Strony

czwartek, 6 grudnia 2012

Subiektywne prasowanie #12 - "Nowa Fantastyka" 12/2012

Zbliża się koniec roku, czas więc wziąć się za ostatni, grudniowy numer „Nowej fantastyki”. Tym razem udało mi się go przeczytać w jakimś sensownym terminie, a więc do rzeczy.


Na dzień dobry (zaraz po wstępniaku i tekście o nowościach) wita nas nie Jakub Ćwiek (który wybył do San Diego, o czym dalej), lecz Rafał Kosik. Ofiarą jego wywodów pada polski system edukacji i tutaj chyba niewielu znajdzie się takich, którzy by się z panem Kosikiem nie zgodzili. Na następnej stronie tekst dotyczący zamknięcia cyklu „Pan Lodowego Ogrodu” – ale cóż mogę o nim powiedzieć ja, która jedynie pierwszy tom czytała?

Dalej zaś znajduje się wreszcie zaginiony Jakub Ćwiek – pojechał do San Diego, patrzcie go. Na Comik-Con. Ale przynajmniej wrażeniami się podzielił, w przypływie przyzwoitości, choć szkoda, że tak krótko. Z drugiej strony, 23 listopada w kinach pojawił się film opisujący historię i obecny kształt imprezy, więc można sobie obejrzeć (dla zainteresowanych – „Comik-Con epizod V: Fani kontratakują”).

Za Jakubem Ćwiekiem – Wawrzyniec Podrzucki. Tym razem autor zastanawia się, jak to, co pokazuje się w filmach SF wpływa na wizerunek nauki u opinii publicznej. Artykuł ma więcej wspólnego z krytyką popularyzacji nauki (która często przegrywa z popkulturą i dziennikarską pogonią za sensacją), niż z opisem jej interakcji z fantastyką, jest jednak bardzo ciekawy i boleśnie, głównie dla naukowców, prawdziwy.

Dalej mamy wspomnienie o Jimie Hensonie – twórcy mupetów. Potem temat na czasie, czyli rys historyczny ekranizacji „Hobbita” (kilka takich prób już było). Muszę przyznać, że artykuł ciekawy, a biorąc pod uwagę niektóre ilustrujące go fotosy, nawet szokujący.;) Później wywiad z Nikiem Pierumowem, jednym z bardziej znanych w Polscie rosyjskich pisarzy fantastów. Bardziej rozbudowana wersja tekstu dostępna jest w PDF-ie na stronie czasopisma. I choć jest to niewątpliwie wersja bogatsza w przekaz, niestety w pewnym momencie robi się niemożliwie rozwlekła. Jeśli nie jesteście zagorzałymi fanami autora, zostańcie przy tej gazetowej.

Skoro już zahaczyłam o ten PDF, wspomnę jeszcze o artykule mówiącym o pewnym mało znanym cyklu fantasy – czyli „Redwall”. W Polsce wyszły jedynie dwa z dwudziestu kilku tomów (jeden nawet widziałam ostatnio w taniej książce) i trochę szkoda, że jest zapomniany. Wydaje mi się, że to fantasy zbyt egzotyczna jak na możliwości polskich wydawców – należy do kategorii, którą Sapkowski określał jako „krewni i znajomi królika”, a bohaterami są tam zwierzęta, które tworzą historię własnego świata. Warto się zapoznać zarówno z artykułem, jak i z jego przedmiotem.

Zostały jeszcze felietony. Michael J. Sullivan radzi, co i gdzie wplatać w powieść, aby czytelnik się nie znudził. Peter Watts pisze o zagadnieniu świadomości i niebezpieczeństwach, na jakie ją naraża postęp technologiczny – i jest to jeden z tych tekstów, które mam ochotę oprawić w ramkę i powiesić na ścianie. Łukasz Orbitowski zaś wyjaśnia, kiedy umarły prawdziwe wampiry i dlaczego, a ja rozumiem go jak rzadko. 

Jeszcze dwie wisienki na torcie – pierwsza to mini wywiad z Jonem Noblem, odtwórcą roli Waltera Bishopa z serialu „Fringe”. Druga to ni to recenzja, ni krótka krytyka „Cyrku Nocy”. Powiem tylko, że gdybym umiała pisać, to moja recenzja tej książki właśnie tak by wyglądała.

Przejdźmy do opowiadań. Na początek – „Koniec aureusa” autorstwa Janusza Cyrana. Jakkolwiek tematyka dotycząca manipulowania pojęciem bezwzględnej wartości rzeczy jest ważna i podjęta z klasą, tak forma prawie-że strumienia świadomości męczy. „Jutro Percival” Pawła Kempczyńskiego pozytywnie mnie zaskoczył. Obawiałam się jakiegoś wydumanego eksperymentu literackiego, a tymczasem dostałam swojski obraz apokalipsy, opisany bardzo sprawnie i zahaczający o tematykę obcych form życia. „Pluvianus aegyptus” (czy tego aby nie powinnam napisać kursywą?) Joanny Kułakowskiej jest już drugim opowiadaniem o Marcie Siewce i przyznam, że w pomyśle na lekarza wampirów i innych dziwnych stworów widzę potencjał na lekką powieść.

Opowiadania zagraniczne mamy tylko dwa, ale za to na wysokim poziomie. „Łkający car wpatruje się w Upadły Księżyc” Kena Scholesa to opowieść o utracie i miłości, odmalowana w klimacie melancholijnym, z dozą subtelnej magii (dosłownie i w przenośni). „Twarzą w twarz” Karen Joy Flower porusza nieśmiertelny temat porozumienia z obcym, tym razem rozważając udział w nim sztuki. 

A na koniec jeszcze dostaliśmy almanach tekstów, jakie się w tym roku w piśmie ukazały.

1 komentarz:

  1. Ten numer był całkiem interesujący i równy (w odróżnieniu od słabszego listopadowego). Żałuję jednak, że NF nie ma poważnej konkurencji odkąd z rynku prasowego zwinął się SFH&F.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.