Strony

czwartek, 15 sierpnia 2013

HMD Temeraire - "Smok Jego Królewskiej Mości" Naomi Novik

Ze wszystkich fantastycznych stworzeń smok jest chyba najczęściej wykorzystywany, a kiczowatością tego wykorzystania ustępuje jedynie jednorożcowi. Jeśli akurat nie jest wrednym jaszczurem strzegącym skarbu (tudzież dziewicy), najczęściej przyjmuje zaszczytną posadę zwierzęcego przyjaciela głównego bohatera. Właśnie tym drugim motywem postanowiła się zabawić Naomi Novik, pisząc "Smoka Jego Królewskiej Mości" i otwierając tym samym cykl Temeraire.

Napoleon Bonaparte, po licznych zwycięstwach odniesionych na kontynencie, spogląda teraz łakomie na Wyspy Brytyjskie. Angielska flota często potyka sięwięc z okrętami francuskimi. Podczas jednej z takich potyczek HMS Reliant przechwytuje cenny ładunek – jajo smoka rzadkiej rasy, niestety gotowe do wyklucia. Korona nie może sobie pozwolić na utratę tak drogocennego ładunku, a smok zdziczałby, gdyby nie został zaprzężony. W skutek splotu niefortunnych zdarzeń uprząż zakłada mu – a tym samym przejmuje wyczerpujący obowiązek opieki i, w przyszłości, dowodzenia – kapitan Relianta Will Laurence. To wydarzenie wywróci jego życie, zarówno prywatne, jak i zawodowe, do góry nogami. Czy oficer marynarki będzie w stanie pogodzić się z tą utratą i docenić towarzystwo smoka Temeraire’a?

Zacznijmy od tego, że powieść zdecydowanie zawiedzie czytelników, którzy na brytyjskich smokach oczekują magików ciskających fireballami we Francuzów. Poza samymi smokami nie ma tu bowiem nic, co mogłoby być kojarzone z fantasy, a i same smoki są zdecydowanie bardziej naukowe, niż magiczne. Autorka bowiem zadałasobiewiele trudu, żeby olbrzymie latające gady dopasować do europejskich realiów i śmiem twierdzić, że udało się to jej znakomicie. Taka drobiazgowość w opracowywaniu świata przedstawionego jest niestety rzadkością i należy ją nagradzać zawsze, kiedy się pojawia – zwłaszcza gdy ma to miejsce w powieści w zasadzie lekkiej, od której w gruncie rzeczy nikt tego nie wymagał. Dodatkowo autorka tak sprytnie wykreowała świat Anglii czasów wojen napoleońskich, że znalazło się w nim miejsce dla naturalnie i ciekawie napisanych bohaterów, a to już jest coś.
 
Novik wplotła w swą powieść jeszcze jedną urzekającą cechę, mianowicie subtelną grę ze schematami. Bawi się głównie wszystkimi ogranymi motywami zwierzęcego kompana człowieka (wyraźniej będzie to widoczne dopiero w kolejnych tomach). Często mamy do czynienia z kompanami inteligentnymi, ale całkowicie uległymi – pomimo, że najczęściej są silniejsi i bystrzejsi od ludzkiego czynnika w tym równaniu i mogliby powstrzymywać go przed popełnieniem co większych głupot. Nie robią tego, a swą podrzędną rolę przyjmują bez szemrania, nawet się nad tym nie zastanawiając. Tymczasem Temeraire bez przerwy nęka Laurence’a pytaniami o naturę ich służby i powody, dla których muszą walczyć – a to jedynie część dylematów młodego smoka. Poza tym jednym schematem autorka wyłamuje się też z wielu pomniejszych, ale nie chciałabym tu zdradzać zbyt wiele.
 
Kolejnym plusem jest humor. Momenty, gdy nieco formalistyczny sposób bycia Larence’a, charakterystyczny dla marynarki wojennej, spotyka się ze zwyczajami awiatorów – z uzasadnionej konieczności bardzo podobnymi do współczesnych – bywają wręcz przekomiczne. Sam Temeraire również potrafi swojego kapitana zastrzelić celnym, acz kłopotliwym pytaniem, dostarczając czytelnikowi wiele radości. Ten niewymuszony humor, tak charakterystyczny dla powieści typowo przygodowych, do jakich niewątpliwie zalicza się "Smok Jego Królewskiej Mości", sprawia, że czytanie staje się nad wyraz przyjemne.
 
Umiejętność tworzenia ciekawych bohaterów to również jedna z pisarskich cnót, których autorce nie brakuje. Co prawda większość bohaterów drugoplanowych zostanie rozwinięta dopiero później, ale Novik dysponuje rzadką umiejętnością naszkicowania charakteru kilkoma słowami – i bardzo często z niej korzysta. A charaktery smocze szkicuje równie celnie, jak ludzkie, nadając im indywidualne rysy. Z pewnością każdy czytelnik znajdzie swojego ulubieńca.
 
Podsumowując, "Smok Jego Królewskiej Mości" to świetna lektura dla tych, którzy szukają czegoś interesującego i jednocześnie relaksującego. A gdyby mieli ochotę nieco tekst poanalizować i w nim podłubać, mogą się doszukać bardzo ciekawych rzeczy. Wielbiciele smoków będą zaś zachwyceni.

 Recenzja dla portalu Unreal Fantasy.
 
Tytuł: "Smok Jego Królewskiej Mości"
Autor: Naomi Novik
Tytuł oryginalny: Temeraire: His Majesty's Dragon
Tłumacz: Paweł Kruk
Cykl: Temeraire
Wydawnictwo: Rebis
Rok: 2007
Stron: 352

8 komentarzy:

  1. "Zacznijmy od tego, że powieść zdecydowanie zawiedzie czytelników, którzy na brytyjskich smokach oczekują magików ciskających fireballami we Francuzów."
    Zrobiłaś mi dzień xD
    Wojny napoleońskie to chyba mało eksploatowane czasy jako tło dla fantastyki, a na pewno się jeszcze nie przejadły. Ale i tak to trochę nie moja bajka, podobnież smoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie.;)
      Wojny napoleońskie to także tło części wydarzeń w "Jonathanie Strange'u i panu Norrelu" - i sądzę, że akurat ta pozycja przypadnie Ci do gustu.:)

      Usuń
    2. Skoro tak mówisz... nie pozostaje mi nic innego niż dodać do listy (zwłaszcza, że widziałam pozytywne recenzje). A moja lista ma już ponad 80 pozycji, jesteś bezlitosna ;D
      Tyle że teraz rozpaliłaś moją wyobraźnię tą wizją angielskich magików walczących z Francuzami z grzbietów smoków. Niech ktoś czym prędzej coś takiego napisze, bo mam ochotę się pośmiać :D

      Usuń
    3. Niedługo i moją recenzję będzie można przeczytać, niech ją tylko maszyna redakcyjna przemieli.;) Tylko od razy ostrzegam, że przebrnięcie przez pierwszy tom wymaga pewnego samozaparcia. Ale później jest lepiej.:)

      Usuń
  2. No to ja już jestem przekonana do Novik na 300 procent! Jak skrobniesz recenzje innych tomów, to poziom przekonania może stać się niebezpieczny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrobnę, skrobnę, choć pisze się je ciężko, bo ileż można się zachwycać. Plus jeden dodatkowy, fangirlowy tekst, jakby komuś było mało.;)

      Usuń
  3. A wiesz, że kiedyś się zastanawiałam nad wciagnięciem w tę serię i coś mnie od niej odrzucało? Szczerze, chyba mnie namówiłaś:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, dobro trzeba rozpowszechniać.:)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.