od komiksów Marvela, a skończyło na rozważaniach, jak mogłaby wyglądać hollywodzka wersja "Krzyżaków" - nie pytajcie). Gdzieś po drodze zrodziło się pytanie, przygody jakich książkowych bohaterów chciałybyśmy zobaczyć na srebrnym ekranie, a bezpośrednio z tego pytania wypączkowała niniejsza notka.

Właściwie to nawet dwie notki, bo umówiłyśmy się z Serenity że obie taką przygotujemy (taka niezapowiedziana konfrontacja gustów i tęsknot) - jakby którejś z Waszych ulubionych książek zabrakło na mojej liście, to zawsze możecie próbować szczęścia u niej.;)

Jeśli chodzi o mnie, to kolejność poniższych życzeń jest z grubsza przypadkowa, tak więc nie sugerujcie się nią zbytnio. Zaczynajmy.

A, i na koniec ostrzeżenie: uwaga, tl;dr!

Jeden z moich ulubionych fanartów do serii, autorstwa takma-rierah.
1. Cykl "Temeraire" Naomi Novik
(Tak, to jest jedyny numer w tym zestawieniu, który nie jest przypadkowy;)) Jeszcze niedawno powiedziałabym, że cykl jest zbyt długi, żeby dało się go sensownie zekranizować - to były czasy, kiedy najdłuższymi blockbusterowymi seriami były trylogie. Ale po sukcesie Harry'ego Pottera nic już nie stoi na przeszkodzie, żeby kinowy hicior miał więcej niż trzy części. Świetnie się składa, bo "Temeraire" docelowo ma mieć dziewięć. I z pewnością ma potencjał na hicior. Bo jest wielka, malownicza wojna z historycznym tłem, więc trochę znanego środowiska do filmu przeniknie. Z drugiej strony mamy cudowne smoki, dzięki którym spece od efektów specjalnych będą mieli okazję się popisać. A smoki same w sobie to już spora gwarancja sukcesu, wystarczy spojrzeć na "Jak wytrenować smoka?" (swoją drogą, widzę sporo podobieństw między Temerairem a Szczerbatkiem), trzeba je tylko dobrze zrobić. Scen batalistycznych też nie brakuje, a i humorem można by widza tu i ówdzie zaskoczyć. Poza tym będzie okazja poszpanować krajobrazami, bo każda część rozgrywa się na innym kontynencie, nie brak też scen na morzu. Istna kura znosząca złote jaja.
Aby kura zaczęła znosić, trzeba ją najpierw nakarmić - też sporą ilością złota, bo żeby film miał szansę chwycić, musi prezentować poziom wizualny co najmniej "Avatara" a i podobny budżet by mu nie zaszkodził. Prawa kupił już Peter Jackson, więc przynajmniej jest jako taka gwarancja, że rzecz będzie zrobiona porządnie. Ze swojej strony chciałabym tylko zasugerować, żeby Celeritasa dubbingował Saen Connery.

 2. Cykl Wiedźmiński Andrzeja Sapkowskiego
Tak, tak, raz już był ekranizowany. Proszę, zapomnijmy o tym. Mnie się marzy jakaś hollywodzka produkcja z pełnym rozmachem, ładną animacją potworów i prawdziwą, a nie wystruganą z drewna obsadą. Która by grała, a nie deklamowała teksty dialogów. Najlepiej w kilku częściach, choć nie upieram się, żeby akurat tylu, co książkowy pierwowzór. Mamy już światowej sławy grę, możnaby wziąć się i za film.
Film należałoby zrobić z sagi. Ale mamy jeszcze całkiem fajny materiał na serial, czyli opowiadania. Co prawda model serialu w ostatnich latach się zmienia - odchodzi się od odcinków o zamkniętych minifabułach na rzecz scenariusza filmowego rozbitego na godzinne epizody, ale myślę, że gdyby za prozę ASa wzięło się takie HBO, to mielibyśmy bardzo ciekawą produkcję, na wysokim poziomie. Może nie miałaby tylu fanów, co "Gra o tron", ale mogłaby być ciekawym zjawiskiem (no i złoty smok nie wyglądałby jak owoc nieudanego romansu tyranozaura z ropuchą)
Czy nie uważacie, że Kamyk na tej okładce wygląda,jakby był umysłowo upośledzony?
3. "Kroniki Drugiego Kręgu" Ewy Białołęckiej
Tutaj trochę nietypowo, bo nie wydaje mi się, aby ta akurat seria Ewy Biełołęckiej nadawała się na pełnometrażowy film. Za to gdyby ktoś zechciał zrobić wysokobudżetowy serial, to co innego. "Naznaczeni błękitem", czyli pierwszy (najobszerniejszy) tom, jest zmontowany z wydanych wcześniej opowiadań tworzących spójną historię, więc idealnie pasuje do serialowej narracji, a i resztę dałoby się ładnie przenieść w to akurat medium. Poza tym Pożeracz Chmur (czyli ten latający, puchaty smok na obrazku) przez większość czasu paraduje w ludzkiej postaci, więc nie trzeba byłoby go pokazywać częściej niż smoków Dany w "Grze o tron". Byłaby to produkcja dla nastoletniej publiczności, bo i do takiej kierowany jest papierowy pierwowzór. Myślę, że po sukcesie Harry'ego Pottera i Drugi Krąg by się sprzedał. (A ja chętnie bym sobie popatrzyła na ładnie animowanego Pożeracza Chmur. W zasadzie nie przeszkadzałoby mi nawet, gdyby prawa do książki kupiła jakaś japońska wytwórnia, ładne anime też są fajne - o ile ktoś nie wlałby do niego morza emowania).

Fragment okładki nowego wydania "Kłamstw Locke'a Lamory". Już mam!^^
4. "Niecni Dżentelmeni" Scotta Lyncha
To jeden z tych cykli, który posiada wszystko, ażeby stać się również hitem kinowym. Po pierwsze: piękne krajobrazy najpierw pseudoweneckie, potem pseudokaraibskie. Po drugie, niezwykle charyzmatycznych bohaterów, którzy dobrze zagrani, mogliby przyćmić sławą nawet Jacka Sparrowa. Dodatkowo są to panowie tego typu, którzy na kinowych ekranach zawsze fascynują panie - niby "źli chłopcy", ale jakże szarmanccy i inteligentni (dla mnie to ten sam typ, którego przedstawicielem jest Tyrion Lannister, tylko że w trochę bardziej wygładzonej odsłonie), a więc rzesze piszczących fanek murowane. No i fabuła, którą mógłby zepsuć tylko bardzo, ale to bardzo kiepski scenarzysta. Macie jakieś typy co do obsady?;)

Okładka "Cyrku Nocy" jest jedną z moich ulubionych. Plakat filmowy mógłby być utrzymany w tym samym stylu.
 5. "Cyrk Nocy" Erine Morgenstern
Nie jestem pewna, czy film na podstawie "Cyrku Nocy" Erine Morgenstern nadawałby się na blockbustera (a właściwie jestem pewna, że by się nie nadawał - przynajmniej nie na takiego w stylu "Avengers" czy innego Marvela), niemniej bardzo chciałabym go zobaczyć. Nie jest to kino przygodowe ani nawet czysto fantastyczne, raczej oniryczne, z nutką realizmu magicznego. Myślę, że efekt końcowy mógłby przypominać klimatem "Labirynt Fauna", minus okropności wojny. Ale jakiż piękny wizualnie mógłby być, w tym swoim ascetycznym, czarno-białym sztafażu! Marzy mi się, aby sceny kręcone w tytułowym cyrku były pozbawione kolorów (poza czerwienią może), jak to zrobili twórcy "Sin City". W tym wypadku obsada jest mi w jakichś 90% obojętna, o ile nie będzie całkowicie drewniana.

6. "Córka czarownic" Doroty Terakowskiej
Mam ogromną słabość do tej autorki i mocne postanowienie skompletowania sobie ulubionych tytułów. Uważam, że z niektórych (bo nie wszystkie się nadają), mogłyby powstać świetne filmy o dojrzewaniu. Najbardziej do zekranizowania moim skromnym zdaniem nadaje się "Córka czarownic". Z jednej strony mógłby to być familijny film w nieco mroczniejszym klimacie, z drugiej równie dobrze coś dla starszego odbiorcy, zależy jak filmowcy podeszliby do tematu. Poza tym mamy tu do czynienia z tym, co ostatnio na topie, czyli fantastycznym światem jęczącym pod jarzmem zaborcy i dziewczynkę-wybrańca, więc za jednym zamachem możnaby odhaczyć klasyczne fantasy i antyutopię. Może nie byłby to blockbuster, ale mógłby być bardzo dobry film.

Jedna z tych fabrycznych okładek, które autentycznie mi się spodobały.;)
7. "Rzecz o zbłąkanej duszy" Siergiej Sadow
Nie mogłoby w tym zestawieniu zabraknąć czegoś, co nadawałoby się i dla młodszych widzów. Humor "Rzeczy..." jest przedni i aż prosi się o przeniesienie na ekran. Osobiście wolałabym, aby była to animacja (raczej klasyczna niż komputerowa). Na początku zastanawiałam się nad Disneyem, ale on by nie podołał. Raz, że nie ma księżniczki, dwa, że postaci pobocznych jest jednak ciut więcej, niż palców u rąk. A poza tym nie ma konfliktu z rodzicami i uroczych zwierzątek (za to są zupełnie nieurocze), więc sami widzicie, że do imidżu filmowców z zamkiem nie pasuje. Za to już Dreamworks mógłby zrobić całkiem sympatyczną animację o przygodach małego diabełka i anielicy. W sumie byłoby to trochę odświeżające, gdyby podrapane kolana, skłonność do siłowych rozwiązań i problemy z matmą choć raz miała dziewczynka (anielica!), a pacyfistycznym (w pewnym sensie) mózgowcem był chłopiec.

8. "Tancerze Burzy" Jay Kristoff
Kolejna ekranizacja, którą chciałabym zobaczyć głównie ze względu na bodźce wizualne. Autor książki stworzył świat, w którym na każdego czeka coś miłego - a to mitologiczna stwora (tylko błagam, niech w filmie wygląda lepiej, niż na polskiej okładce), a to krajobrazy rodem z kraju kwitnącej wiśni, a to zanieczyszczone, przemysłowe miasto, a to wreszcie fantazyjne, steampunkowe wynalazki (tak, wiem, ze jak silniki spalinowe, to to już niby dieselpunk, ale serio, czy jeden gadżet naprawdę wystarczy do stworzenia nowego gatunku literackiego?). Trochę dynamicznych scen walk też się znajdzie. Nic, tylko kręcić.

9. "Psy z Wieży Babel" Carolyn Parkhurst
Książkę tę czytałam lata temu i w pamięć zapadły mi dwie rzeczy - po pierwsze dziwaczna fabuła, po drugie niesamowity klimat. Myślę, że mógłby by z tego być niezły thriller psychologiczny z oryginalnym scenariuszem i nieco fantasmagorycznym klimatem. gdyby dobrze to rozegrać, wyszłaby piękna opowieść o obsesji i poczuciu winy. Nie musiałaby być nawet emitowana w kinach, książkę spokojnie możnaby zekranizować za budżet jakiejś stacji telewizyjnej. Myślę, że to nawet lepiej, bo klimat zbliżony do "Psów..." znajduję najczęściej w filmach przeznaczonych na szklany ekran.

10. Trylogia "Lewiatan" Scotta Westerfelda
Te filmy musiałyby mieć ogromny budżet, ale to znowu produkcja z serii "dla każdego coś miłego". Wielkie, bojowe mechy - są, piękne krajobrazy alpejskie i nie tylko - są, dziwne, ale i słodkie zwierzątka - są, fajna bohaterka i ciekawy bohater - są. Tylko wyraźnie zarysowanego wątku miłosnego brak i niestety boję się, że twórcy filmu postanowiliby to naprawić. A to byłaby raczej kiepska decyzja...Jakby ktoś chciał poczytać o książkach, to może u mnie.

A Wy jakie ekranizacje chcielibyście obejrzeć?

9 komentarzy:

  1. Ooo, trylogię Westerfelda strasznie chciałabym zobaczyć! Aż trudno uwierzyć, że nikt jeszcze jej nie zekranizował, bo tak jak piszesz - tam jest wszystko. Dołożyć do tego znane nazwiska reżysera i aktorów i hity murowane. Mam nadzieję, że hollywood jeszcze się o tę serię upomni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się dziwię. W sumie ciekawe, czy ktoś w ogóle kupił do niej prawa (co samo w sobie o niczym nie świadczy, ale jednak zdziwiłabym się jeszcze bardziej, gdyby okazało się, że nie).

      Usuń
  2. O, komentarz mi wcięło :( Wiedźmin i Niecni Dżentelmeni koniecznie! Do lektury reszty książek czuję się skutecznie zachęcona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, szkoda - w spamołapie też go nie ma.:( Ale ponieważ paczki jeszcze nie wysłałam, to mogę dorzucić "Lewiatana" i "Cyrk Nocy", jeśli chcesz.;)

      Usuń
    2. Moreni, kochana jesteś, ale na razie poproszę tylko Novik - nie mogę się zupełnie zakopać w pożyczonych książkach :)

      Usuń
  3. No nie, Wegnera nie chcesz w kinie zobaczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcieć to bym chciała, tylko jeszcze sama nie bardzo wiem, w jakiej formie. Dlatego się wstrzymuję do zakończeni cyklu (albo choć do momentu, kiedy mi się chęć wykrystalizuje.;)).

      Usuń
    2. Ja tam sobie wyobrażam Wegnera bardziej jako serial - na początek cztery mini-serie, odpowiadające opowiadaniom z czterech stron Meekhanu, a potem regularna seria, z porządnie ogarniętymi wątkami.

      Usuń
  4. A ja bym chciała serial na podstawie "Bożych monarchii" Kearney'a.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.