„Gringo wśród dzikich plemion” to już ostatnia książka Wojciecha Cejrowskiego z biblioteki Poznaj Świat, jaką czytałam. Więcej nie ma, a szkoda. Poczekam trochę, może się jeszcze pojawią.
„Gringo wśród dzikich plemion” to kolejna garść opowieści o podróżach autora do Ameryki Południowej. Z tym, że wbrew tytułowi, o samych dzikich plemionach jest tu stosunkowo niewiele. Sporo przeczytamy o bojach z celnikami, fortelach, mających umożliwić przekroczenie granicy w nie do końca legalny sposób (inna rzecz, że to, co jest legalne, zależy w głównej mierze od celniczego widzimisię). O samych Indianach tekstów jest tylko kilka.
Wiele osób uważa, że „Gringo” jest daleko ciekawszy od „Rio Anaconda”. Nie mogę się z nimi zgodzić. „Gringo” to zbiór fascynujących anegdotek z miejsc, które większość z nas zawsze będzie oglądała tylko w telewizji. Anegdotek świetnie napisanych i zabawnych, ale nic poza tym. Brak w nich tej refleksji i odrobiny tajemnicy, prawdziwej magii, jaka wręcz wypływała z kart „Rio Anaconda”. Książka rozbawiła i sprawiła, że miło spędziłam czas, ale nie przeniosła mnie do rozgrzej jak piec amazońskiej dżungli. Nie pomagał fakt, że kilka opowiadań było mi znane z wcześniej czytanego „Podróżnika WC”.
Jak zwykle w serii Poznaj Świat, strona techniczna jest świetna. Piękne zdjęcia (chociaż, moim zdaniem, niektóre stanowczo zbyt małe), kredowy papier, odpowiednia wielkość czcionki to niemal znamiona luksusu. O solidnym wykonaniu może świadczyć choćby stopień zdezelowania czytanego przeze mnie egzemplarza – jest w takim stanie, że większość książek już dawno by się rozpadła, a on dalej się trzyma. Widać uporem i wytrzymałością dorównuje autorowi.
Długość niniejszego tekstu świadczy o tym, że niedobrze jest czytać dwie książki tego samego autora w niewielkich odstępach czasu, zwłaszcza, jeśli są zbliżone tematycznie. Zwłaszcza w tym przypadku, gdyż kolejność czytania mocno wpływa na opinię, a i trudno coś potem o tej drugiej napisać. Mimo wszystko zachęcam do lektury „Gringo wśród dzikich plemion” – przednia rozrywka na jeden lub dwa wieczory.
Tytuł: Gringo wśród dzikich plemion
Autor: Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo: Bernardinum, Zysk i s-ka
Rok: 2006
Stron: 264
Autor: Wojciech Cejrowski
Wydawnictwo: Bernardinum, Zysk i s-ka
Rok: 2006
Stron: 264
Mi sie bardzo podobało
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cejrowskiego i bardzo żałuję, że nie napisał nic więcej. To najlepsze książki podróżnicze, jakie do tej pory czytałam.
OdpowiedzUsuńAlannada - no mi właśnie mniej, niż poprzednie.
OdpowiedzUsuńKsiążkozaur - tu się zgadzam, chociaż wielkiego doświadczenia w gatunku nie mam.;)
Mnie Cejrowski w wersji pisanej totalnie nie pociąga, gdyż i jego programu nie trawię (choć i tak lepszy od Wojciechowskiej jest).
OdpowiedzUsuńZ chęcią !
OdpowiedzUsuńMoni, trochę różnorodności w recenzjach, bo nie mam czego komentować ; )
OdpowiedzUsuńSilaqui - podzielam zdanie, że lepszy od Wojciechowskiej. Ale jako podróżnika go nawet lubię, bo jako publicysty starannie unikam.;)
OdpowiedzUsuńSamash - :-)
Wilk Stepowy - nie martw się, więcej Cejrowskich nie mam.;)
Z chęcią oglądam jego program, z kolei z Panem Cejrowskim jako pisarzem, nie miałam sposobności jeszcze się spotkać. Ta książka mogłaby być dobrym początkiem "naszej znajomości" ;)
OdpowiedzUsuńLubie go oglądać jednak nigdy niemogę sobie zapamiętac kiedy i o której:D heh ale jego książki wszystkie przeczytałam i bardzo, ale to bardzo przypadły mi do gustu:) i z tych wszystkich ta najbardziej mi sie podobała:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń