Strony

środa, 26 marca 2014

Afryka mniej dzika - "Imperium Kości Słoniowej" Naomi Novik

Ostatnio pisałam, ze ciężko powiedzieć coś nowego o czwartym tomie cyklu, kiedy poziom pozostaje bardzo stabilny. Nie będę się więc rozwodzić nad warsztatem, bo jest jaki był, czyli bardzo dobry. Poświęćmy uwagę czemuś ciekawszemu – otóż pani Novik w tomie czwartym znowu wróciła do tego, co jej najlepiej wychodzi, czyli do opisu starcia kultur. Tym razem będzie jeszcze ciekawiej, bo nasi dzielni bohaterowie udają się do Afryki.

Anglia znajduje się na krawędzi katastrofy – przywleczona z Ameryki choroba dziesiątkuje smoki i tylko kwestią (krótkiego) czasu pozostaje, kiedy wróg się o tym dowie. Zdrowy Temeraire, który nie tylko sam powrócił, ale jeszcze ściągnął niespodziewane posiłki, jest teraz na wagę złota. A bezcenny się staje, gdy okazuje się, że w czasie podróży najwyraźniej przypadkowo odkrył lekarstwo na zarazę. Niestety, nikt nie wie, który ze składników jego diety miał tak zbawienne działanie. Nie pozostaje nic innego, jak wysłać poszukiwawczą wyprawę na południowe wybrzeże Afryki. Która okazuje się wcale nie być kontynentem tak zacofanym i bezbronnym, jak do tej pory zdawało się Europejczykom.

Jak wspomniałam na wstępie, Novik wraca do tego, co jej najlepiej wychodzi. Tym razem jest jeszcze ciekawiej, bo dochodzi element zaskoczenia. Kiedy Temeraire z Laurencem podróżowali do Chin, może i lekceważyli obcą kulturę, ale spodziewali się przynajmniej cywilizacji. Tymczasem interior afrykański powszechnie kojarzony z nieprzebytą dżunglą pełną dzikich zwierząt i jeszcze dzikszych tubylców okazuje się kolebką państwa nie tylko silnego, ale wręcz groźnego dla europejczyków.

O ile chińskie smoki były niebezpieczne, ponieważ posiadały lata doświadczenia w snuciu intryg, tym afrykańskim znacznie bliżej do młodego, porywczego Temraire’a. I znowu autorka podkreśla, jak ważne są warunki, w jakich jednostka się wychowuje dla jej ogólnej kondycji. Tak jak Chińczycy w wychowaniu stawiają na rozwój indywidualności smoków jako jednostek, tak Afrykanie wpajają gadom, że są ludźmi – kolejnym wcieleniem zmarłych przodków. Jest to posunięcie o krok dalej niż w Azji (a o całe kilometry w stosunku do Europy), smok bowiem nie tylko jest uważany za istotę rozumną, nie tylko towarzyszy władcy i sam za siebie odpowiada, ale może też niepodzielnie władzę sprawować (najczęściej co prawda, ze względu na porywczy charakter i często młody wiek, jest to władza czysto formalna). Cóż za pstryczek w dumny nochal Europy, która uważając się za tak postępową i cywilizowaną - w pewnych kwestiach pozostaje zatrważająco zaściankowa. To samo z resztą dotyczy ludzi – czarnoskórzy obywatele mają niewielkie szanse na karierę i o ile mężczyzna jeszcze może rozpocząć karierę duchownego i zdobyć ciepłą posadkę pastora, kobieta zostanie najwyżej służącą.

Ciekawe jest, ze Laurence dostrzega te dysproporcje i sprawiają mu one wyraźny dyskomfort – jednocześnie jednak jest zagubiony i niebardzo wie, co z tym fantem zrobić. Znowu poznajemy go jako dobrego człowieka, choć także dziecko swoich czasów. Napędza go poczucie, że wobec smoków brytyjskie władze postępują niehonorowo, a ponieważ dla mężczyzny najgorszym, co może go spotkać jest skaza na honorze, postanawia z tym walczyć, przynajmniej na miarę swoich ograniczonych możliwości.

„Imperium Kości Słoniowej” to wstęp do zmian – już w nim widać, jak bardzo różni się pozycja smoków od tej, którą zastał Temeraire. Dalej będzie jeszcze ciekawiej. Mam nadzieję, że do końca.

Tytuł: Imperium Kości Słoniowej
Autor: Naomi Novik
Tytuł oryginalny: Temeraire: Empire of Ivory
Tłumacz: Jan Pyka
Cykl: Temeraire
Wydawnictwo: Rebis
Rok: 2008
Stron: 436


Książka bierze udział w wyzwaniu Klucznik.

2 komentarze:

  1. Zachęcona Twoimi pozytywnymi recenzjami (głównie Twoimi, choć nie tylko, bo gdzieś tam u kogoś innego przeczytałam, że w tym cyklu smoki niczym samoloty mają całą obsługę naziemną i od razu mi zajechało moją ukochaną Battle of Britain ;) ) kupiłam od jednej laski po okazyjnej cenie za jednym zamachem kilka tomów.
    Biada Ci, jak będą niedobre :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają, mają. Załogi też mają. A niektóre wybredne bestie nawet własnych kucharzy.;) Ale od razu jak przeczytasz, to przyjdź się podzielić wrażeniem.:D

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.