Strony

piątek, 6 listopada 2015

"Śmiertelne maski" Jim Butcher

Tyle razy Wam narzekałam, jak to ciężko recenzować kolejne tomy cykli. W innych okolicznościach można by było uznać mnie za masochistkę – bo ciągle czytam jakiś kolejny tom czegoś. Ale wiecie, rozstanie z ulubionymi bohaterami tylko dlatego, że trudno napisać recenzję, to chyba byłaby jeszcze wyższa forma masochizmu. Tym bardziej cieszy fakt, że łącznie tomów „Akt Dresdena” będzie dwadzieścia kilka. Pochylmy się nad piątym.

Harry ma kłopot (jakby to było coś nowego) – diuk Ortega, wojownik Czerwonego Dworu wampirów wyzwał go na śmiertelny pojedynek. A jakby tego było mało, zaginęła pewna bardzo ważna relikwia i nasz dzielny detektyw podjął się jej odnalezienia. Co nie będzie łatwe, zważywszy, że jednego ze złodziei znaleziono pociętego w kostkę (względnie plasterki – zależy, który kawałek brać pod uwagę). Wygląda na to, że to będzie kilka pracowitych dni.

„Śmiertelne maski” mają formę taką samą, jak wszystkie poprzednie tomy – Dresden dostaje zlecenie, które stara się wykonać, a przy okazji dochodzi do tego jeszcze jakaś dodatkowa, niekoniecznie zawodowa (i niekoniecznie mało istotna z punktu widzenia fabuły) sprawa, z którą musi się zmierzyć. Ciągle czyta się to fajnie (zwłaszcza, że poziom literacki nie spada – jest stabilny i bardzo dobry), ale powiem Wam szczerze, że zaczyna nużyć. Niecierpliwie czekam na chwilę, kiedy kolejne tomy zaczną się składać w większą całość. Co, jak twierdzą fani czytający w oryginale, ma nastąpić już niedługo.

Bardzo pozytywnie w tym tomie wypadają postacie. Znowu możemy się spotkać z Michaelem, czyli naszym dzielnym Rycerzem Krzyża, poznajemy też lepiej stanowisko Charity oraz (częściowo dorastające już) dzieci tej uroczej pary. Możemy też zapoznać się z pozostałymi Rycerzami Krzyża i wybaczcie, ale pomysł obdarowania świętym mieczem ateisty o komunistycznych zapatrywaniach znajduję wysoce czarującym. Wraca też jedna z postaci, które zniknęły z horyzontu jakiś czas temu.

W ogóle Butcher wprowadza coraz więcej interesujących postaci drugo- i trzecioplanowych. To jest dobre posunięcie, gdyż obcowanie przez kilka kolejnych tomów z tymi samymi bohaterami może nudzić. A skoro będzie jeszcze co najmniej kilkanaście tomów, to i dla starych, i dla nowych bohaterów nie zabraknie miejsca.

To był dobry tom. Trochę za bardzo podobny do pozostałych, ale dobry. Mam nadzieję, że kolejne też takie będą. Albo lepsze.

Ksiązkę otrzymałam od wydawnictwa Mag.

Tytuł: Śmiertelne maski
Autor: Jim Butcher
Tytuł oryginalny: Death Masks
Tłumacz: Piotr W. Cholewa
Cykl: Akta Dresdena
Wydawnictwo: Mag
Rok: 2015
Stron: 459
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.