Strony

poniedziałek, 27 marca 2023

"Moje dni w antykwariacie Morisaki" Satori Yagisawa


Legimi to wspaniała sprawa. Nie tylko mam mnóstwo książek w cenie jednej, ale także dzięki niemu czasem trafiam na tytuł, o którym w innym wypadku w ogóle bym nie usłyszała. Tym razem było to „Moje dni w antykwariacie Morisaki” Yagisawy Satoshi. Ucieszyłam się wielce, bo nie dość, że to powieść japońska (do których to zwykle podchodzę ze sporym entuzjazmem), to jeszcze o dziewczynie leczącej złamane serce w antykwariacie. Może i nie fantastyka, ale i tak wygląda smakowicie, prawda? Okazało się jednak, że mój entuzjazm był nieco przedwczesny, a powieść zostawiła mnie z mieszanymi uczuciami. 
Takako po rozstaniu z chłopakiem, powoli popada w depresję. Rzuca pracę i przesypia całe dnie. Trwa to aż do momentu, kiedy dzwoni do niej wujek Satoru. Proponuje jej niewielkie mieszkanko nad rodzinnym antykwariatem, którego jest właścicielem, w zamian za drobną pomoc w prowadzeniu interesu. Cóż, mieszkania w Tokio są drogie a Takako nie bardzo uśmiecha się powrót do rodzinnego miasteczka, więc z pewnymi oporami, ale przystaje na propozycję. Kiedy była małą dziewczynką byli z wujkiem bardzo blisko, ale z czasem jego bezpośredni i niepoważny styl bycia coraz bardziej ją irytował i jakoś tak więzi się rozluźniły. Czy dawna sympatia do krewnego i otoczenie wieloma zamkniętymi w papierze historiami pomoże jej uleczyć złamane serce? I dlaczego żona wujka Satoru kilka lat temu zniknęła bez słowa?

Książka składa się właściwie z dwóch mikropowieści. Pierwsza to faktycznie historia dochodzenia do siebie Takako po rozstaniu. Druga skupia się na kwestii ciotki dziewczyny, ale obie nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. Przy czym to wszystko nie jest jakoś literacko wybitne: język mamy bardzo prosty i momentami sztywny, bez rozpoznawalnego stylu. Owszem, jest sporo nawiązań do literatury, niestety nie są to książki wydane w Polsce. Podejrzewam, że gdybym była po japonistyce i bardziej orientowała się w tamtejszym rynku literackim i klasyce, „Moje dni w antykwariacie Morisaki” dałoby mi znacznie więcej radości.

Ale to nie z językiem miałam największy problem, tylko z główną bohaterką i narratorką jednocześnie. Być może to taka specyfika kultury, ale Takako mimo 25 lat na karku zachowywała się jak opryskliwa nastolatka. Ciągle mitygowała się, że życie innych to nie jej sprawa, ale nie stroniła od uszczypliwych komentarzy w temacie tegoż życia. Wiecznie niezadowolona z okazywanego jej wsparcia i nabzdyczona nie bardzo dawała się lubić. Owszem, może była to konsekwencja świeżego zawodu miłosnego, ale sprawiała, że w pierwszej części Takako zamiast jakiegoś współczucia i sympatii (której spodziewałabym się po miłej i grzejącej serduszko powieści obyczajowej) wzbudzała głównie irytację. W drugiej części, gdy dziewczyna nie skupiała się już tak na sobie, było lepiej, ale pierwsza była drogą przez mękę. A ponieważ, jak pisałam, Takako jest tu również narratorką, jej perspektywa obrzydzała też innych bohaterów. Choć tu może faktycznie większą rolę odgrywają równice kulturowe. Ekscentryczny i bezkompromisowy właściciel antykwariatu, który unika poważnych garniturów i biznesowych spotkań ze smutnymi panami z korpo w Europie z miejsca uchodzi za człowieka sympatycznego i interesującego. Powiedziałabym, że to idealna partia dla bohaterki romansu. Tymczasem w Japonii nie jest to najwyraźniej społecznie poważana postawa. Takako ciągle powtarza, jak nieznośne, niepoważne i godne ubolewania jest zachowanie jej wujka, bo w końcu jest dorosłym facetem i kto to widział przychodzić w dżinsach do pracy. Kompletnie się od tej optyki odbiłam, mimo całego otwarcia z jakim staram się podchodzić do wschodnioazjatyckich lektur.

Mam wrażenie, że „Moje dni w antykwariacie Morisaki” byłoby znacznie lepiej przyswajalne w formie filmu. Wypadłyby wszystkie uszczypliwości Takako, bo błogosławieństwem narracji filmowej jest to, że bardzo łatwo pozbyć się z niej monologu wewnętrznego bohatera. Za to dostalibyśmy uroczą historię o dziewczynie i jej wujku odnajdujących spokój wśród książek, każde na swój sposób. Tymczasem będę nieustająco poszukiwać fajnych azjatyckich powieści, niezrażona potknięciami. Może następnym razem trafię lepiej.
 
Tytuł: Moje dni w antykwariacie Morisaki
Autor: Satori Yagisawa
Tytuł oryginalny: 森崎書店の日々
Tłumacz: Dariusz Latoś
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Rok: 2023
Stron: 176

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.