Strony

wtorek, 13 marca 2018

"Skrzydła Ognia: Najjaśniejsza noc" Tui T. Sutherland

Wreszcie doczekaliśmy się zamknięcia pięcioksięgu o Smoczętach Przeznaczenia. To znaczy, zakończyliśmy główną historie pięciu smocząt z przepowiedni, bo jak dotąd autorka już zdążyła natłuc kolejne pięć tomów kontynuacji (tym razem głównym bohaterem każdego czyniąc postacie drugoplanowe głównej serii; chyba mają to u nas wydawać. I tak, będę to dalej czytać). Ostatnia narratorką została Słoneczko, „wybrakowana” Piaskoskrzydła członkini ekipy. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa tego tomu, głównie dlatego, że narracja z punktu widzenia Słoneczka mogła być  nietypowa.

W zamieszaniu, jakie zostało wywołane ostatnimi wydarzeniami na wyspie Nocoskrzydłych, Słoneczko zostaje porwana. Udaje jej się co prawda uciec, ale poznawszy plany porywaczy, chce przeszkodzić w ich realizacji – w tym celu musi udać się na teren Piaskoskrzydłych. Czy idealistyczna, pogodna smoczyca bez szczególnych (żeby nie powiedzieć „żadnych”) umiejętności bojowych będzie w stanie dopiąć swego?

Tego tomu byłam ciekawa głównie dlatego, że tym razem narratorką miała być postać, której wcześniej prawie nie użyczano głosu. Słoneczko bowiem przez swoich przyjaciół była zawsze gremialnie ignorowana – łatwo ignorować kogoś, kto jest mały, cichy i wiecznie pogodny. Zwykle uważa się go za uroczego i niezbędnego dla równowagi w grupie, ale trochę bezużytecznego w chwilach, kiedy trzeba działać albo podejmować ważne decyzje. W „Najjasniejszej nocy” autorka na przykładzie Słoneczka pokazuje, jak bardzo frustrujące dla samego zainteresowanego może być tego typu podejście. Okazuje się, że mała smoczyca miałaby swoim przyjaciołom do zaoferowania znacznie więcej, niż mogliby podejrzewać – gdyby tylko dali jej dojść do słowa.

Słoneczko w czasie swojej samotnej przygody przechodzi swoistą przemianę. Teraz nadchodzi jej kolej na odnalezienie utraconej rodziny – dzięki temu bohaterka nabiera pewności siebie i może określić własne miejsce w świecie (poczucie tożsamości młodej smoczycy mocno ucierpiało na skutek rewelacji ujawnionych w poprzednim tomie). To subtelna przemiana, ale dzięki niej Słoneczko przestaje być ignorowana – uczy się, jak może przedstawiać własne racje tak, żeby ich wysłuchano. Młoda Piaskoskrzydła nie porzuca przy tym swojego idealizmu i pogody ducha – wręcz przeciwnie, łagodna natura i wrodzona skłonność do mediacji zamiast bijatyki sprawia, że nie tylko ocali własna skórę, ale też doprowadzi do finału całej tej kabały z przepowiednią.

Rozwiązanie głównego wątku fabularnego znajduję ciekawym – nie rozczarowałam się. Acz muszę przyznać, że od pewnego momentu rzeczy dzieją się zbyt szybko i rozwiązanie intrygi, która dojrzewała od pięciu tomów na właściwie kilkunastu stronach pozostawia pewien niedosyt. Można to było chyba trochę lepiej zrównoważyć.

Ogólnie „Skrzydła Ognia” to bardzo fajny cykl dla młodszego czytelnika. Polecam – gdybym miała jedenaście lat, byłabym zachwycona.


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Mag.

Tytuł: Skrzyła Ognia: Najjaśniejsza noc
Autor: Tui T. Sutherland
Tytuł oryginalny: Wings of Fire. Book Five: The Brightest Night
Tłumacz: Małgorzata Strzelec
Cykl: Skrzydła Ognia
Wydawnictwo: Mag
Rok: 2018
Stron: 294

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.