Strony

sobota, 6 sierpnia 2022

"Wyobrażone życie" James Trefil, Michael Summers


Czasem trafiają się na książkowych socjalmediach jakieś wyzwania czytelnicze, które dostarczają mi bodźca do przeczytania książki zdecydowanie zbyt długo zalegającej na półce. I tak dzięki Kosmicznemu Lipcowi sięgnęłam wreszcie po „Wyobrażone życie” Jamesa Trefila i Michaela Summersa. Bo czyż może być lepsza pozycja popularnonaukowa dla miłośniczki fantastyki niż opowieść o ksenobiologii? 
 
Autorzy wybrali dość zachowawczą formułę dla swojego tekstu. Kilka pierwszych rozdziałów poświęcili na nakreślenie naukowych ram poszukiwania życia na egzoplanetach: przedstawili najistotniejsze w tym względzie prawa fizyki, pochylili się nad definicjami życia i przedstawili metody, jakimi w tych poszukiwaniach dysponujemy. Potem przeszli do tej ciekawszej części, czyli spekulacji na temat konkretnych typów egzoplanet i drogi, jaką mogłoby przejść powstające na nich życie. Na końcu nieco uwagi poświęcili hipotetycznie możliwym organizmom żywym nie opartym na chemii węglowej.

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest to, że „Wyobrażone życie” ma naprawdę bardzo niski próg wejścia. Mam wrażenie, że autorzy pisząc je, myśleli raczej o ludziach czytających SF niż o tych czytających książki popularnonaukowe czy w jakikolwiek sposób zainteresowanych astronomią (mamy bowiem mnóstwo nawiązań do różnych klasyków gatunku, ale najczęściej do „Star Treka”). W książce nie ma bowiem ani jednego wzoru czy wykresu, a cała część fizyczno-biologiczna sprowadza się do wiedzy z podstawówki. Co w sumie nie jest wadą, sama doceniam niejaką bezstresowość lektury, która czytelnika prowadzi za rączkę (dzięki temu moim zdaniem jest świetną wakacyjną pozycją), ale dobrze wiedzieć, czego się spodziewać. Bardziej przeszkadza mi za to brak bibliografii. Z jednej strony jest to pozycja mocno spekulacyjna, powstała na bazie rozmów z ekspertami dziedzin innych niż uprawiane przez autorów (przynajmniej tego można się domyślić na podstawie przedmowy), ale w kilku miejscach odwołują się do prac innych naukowców i ja chętnie zerknęłabym sobie, jakież to prace. No ale nie zerknę, bo jak powszechnie wiadomo, przypisy odstraszają czytelników, więc lepiej ich unikać.

Dodatkowo mam wrażenie, że autorów jednak w niektórych miejscach nazbyt ponosi wyobraźnia. Pomijam fakt przyjmowania różnych (wciąż jeszcze) hipotez jako pewniki, bo rozumiem, że jeśli pisze się o czysto hipotetycznych zagadnieniach trzeba podjąć pewne założenia. Ale w jednym z rozdziałów poświęconych planecie z powierzchnią pokrytą warstwą lodu snują domysły na temat organizmów, dla których odległe światło gwiazdy miałoby być tak kuszącym źródłem energii, żeby ewolucyjnie opłacalne było wykształcenie olbrzymich liściopodobnych struktur. I tak sobie siedzę i myślę, czy istnieje w ogóle system na tyle wydajny, żeby wątłe światło gwiazdy (które nie jest w stanie rozgrzać planety na tyle, żeby gdziekolwiek rozpuścić powierzchniowy lód) mogło rekompensować ewolucyjne „wydatki” na zabezpieczenie przed mrozem tak ogromnych struktur o jakich piszą autorzy. Szczerze wątpię.

Jako że książka przeznaczona jest dla raczej nieobytego czytelnika, przedstawiona w niej wiedza również nie jest zbytnio głęboka. „Wyobrażone życie” raczej kompiluje i porządkuje fakty, które czytelnik bardziej zainteresowany tematem poznał już zapewne z innych źródeł. Więc jeśli ktoś szuka pogłębienia wiedzy, to raczej się zawiedzie. Ale czasem dobrze jest mieć to wszystko w jednym miejscu, przejrzyście uporządkowane i ładnie podane. Autorzy piszą bowiem językiem bardzo przystępnym, okraszonym nawiązaniami do popkultury i przejrzystym. Nie jest to może najlepsza książka popularnonaukowa, jaką kiedykolwiek czytałam, ale wciąż miła lektura. Jeszcze zdążycie zabrać ją na leżak. 
 
Tytuł: Wyobrażone życie
Autor: James Trefil, Michael Summers
Tytuł oryginalny: Imagined Life
Tłumacz: Tadeusz Chawziuk
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Rok: 2020
Stron: 464

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.