Strony

sobota, 3 lutego 2018

Stosik #100

Hm, wygląda na to, że stuknął setny stosikowy wpis na blogu. Mogłabym zorganizować jakieś okolicznościowe podsumowanie czy coś, ale za późno się zorientowałam, więc takich rzeczy nie będzie. Będzie za to pokaz zdobyczy z zeszłego miesiąca.;)


Stosik dość skromny, takie lubię - jedna książka kupiona (bo czasopisma to przecież nie książki), jedna do recenzji. Żeby nie przedłużać, do rzeczy.

Na samej górze 6 numerów polskiej edycji "Fantasy & Science Fiction", które nabyłam dzięki Pawłowi z bloga Se czytam - podrzucił mi link do fenomenalnej promocji w sklepie Powergraphu, gdzie już za niecałe dwie dyszki można ten przecudnej urody pakiet nabyć. Kurczę, aż szkoda, że pismo już nie żyje. Prenumerowałabym.

Niżej efekt odwiedzin w bibliotece - "Szpony i kły", czyli antologia fanfików wydana w związku z dwudziestymi urodzinami Wiedźmina. Kupić bym raczej nie kupiła (bo droga, brzydko wydana i znanych nazwisk jak na lekarstwo), ale jak już było w bibliotece to czemu nie sprawdzić, co z tego wyszło.

Dalej - jedyny zakup książkowy. Na "Życie pasterza" czaiłam się, czaiłam i jakoś kupić nie mogłam, bo niby recenzje w blogosferze bardzo pozytywne, niby lubiany nurt "eko", ale jakoś nie byłam skłonna zapłacić pełnej ceny okładkowej. Aż tu wtem - w empiku przecenili do -50%. No to wzięłam, mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Dwie kolejne pozycje to wygrane w grudniowych blogowych konkursach, które doszły w styczniu. "Stacja centralna" przyszła do mnie od Misie czytanie podoba - to twarde SF. Sama jeszcze nie zaglądałam, ale Luby już zdążył się od niego odbić. Nie zniechęcam się, w końcu autor, którego wydają również w UW nie może być beznadziejny. "Krzyk morskich ptaków" wygrałam z kolei w konkursie na Dowolniku i tutaj mam już konkretne oczekiwani. Trochę szkoda, że książka ma taki nieporęczny format - wolę mniejsze i zgrabniejsze, takie w jakich wydaje się np. książki Wohllebena bez ilustracji. Większe IMO sprawdzają się tylko w wypadku, kiedy pozycja zawiera albumowe zdjęcia na kredowym papierze. Ta nie zawiera. Ale może treść wynagrodzi mi niewygody czytania.

Na czytniku zaś przedpremierowa recenzencka świeżynka od Prószyńskiego i s-ki, czyli "To, co najlepsze". Wszyscy chwalą tego autora, a ja jeszcze nie znam żadnego jego opowiadania, więc trochę się jaram. Jak mi się spodoba, to zakupie papier.:P

No i co by tu przeczytać: opowiadania, coś "eko", a może powieść fantasy? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.