Ilość premier sierpniowych nie jest już tak zaskakująco wysoka jak w poprzednim miesiącu. Powiedziałabym, ze to raczej przyjemnie średni miesiąc. Zaczynajmy więc.
Chcę mieć
12 sierpnia
Postanowiłam serię Zrozum zbierać, więc to oczywiste, że tę pozycję kupię. Nie uwiera to jednak mojego kolekcjonerskiego serduszka, bo lubię czytać o genetyce i akurat ten tytuł już na etapie przedstawienia przez wydawcę serii wydawał mi się najbardziej interesujący. Tak więc czekam.
Z tej książki dowiesz się:
• Jak to się dzieje, że dziedziczymy florę bakteryjną?
• Dlaczego wciąż nosimy w sobie geny odpornościowe neandertalczyków?
• Jaką rolę w rozwoju genetyki odegrał groszek?
• Kiedy XX + XY = XY, a kiedy XX?
Wszystkim nam się wydaje, że z dziedziczeniem jesteśmy na ty. Już wiele wieków temu ludzie dostrzegali podobieństwa dzieci do rodziców – podobny kolor oczu lub sposób zachowania w określonych sytuacjach. Nie zastanawiali się jednak, dlaczego tak się dzieje, i nie nazwaliby tego dziedziczeniem. Dziedziczenie oznacza dar lub klątwę. Definiuje to, jacy jesteśmy, na podstawie naszej biologicznej przeszłości. Daje nam również nieśmiertelność, przenosi bowiem naszą cząstkę w przyszłość.
Carl Zimmer, jeden z najbardziej uznanych amerykańskich naukowców, opowiada nam o historii dziedziczenia i genetyki od pierwszych chorób przenoszonych z pokolenia na pokolenie aż po czasy współczesne przyglądając się równocześnie swojej rodzinie. Wybiega również w przyszłość, zastanawiając się, w jakim stopniu etyczne jest modyfikowanie genów i pojedynczych komórek na wczesnym etapie rozwoju człowieka. Gdyby człowiek musiał przeczytać tylko jedną książkę o genetyce, powinien z pewnością sięgnąć po Śmiech ma po matce. Tajemnice genów Carla Zimmera.
• Jak to się dzieje, że dziedziczymy florę bakteryjną?
• Dlaczego wciąż nosimy w sobie geny odpornościowe neandertalczyków?
• Jaką rolę w rozwoju genetyki odegrał groszek?
• Kiedy XX + XY = XY, a kiedy XX?
Wszystkim nam się wydaje, że z dziedziczeniem jesteśmy na ty. Już wiele wieków temu ludzie dostrzegali podobieństwa dzieci do rodziców – podobny kolor oczu lub sposób zachowania w określonych sytuacjach. Nie zastanawiali się jednak, dlaczego tak się dzieje, i nie nazwaliby tego dziedziczeniem. Dziedziczenie oznacza dar lub klątwę. Definiuje to, jacy jesteśmy, na podstawie naszej biologicznej przeszłości. Daje nam również nieśmiertelność, przenosi bowiem naszą cząstkę w przyszłość.
Carl Zimmer, jeden z najbardziej uznanych amerykańskich naukowców, opowiada nam o historii dziedziczenia i genetyki od pierwszych chorób przenoszonych z pokolenia na pokolenie aż po czasy współczesne przyglądając się równocześnie swojej rodzinie. Wybiega również w przyszłość, zastanawiając się, w jakim stopniu etyczne jest modyfikowanie genów i pojedynczych komórek na wczesnym etapie rozwoju człowieka. Gdyby człowiek musiał przeczytać tylko jedną książkę o genetyce, powinien z pewnością sięgnąć po Śmiech ma po matce. Tajemnice genów Carla Zimmera.
Chcę przeczytać
12 sierpnia
O tej książce dowiedziałam się dość przypadkowo. Ot, w jakiejś dyskusji na fejsie ktoś napisał, że standardowe objawy zawału serca (jak choćby ból promieniujący do lewej ręki) są standardowe dla mężczyzn, ale u kobiet występują tylko w 1 na 7 przypadków. I że więcej takich historii można przeczytać w "Invisible women". Westchnęłam wtedy, że fajnie by było, żeby ktoś to u nas wydał, po czym następnego dnia wydawnictwo Karakter zapowiedziało premierę. Więc jestem bardziej niż zainteresowana, może nawet szarpnę się i kupię ten tytuł.
Pierwsza książka, która na taką skalę analizuje seksistowski charakter świata, w którym żyjemy – od dostępności usług publicznych po projektowanie dóbr luksusowych. Caroline Criado Perez na setkach przykładów pokazuje, że domyślnym użytkownikiem większości dóbr i usług jest wciąż mężczyzna i pisze o tym, w jaki sposób wpływa to na codzienne życie połowy ludzkości. Brak istniejących danych na temat kobiet – ich potrzeb, zdrowia, sposobów korzystania z infrastruktury i usług publicznych, funkcjonowania na rynku pracy etc. prowadzi do ich systematycznej dyskryminacji we wszystkich dziedzinach życia, od języka, poprzez system edukacji czy ochrony zdrowia (np. diagnostyka i leczenie niektórych chorób), normy obowiązujące w miejscach pracy, system ochrony pracy po system podatkowy i zarządzanie, nie mówiąc już o (nie)obecności kobiet na kartach historii. Przedsięwzięcie Caroline Criado Perez jest imponujące przede wszystkim ze względu na ilość materiału, jaki poddała analizie, i fakt, że objęła nią obszar od Norwegii po Argentynę i RPA i od Stanów Zjednoczonych po Japonię.
12 sierpnia
Może tego nie widać, ale lubię się czasem dowiedzieć czegoś o dziwnych sektach i ruchach religijnych. Zwykle oglądam sobie jakiś film dokumentalny, ale na liście do przeczytania mam też kilka książek na ten temat (no dobra, jedną mam, ale jak ktoś ma jakieś tytuły do polecenia, to chętnie przygarnę). Niniejszym książka Guinna dołącza do listy.
Kim był Jim Jones? Genialnym manipulatorem, szalonym guru, fałszywym prorokiem. Diabłem w ludzkiej skórze, który pociągnął ludzi za sobą wprost do piekła.
W listopadzie 1978 roku w Jonestown – wiosce zbudowanej i zasiedlonej przez ludzi, którzy uwierzyli w Jonesa i jego projekt Świątyni Ludu – w ciągu jednej nocy zginęło ponad 900 kobiet, mężczyzn i dzieci. Część z nich odebrała sobie życie dobrowolnie, spożywając cyjanek. Inni zostali do tego przymuszeni. Opinią społeczną wstrząsnęły wieści o izolującej się w dżungli sekcie, której paranoiczny przywódca powiódł swoich wyznawców na śmierć. Ale ta tragiczna historia zaczęła się dwadzieścia lat wcześniej, kiedy ambitny pastor postanowił zmienić świat na lepsze…
Porażający reportaż nagradzanego amerykańskiego dziennikarza śledczego, Jeffa Guinna, jest opowieścią o powolnym staczaniu się w szaleństwo. I o ludziach, którzy dla swojego guru zrobią wszystko.
W listopadzie 1978 roku w Jonestown – wiosce zbudowanej i zasiedlonej przez ludzi, którzy uwierzyli w Jonesa i jego projekt Świątyni Ludu – w ciągu jednej nocy zginęło ponad 900 kobiet, mężczyzn i dzieci. Część z nich odebrała sobie życie dobrowolnie, spożywając cyjanek. Inni zostali do tego przymuszeni. Opinią społeczną wstrząsnęły wieści o izolującej się w dżungli sekcie, której paranoiczny przywódca powiódł swoich wyznawców na śmierć. Ale ta tragiczna historia zaczęła się dwadzieścia lat wcześniej, kiedy ambitny pastor postanowił zmienić świat na lepsze…
Porażający reportaż nagradzanego amerykańskiego dziennikarza śledczego, Jeffa Guinna, jest opowieścią o powolnym staczaniu się w szaleństwo. I o ludziach, którzy dla swojego guru zrobią wszystko.
12 sierpnia
Po opisie sądząc może to być po prostu ciekawa książka popularnonaukowa i mniej więcej tak wyglądają moje oczekiwania wobec niej - żadnych konkretów, tylko satysfakcja z lektury. Zobaczymy.
George Zaidan, absolwent chemii na prestiżowej uczelni, błyskotliwy i piekielnie zabawny naukowiec wyjaśnia, co nauka może (a czego nie potrafi) powiedzieć o składnikach produktów, którymi każdego dnia faszerujemy swoje ciała.
Woda. Czipsy. E-papierosy. Kremy do opalania. Ta lista nie ma końca. Co się dzieje, gdy wszystkie te rzeczy wchodzą w reakcję z substancjami tworzącymi nasz organizm? Skąd wiadomo, że to, co jemy, pijemy, wdychamy i wcieramy w siebie, szkodzi nam lub pomaga?
Dzięki tej książce poznacie, jak z perspektywy chemika wyglądają różne produkty, i dowiecie się, co może nas zabić, a co niekoniecznie jest szkodliwe i dlaczego. Jak bardzo truje nas przetworzona żywność i na ile jesteśmy tego pewni? Kawa to napój bogów czy diabelska krew? Co się stanie, jeśli w upale przedawkujesz fantanyl na słońcu (i co to właściwie jest)? Co wspólnego ma maniok z radzieckimi szpiegami? Czy rośliny chcą nas zniszczyć, a mikroorganizmy pożreć całą naszą żywność? Co twój horoskop mówi o chorobach, na które możesz zapaść, i czy jest w tym ziarno prawdy?
Woda. Czipsy. E-papierosy. Kremy do opalania. Ta lista nie ma końca. Co się dzieje, gdy wszystkie te rzeczy wchodzą w reakcję z substancjami tworzącymi nasz organizm? Skąd wiadomo, że to, co jemy, pijemy, wdychamy i wcieramy w siebie, szkodzi nam lub pomaga?
Dzięki tej książce poznacie, jak z perspektywy chemika wyglądają różne produkty, i dowiecie się, co może nas zabić, a co niekoniecznie jest szkodliwe i dlaczego. Jak bardzo truje nas przetworzona żywność i na ile jesteśmy tego pewni? Kawa to napój bogów czy diabelska krew? Co się stanie, jeśli w upale przedawkujesz fantanyl na słońcu (i co to właściwie jest)? Co wspólnego ma maniok z radzieckimi szpiegami? Czy rośliny chcą nas zniszczyć, a mikroorganizmy pożreć całą naszą żywność? Co twój horoskop mówi o chorobach, na które możesz zapaść, i czy jest w tym ziarno prawdy?
12 sierpnia
Rzadko w amerykańskiej serii Czarnego pojawia się tytuł, który wydaje mi się interesujący. To jeden z takich przypadków. Niewiele wiem o sytuacji rdzennych mieszkańców w USA, ale to co wiem wydaje mi się jakimś przedziwnym konglomeratem absurdów. Chętnie dowiem się więcej, może to wszystko nabierze wtedy sensu.
Historia Indian pełna jest dramatycznych wydarzeń i bohaterów o poetyckich imionach. Jednak wielcy wodzowie pykający fajkę pokoju należą już do przeszłości (a może raczej do naszych fantazji o przeszłości). Życie ich potomków we współczesnych rezerwatach jest znacznie mniej romantyczne, choć nadal budzi wiele emocji. David Treuer, członek plemienia Odżibuejów i ceniony powieściopisarz, dorastał w rezerwacie Leech Lake, ale wykształcenie zdobywał na „białych” uniwersytetach. Dzięki temu potrafił pogodzić dwie perspektywy, uczestnika i obserwatora, co w połączeniu z niezwykłym talentem narracyjnym, poczuciem humoru i otwartością dało wspaniałe efekty. Witajcie w rezerwacie to książka, która przeprowadzi nas przez meandry historii, wyjaśni znaczenie kolejnych traktatów, wytłumaczy skomplikowane rozwiązania prawne obowiązujące w rezerwatach, poda główne przyczyny napięć między Indianami a nie-Indianami. A przede wszystkim pozwoli nam zobaczyć, jak dziś żyją mieszkańcy rezerwatów, jak radzą sobie z biedą, przestępczością, jak łączą tożsamość indiańską z amerykańską i jak walczą o zachowanie swojego dziedzictwa.
12 sierpnia
To co prawda nie jest SF, ale liczę na pewien taki vibe jaki mieliśmy w "Interstellar". No nic, zobaczymy, pewnie będzie na Legimi to sobie sprawdzę.
Elektryzująca opowieść o sile ambicji i zachwycie, które nieprzerwanie każą sięgać ku gwiazdom.
Jest rok 1986, jedenastoletnia Nedda Papas, która mieszka przy Centrum Kosmicznym na Florydzie, marzy o zostaniu astronautką. Dziewczynka jest zapatrzona w ojca inżyniera, pochłoniętego obsesyjną pracą nad niebezpiecznym projektem. Mężczyzna tworzy wynalazek, który drastycznie zmienia strukturę czasu, a życie jego najbliższych pogrąża w chaosie.
Nedda musi zmierzyć się z sekretami ojca i z konsekwencjami jego niebezpiecznych marzeń, odnajdując przy okazji niespodziewaną sojuszniczkę – swoją matkę, z którą nigdy wcześniej nie potrafiła się porozumieć.
Dekady później Nedda spełnia swoje dziecięce marzenie i zostaje astronautką. Podczas misji jej załoga staje w obliczu kryzysu, który zagraża powodzeniu przedsięwzięcia oraz ich życiu. Nedda ma szansę znaleźć rozwiązanie, ale żeby to zrobić, musi pogodzić się ze swoją przeszłością i przyszłością.
Światło innych gwiazd to przejmująca opowieść o relacji ojca z córką, o sile kobiet w świecie, który je ogranicza i o cenie, jaką trzeba zapłacić za wielkie osiągnięcia. Autorka zadaje pytania o to, jak zmieniło się nasze życie, czym jest postęp i co tak naprawdę oznacza poświęcenie dla wyższych celów.
Jest rok 1986, jedenastoletnia Nedda Papas, która mieszka przy Centrum Kosmicznym na Florydzie, marzy o zostaniu astronautką. Dziewczynka jest zapatrzona w ojca inżyniera, pochłoniętego obsesyjną pracą nad niebezpiecznym projektem. Mężczyzna tworzy wynalazek, który drastycznie zmienia strukturę czasu, a życie jego najbliższych pogrąża w chaosie.
Nedda musi zmierzyć się z sekretami ojca i z konsekwencjami jego niebezpiecznych marzeń, odnajdując przy okazji niespodziewaną sojuszniczkę – swoją matkę, z którą nigdy wcześniej nie potrafiła się porozumieć.
Dekady później Nedda spełnia swoje dziecięce marzenie i zostaje astronautką. Podczas misji jej załoga staje w obliczu kryzysu, który zagraża powodzeniu przedsięwzięcia oraz ich życiu. Nedda ma szansę znaleźć rozwiązanie, ale żeby to zrobić, musi pogodzić się ze swoją przeszłością i przyszłością.
Światło innych gwiazd to przejmująca opowieść o relacji ojca z córką, o sile kobiet w świecie, który je ogranicza i o cenie, jaką trzeba zapłacić za wielkie osiągnięcia. Autorka zadaje pytania o to, jak zmieniło się nasze życie, czym jest postęp i co tak naprawdę oznacza poświęcenie dla wyższych celów.
12 sierpnia
To zdaje się jest pozycja dla młodszego czytelnika, ale zapisuję ją tu sobie dla pamięci.
Ukochany pan od przyrody i nieustraszona specjalistka od padliny oraz ich niesforne zwierzęta.
Dowcipna i pełna ciepła opowieść o ratowaniu zwierząt, na które inaczej czekałaby śmierć. Wszystko zaczęło się od wrony o imieniu Kra – pisklaka znalezionego przez Adama Wajraka na warszawskim Żoliborzu. Potem Adam i Nuria Selva Fernandez przygarnęli jeszcze wiele innych zwierząt gdy zamieszkali w Teremiskach w Puszczy Białowieskiej. W ich domu schronienie i opiekę znalazły wyrzucone z gniazda bociany (Kuternoga oraz szalony Declan), osierocone borsuki, małe wydry (w tym wydra Julek, która została holenderskim skarbem narodowym), kuny, nietoperze, jerzyki, srokosze czy gromada sów – wielbicielek dnia. A Nuria i Adam z naukowczyni i dziennikarza zamienili się w pełnoetatowych opiekunów tej wspaniałej menażerii.
Swoje perypetie opisali czule i z humorem w kultowej książce "Kuna za kaloryferem". Po latach wznawiają ją w nowej oprawie graficznej, z mnóstwem pięknych zdjęć własnego autorstwa, a przede wszystkim uzupełnioną o dalsze losy podopiecznych.
Dowcipna i pełna ciepła opowieść o ratowaniu zwierząt, na które inaczej czekałaby śmierć. Wszystko zaczęło się od wrony o imieniu Kra – pisklaka znalezionego przez Adama Wajraka na warszawskim Żoliborzu. Potem Adam i Nuria Selva Fernandez przygarnęli jeszcze wiele innych zwierząt gdy zamieszkali w Teremiskach w Puszczy Białowieskiej. W ich domu schronienie i opiekę znalazły wyrzucone z gniazda bociany (Kuternoga oraz szalony Declan), osierocone borsuki, małe wydry (w tym wydra Julek, która została holenderskim skarbem narodowym), kuny, nietoperze, jerzyki, srokosze czy gromada sów – wielbicielek dnia. A Nuria i Adam z naukowczyni i dziennikarza zamienili się w pełnoetatowych opiekunów tej wspaniałej menażerii.
Swoje perypetie opisali czule i z humorem w kultowej książce "Kuna za kaloryferem". Po latach wznawiają ją w nowej oprawie graficznej, z mnóstwem pięknych zdjęć własnego autorstwa, a przede wszystkim uzupełnioną o dalsze losy podopiecznych.
12 sierpnia
Książki o etyce żywności i szeroko pojętym weganizmie są ostatnio bardzo modne i nie ma miesiąca, żeby jakaś się nie ukazała. Tutaj mamy znowu pozycję podejmującą temat przemysłowej produkcji zwierząt, która, umówmy się, specjalnie etyczna nie jest, z wielu powodów. Jestem ciekawa, jak autorzy ugryzą temat i mam nadzieję, ze jednak z nieco innej strony niż to się zazwyczaj robi.
Za wszystkim, co jemy, kryje się jakaś historia.
Właśnie teraz gdzieś na świecie zabitych zostaje 4 tysiące zwierząt. W ciągu ostatnich dziesięcioleci zwierzęta hodowlane znikały z naszych łąk i pastwisk, bo rozrastający się przemysł hodowlany zamknął je w klatkach i boksach. Rocznie pochłania on dziesiątki miliardów niewinnych istot hodowanych na mięso, mleko i jaja, które codziennie zjadamy.
Przez 3 lata Philip Lymbery podróżował po świecie i przyglądał się temu, jak wygląda „od kuchni” przemysłowa hodowla zwierząt i jak wpływa ona na ludzi, zwierzęta i planetę. Lymbery odwiedza m.in. fabryki w USA, Peru, Chinach i Meksyku. Pokazuje, jak umyślnie pogarszana jest jakość jedzenia, które trafia na nasze stoły: od sztucznego przyspieszania wzrostu zwierząt, poprzez używanie ogromnych ilości środków chemicznych, antybiotyków i leków hormonalnych, po nadprodukcję zboża na paszę.
Farmagedon jest wołaniem do naszego sumienia, wezwaniem do ujrzenia w hodowli przemysłowej jednej z najbardziej przerażających przyczyn marnowania żywności, cierpienia zwierząt, wymierania zagrożonych gatunków, zanieczyszczenia wód oraz rosnącej liczby chorób cywilizacyjnych. Autor nie zostawia jednak czytelnika wyłącznie z bulwersującym obrazem przemysłu żywieniowego – pokazuje, jak w prosty sposób każdy konsument może uchronić się przed jedzeniem mięsa, jajek i mleka pozyskiwanych w tak skandaliczny sposób.
Oto wstrząsajacy obraz produkcji jedzenia, które ląduje na naszych talerzach – obowiązkowa lektura dla wszystkich, których obchodzi, czym karmią siebie i swoich bliskich na co dzień.
Właśnie teraz gdzieś na świecie zabitych zostaje 4 tysiące zwierząt. W ciągu ostatnich dziesięcioleci zwierzęta hodowlane znikały z naszych łąk i pastwisk, bo rozrastający się przemysł hodowlany zamknął je w klatkach i boksach. Rocznie pochłania on dziesiątki miliardów niewinnych istot hodowanych na mięso, mleko i jaja, które codziennie zjadamy.
Przez 3 lata Philip Lymbery podróżował po świecie i przyglądał się temu, jak wygląda „od kuchni” przemysłowa hodowla zwierząt i jak wpływa ona na ludzi, zwierzęta i planetę. Lymbery odwiedza m.in. fabryki w USA, Peru, Chinach i Meksyku. Pokazuje, jak umyślnie pogarszana jest jakość jedzenia, które trafia na nasze stoły: od sztucznego przyspieszania wzrostu zwierząt, poprzez używanie ogromnych ilości środków chemicznych, antybiotyków i leków hormonalnych, po nadprodukcję zboża na paszę.
Farmagedon jest wołaniem do naszego sumienia, wezwaniem do ujrzenia w hodowli przemysłowej jednej z najbardziej przerażających przyczyn marnowania żywności, cierpienia zwierząt, wymierania zagrożonych gatunków, zanieczyszczenia wód oraz rosnącej liczby chorób cywilizacyjnych. Autor nie zostawia jednak czytelnika wyłącznie z bulwersującym obrazem przemysłu żywieniowego – pokazuje, jak w prosty sposób każdy konsument może uchronić się przed jedzeniem mięsa, jajek i mleka pozyskiwanych w tak skandaliczny sposób.
Oto wstrząsajacy obraz produkcji jedzenia, które ląduje na naszych talerzach – obowiązkowa lektura dla wszystkich, których obchodzi, czym karmią siebie i swoich bliskich na co dzień.
25 sierpnia
Elitarne szkoły z internatem dla nas są raczej takim egzotycznym elementem dekoracji, czymś, co pojawia się w powieściach młodzieżowych (najczęściej w momencie, kiedy nastoletnia bohaterka dowiaduje się, że oto została dziedziczką bajecznie bogatego rodu i musi zdobyć wykształcenie odpowiadające klasie społecznej, jaką odtąd przyjdzie jej reprezentować). Wiadomo, że taki obraz jest niezbyt realistyczny. Książka Rentona miałaby pokazać coś bliższego rzeczywistości a zarazem mroczniejszego niż obraz szkół z internatem nakreślony przez popkulturę. Wydaje mi się to ciekawe.
Na jakie krzywdy brytyjski rodzic jest w stanie skazać dziecko, żeby mogło zrobić karierę?
Gdy Alex Renton opublikował w "Observerze" artykuł o tym, jak był krzywdzony w swojej szkole z internatem, otrzymał setki listów z podobnymi historiami. Stały się one punktem wyjścia do książki, która jest jednocześnie reportażem, autobiografią i publicystyką.
Prywatne szkoły, w których czesne wynosi kilkadziesiąt tysięcy funtów rocznie, to dla Brytyjczyków ważny symbol przynależności do elity, a dla reszty świata - bajkowa rzeczywistość rodem z "Harry’ego Pottera".
Tymczasem Renton odsłania zupełnie inne oblicze szkół z internatem. Pisze o sadyzmie nauczycieli, wyrachowaniu dyrektorów, panującej w tych placówkach zmowie milczenia na temat działalności pedofilów. O tym, jak kilku i kilkunastoletnie dzieci molestowane seksualnie przez opiekunów były dotkliwie karane za jakiekolwiek próby ujawnienia procederu. I o smutnej przyczynie legendarnej angielskiej "flegmy", czyli narzucanej przez wieki brytyjskim elitom kulturze trzymania fasonu bez względu na wszystko. Ale w tej historii najbardziej zdumiewające jest, dlaczego brytyjscy rodzice, którzy sami przeszli przez piekło szkół z internatem, posyłają do nich własne dzieci.
Gdy Alex Renton opublikował w "Observerze" artykuł o tym, jak był krzywdzony w swojej szkole z internatem, otrzymał setki listów z podobnymi historiami. Stały się one punktem wyjścia do książki, która jest jednocześnie reportażem, autobiografią i publicystyką.
Prywatne szkoły, w których czesne wynosi kilkadziesiąt tysięcy funtów rocznie, to dla Brytyjczyków ważny symbol przynależności do elity, a dla reszty świata - bajkowa rzeczywistość rodem z "Harry’ego Pottera".
Tymczasem Renton odsłania zupełnie inne oblicze szkół z internatem. Pisze o sadyzmie nauczycieli, wyrachowaniu dyrektorów, panującej w tych placówkach zmowie milczenia na temat działalności pedofilów. O tym, jak kilku i kilkunastoletnie dzieci molestowane seksualnie przez opiekunów były dotkliwie karane za jakiekolwiek próby ujawnienia procederu. I o smutnej przyczynie legendarnej angielskiej "flegmy", czyli narzucanej przez wieki brytyjskim elitom kulturze trzymania fasonu bez względu na wszystko. Ale w tej historii najbardziej zdumiewające jest, dlaczego brytyjscy rodzice, którzy sami przeszli przez piekło szkół z internatem, posyłają do nich własne dzieci.
26 sierpnia
A tu po prostu bezczelnie chcę porównać własne wrażenia z tym, co prezentuje autorka komiksu. No i dochodzi do tego takie pierwotne podglądactwo, każące nam sprawdzać i porównywać, jak pewne rzeczy wyglądają u innych.
Jeśli wystarczająco ciężko pracujesz, jeśli bardzo czegoś chcesz, jeśli jesteś mądra i utalentowana to możesz wszystko. Poza zajściem w ciążę.
Lucy Knisley od zawsze pragnęła zostać matką, ale kiedy nadeszła idealna pora na to, żeby mieć dzieci, poczęcie okazało się znacznie trudniejsze niż wszystko, czego się dotąd podjęła. Po początkowych kłopotach z płodnością nastąpiły poronienia, a gdy wreszcie Lucy udało się zajść w ciążę, jeden po drugim zaczęły objawiać się problemy zdrowotne, które skumulowały się w dramatycznych przeżyciach w trakcie porodu.
W swych wzruszających, zabawnych i zaskakująco pouczających wspomnieniach Lucy snuje opowieść o osobistej przemianie, a także przybliża naukę o zdrowiu reprodukcyjnym, przytaczając ciekawe fakty oraz odwołując się do ważnych postaci z historii medycyny i położnictwa. Bez względu na to, czy masz dzieci, planujesz je albo nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego, ten komiks otworzy ci oczy i serce.
Lucy Knisley od zawsze pragnęła zostać matką, ale kiedy nadeszła idealna pora na to, żeby mieć dzieci, poczęcie okazało się znacznie trudniejsze niż wszystko, czego się dotąd podjęła. Po początkowych kłopotach z płodnością nastąpiły poronienia, a gdy wreszcie Lucy udało się zajść w ciążę, jeden po drugim zaczęły objawiać się problemy zdrowotne, które skumulowały się w dramatycznych przeżyciach w trakcie porodu.
W swych wzruszających, zabawnych i zaskakująco pouczających wspomnieniach Lucy snuje opowieść o osobistej przemianie, a także przybliża naukę o zdrowiu reprodukcyjnym, przytaczając ciekawe fakty oraz odwołując się do ważnych postaci z historii medycyny i położnictwa. Bez względu na to, czy masz dzieci, planujesz je albo nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego, ten komiks otworzy ci oczy i serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.