Miałam w tym roku przystopować ze ściąganiem książek do domu, ale gdyby oceniać po styczniu, to raczej nic z tego nie wyjdzie. No cóż, widać taka karma. Ale na usprawiedliwienie dodam, że nie wszystko, co na zdjęciu jest moje.
Zacznijmy może od sekcji stojącej, czyli faktycznie moich książek. Od lewej mamy "Aldebaran", pełne wydanie komiksu, które wyszło w zeszłym roku (komiks był już u nas ogólnie wydawany wcześniej, ale 18 lat temu i w pięciu zeszytach). Od daty premiery właściwie rozważałam jego kupno i w końcu się złamałam. Czytać jeszcze nie czytałam, ale sama strona wizualna jest odpowiednio satysfakcjonująca.
Dalej mamy jedyny papierowy egzemplarz recenzencki, czyli "Arktyczne marzenia" od Marginesów. Książka uznawana już za klasykę polarnej ekoliteratury pierwsze wydanie miała 34 lata temu, ale dopiero teraz trafiła w ręce polskich czytelników. Mam zamiar sprawdzić, czy opinie o niej nie sa przesadzone.
Cała reszta to zakupy własne. "Dobrego wilka" przeczytałam w abonamencie Legimi, po czym pomyślałam, że warto mieć własny egzemplarz, a na blogu jest już recenzja. "Czerwony śnieg" z kolei pojawił się znienacka na początku stycznia w ofercie Świata Książki (i, żeby było śmieszniej, wciąż jest dostępny), choć pod koniec zeszłego roku nigdzie już go nie można było dostać. Ot, magia remanentu, jak sądzę. "Nieznane życie lodowców" nabyłam za 12 zł i głównie dlatego, że nie było na Legimi, a "Mówili, że jestem zbyt wrażliwa" to pierwszy poradnik, jaki kupiłam od lat. Zobaczymy, czy jest cokolwiek wart. No i oczywiście na końcu artefaktowe "Jestem legendą" z przyległościami, choć przyznam, że nie jest to jakiś szczególnie interesujący dla mnie tytuł.
Sekcja leżąca to nabytki Lubego, które może ewentualnie kiedyś przeczytam. Jak widać, po zakupie gry "Metro. Exodus" postanowił iść za ciosem i zaopatrzyć się w literacki pierwowzór, czyli całą trylogię "Metra". Zaś "Distortion" dostał ode mnie na urodziny.
Przybyły też dwa egzemplarze recenzenckie w ebooku. I oba już przeczytałam, żeby było śmieszniej, więc może na dniach o nich napiszę.
"Spod kozetki" od Marginesów to spis ciekawych przypadków z kariery pewnego psychiatry. Przyjemnie się to czyta. Zaś "12 sprytnych sposobów, jak ocalić nasz świat" od Prószyńskiego może nie jest idealne, oględnie mówiąc, ale i tak o kilka klas lepsze niż "F**k plastik".
Do you understand there's a 12 word phrase you can say to your man... that will trigger deep emotions of love and impulsive attraction to you buried within his chest?
OdpowiedzUsuńThat's because deep inside these 12 words is a "secret signal" that fuels a man's instinct to love, adore and protect you with all his heart...
12 Words Who Trigger A Man's Desire Instinct
This instinct is so built-in to a man's mind that it will make him try harder than before to build your relationship stronger.
As a matter of fact, fueling this powerful instinct is so important to achieving the best possible relationship with your man that the moment you send your man a "Secret Signal"...
...You'll immediately find him open his heart and mind for you in such a way he's never expressed before and he'll perceive you as the one and only woman in the galaxy who has ever truly tempted him.