Strony

poniedziałek, 9 listopada 2020

"Czego oczy nie widzą" Richard Masland

Każdy kto czasem na tego bloga zagląda musiał zauważyć, że szczególnym sentymentem darzę serie wydawnicze (lata czytania fantastyki wyrabiają taki bezwarunkowy odruch). Ostatnio zaś szczególnie moje czytelnicze serduszko raduje się seriami popularnonaukowymi. Na przykład tegoroczną serią Zrozum od Wydawnictwa Poznańskiego, którą bardzo ochoczo kolekcjonuję i nieco mnie ochoczo czytam (shame on me). Pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie zamówienie najnowszej naonczas pozycji z serii, czyli „Czego oczy nie widzą” z księgarni TaniaKsiążka.pl. Przynajmniej będzie motywacja, żeby przeczytać, a mnie zagadnienia odnośnie widzenia i wzroku dość osobiście dotykają. 
 
Przyznam, że ton książki okazał się nieco inny, niż zakładałam. Jak niedawno przy „Składnikach” Zaidana narzekałam na zbyt niski dla mnie próg wejścia, tak tutaj próg jest wysoki. Autor był naukowcem, profesorem pełną gębą i to w tekście widać. Przypomina on bowiem trochę podręcznik dla studentów z fizjologii i anatomii mózgu. Albo tekst wykładu otwartego, acz dla publiczności, która nie przyszła jednak losowo z ulicy. Generalnie spodziewałam się czegoś mniej skupionego na macaniu komórek, a bardziej na ogólnym wyjaśnieniu pewnych mechanizmów.

To bardzo szczegółowe podejście nie jest jednak wadą samą w sobie. Masland tłumaczy to, o czym pisze dość jasno, tyle że rzeczy, którymi się zajmuje same w sobie są skomplikowane (czasem nawet bardzo). „Czego oczy nie widzą” jest bowiem zapisem obecnych ustaleń na temat tego, jakie impulsy generują neurony siatkówki, gdzie je wysyłają i w jaki sposób są poddawane obróbce. Taka bardzo szczegółowa wersja ma swoje zalety (raczej się jej nie prezentuje w programach popularnonaukowych, a fajnie osobom zainteresowanym uzupełni wiedzę tam nabytą), ale trochę mi zabrakło przejścia od szczegółu do ogółu. Za to ciekawie pisze o komputerowych sieciach neuronalnych, choć to tylko zarys podstaw.

Poza tym niektóre rozdziały były dla mnie bardzo nużące. Paradoksalnie dotyczyły tematów „obok” głównego zagadnienia książki. Powiedzcie mi, po jaką cholerę wciskać do tekstu mającego jakieś 250 stron 50 stron prezentacji kolegów po fachu i zarysów eksperymentów jakimi się zajmują? Na początku nawet się ucieszyłam, bo lubię fragmenty pokazujące jak ze strony technicznej robi się naukę (dlatego nie boli mnie opis standardowego dnia w laboratorium, który też się pojawił), ale po kilkunastu stronach nawet ja miałam dość.

Jeszcze dwa słowa o technikaliach wydania. Książki z serii mają bardzo szerokie wewnętrzne marginesy. Co okazało się niespodziewanie praktyczne, bo są też drukowane na dość sztywnym papierze i przy próbie szerokiego otwarcia czy naciśnięcia książki łamie się grzbiet. A tak nie trzeba jej przesadnie szeroko otwierać. Nie obraziłabym się też, gdyby niektóre ilustracje były nieco większe. Ale za to szata graficzna serii jest świetna, a ilustracja okładkowa po lekturze wydaje się jeszcze trafniejsza niż przed.

„Czego oczy nie widzą” pozostaje w kategorii „bestsellery” w księgarni TaniaKsiązka.pl, co napawa pewnym optymizmem w kwestii przyszłości serii, bo oznacza, że ludzie jednak książki popularnonaukowe kupują. Ta książka nie jest jednak dla każdego, spodoba się raczej amatorskim fascynatom neurologii i neuroanatomii. Takim osobom jak najbardziej polecam.
 
Książke otrzymałam od księgarni TaniaKsiazka.pl

Tytuł: Czego oczy nie widzą
Autor: Richard Masland
Tytuł oryginalny: We know it when we see it
Tłumacz: Sebastian Musielak
Cykl: Zrozum
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok: 2020
Stron: 288

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.