Strony
▼
poniedziałek, 4 października 2010
"Dzień świstaka" w Nowym Jorku - "Wrócę po Ciebie" Guillaume Musso
Mam słabość do autorów nawiązujących do fantastyki. Takich, który niby piszą zwykłe powieści, ale tak naprawdę kluczowym dla fabuły (chociaż nie dominującym) czynią element fantastyczny. I chociaż czasem mam wrażenie, że autorzy ci chcieliby zostać fantastami, ale się boją, to i tak świetnie mi się ich czyta. A moim zdecydowanym faworytem w tej kategorii jest Guillaume Musso. Toteż kiedy tylko zobaczyłam jego najnowszą powieść w bibliotece, musiałam ją wypożyczyć. I właśnie skończyłam ją czytać.
Ethan jest najsłynniejszym psychoterapeutą Ameryki. Ma pieniądze, sławę i kobiety, a wszystko to zawdzięcza własnej ciężkiej pracy. Jednak jest coraz bardziej nieszczęśliwy. Kiedy budzi się w sobotę, 31 października, odkrywając w swoim łóżku nieznaną kobietę a na parkingu rozbity samochód, nie przypuszcza nawet, że to początek najgorszego dnia jego życia. Najgorszego i ostatniego za razem, gdyż po długiej serii niefortunnych zdarzeń, dokładnie o północy, tajemniczy mężczyzna strzela do niego trzykrotnie. Ethan osuwa się w ciemność i nagle… słyszy dźwięk budzika. Jest godzina 8.00, sobota, 31 października. Najsłynniejszy psycholog Ameryki dostaje kolejną szansę od losu. Czy będzie potrafił ją wykorzystać?
Po przeczytaniu kilku powieści, nietrudno stwierdzić, że Musso zawsze używa tych samych klocków do budowania swojej fabuły. Mamy więc psychologa (lub kogoś żywo zainteresowanego psychologią) pochodzącego z niskiego stanu, który przez jakiś czyn z przeszłości zwichnął sobie życie. Mamy też kobietę jego życia, która jest zdolna do naprawdę szalonych czynów, aby go odzyskać i najlepszego przyjaciela obojga (albo tylko psychologa), który dzielnie jej sekunduje. Mamy zagubioną nastolatkę z problemami, a i jakiś mroczny sekret – zagadka w całej historii się znajdzie. No i oczywiście mamy jakiś element fantastyczny, czasem tylko zakamuflowany jakimiś krypto naukowymi wyjaśnieniami. I mimo, że klocki te zawsze są obecne, to jednak autorowi niezmiennie udaje się je poustawiać tak, że zakończenie jego historii mnie zaskakuje. Tak samo jest i tutaj. Poniosłam sromotną klęskę, próbując się domyślić, jakie zakończenia ma ta opowieść i jakie jest tym razem rozwiązanie zagadki. Ostrzegam jednak, że jeśli ktoś spodziewa się po tej książce lukrowanego happyendu, to może się srogo zawieść.
Musso pisze trochę jak Schmitt. O ile jednak u tego drugiego zwykłe historie zyskują posmak niezwykłości, to ten pierwszy przedstawia nam historie niezwykłe, w celu ukazania zwykłych prawd. Język we „Wrócę po Ciebie” nie jest może tak urzekający jak u Schmitta, ale i tu da się zauważyć przebłyski magii (zaczynam podejrzewać, że to jakiś grubszy trend w literaturze francuskiej). W prostocie czai się siła, a Musso wie, jak ją wykorzystać.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, to autorowi świetnie wychodzą portrety ludzi nieszczęśliwych. Do tej kategorii należy większość postaci zaludniających karty jego książek, a „Wrócę po Ciebie” nie jest wcale wyjątkiem. Przedstawia nam się ich jako osoby subtelnie cierpiące: Musso nie epatuje egzaltowanymi opisami, jednak nie pozostawia wątpliwości co do stanu psychicznego. A co najśmieszniejsze, autor potrafi w taki sposób opowiedzieć tę historię, że po wszystkim czytelnik nie tylko nie czuje się przygnębiony, ale wręcz odprężony i wzruszony. Jest to więc niewątpliwie książka na uspokojenie skołatanego ducha.
Podsumowując, książkę mogę polecić każdemu. Znajdą tu coś dla siebie i miłośnicy romansu, i miłośnicy zagadek, ci, co lubią elementy nie z tego świata oraz ci, którzy na takie elementy mają alergię. Polecam więc szczerze na długie jesienne wieczory.
Tytuł: Wrócę po Ciebie
Autor: Guillaume Musso
Tytuł oryginalny: Je reviens te chercher
Tłumacz: Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo: Albatros
Rok: 2010
Stron: 397
Kolejna wspaniała recenzja kochanie. Masz ten dryg. Gratuluje:*
OdpowiedzUsuńLuby.
No ma, ma ten dryg. Zstrzegam, że "lubą" nie jestem.:D A jeśli chodzi o autora, to stale gdzieś mi się przewija to nazwisko i w końcu muszę siegnąć i poczuć go osobiście.Zachęciłaś mnie.:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię książki w których występuje psychologia. Jeszcze nie czytałam książek tego pana, ale mam nadzieję, że w przyszłości po którąś sięgnę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO... Moja mama to gdzieś ma! Trzeba poszperać. Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
mam za sobą już dwie książki Musso i mam nadziję, że uda mi się przeczytać chociaż jezcze "uratuj mnie":)
OdpowiedzUsuńclevera - Dziękuję;) Mam nadzieję, że sięgniesz po Musso, myślę, że na prawdę warto.:)
OdpowiedzUsuńPatka - U Musso ta psychologia jest pokazana w dość oryginalny sposób, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba.:)
Aria - Dziękuję.:) Szperaj, szperaj, z pewnością nie pożałujesz.:)
Sara - Ja od "Uratuj mnie" zaczęłam znajomość z tym panem (myślałam, że to będzie ckliwe romansidło, a tu taka przyjemna niespodzianka mi się trafiła;)). Teraz do kompletu przeczytanych brakuje mi tylko "Potem...".
O proszę, nareszcie coś naprawdę dla mnie. Bo i liznę trochę tej fantastyki, i zatopię się w romansie i znajdę się w centrum wielkiej zagadki. Może być naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałam się czy nie zakupić tej książki, jednak się rozmyśliłam. I widzę że zrobiłam błąd ;/ Trzeba było brać ;)
OdpowiedzUsuńRomans? heh... może żonka się zdecyduje:)
OdpowiedzUsuńTekst, jak zwykle, rzeczowy i wartościowy. Tak 3maj:)
Uwielbiam Musso. Dawno nie trafiłam na kogoś, kto w tak umiejętny sposób potrafi igrać z czytelnikiem :) Przeczytałam wszystkie jego książki, które wyszły w Polsce, każda ma swoje szczególne miejsce na moim regale. :) Teraz nie pozostaje nic innego jak czekać na "Kim byłbym bez ciebie?" i "La fille de papier" :)
OdpowiedzUsuń