Strony

sobota, 5 kwietnia 2014

Pokaż mi swój cień, a powiem ci, kim jesteś - "Cienioryt" Krzysztof Piskorski

Krzysztof Piskorski jest jednym z tych pisarzy, od których zaczynałam przygodę z fantastyką. Wtedy, w tych zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze nie miałam Internetu, trafiłam w lokalnej gazetce na króciutką recenzję któregoś tomu „Opowieści piasków” – o dziwo całą trylogię mieli w bibliotece. Wtedy debiutant Piskorski zachwycił nieopierzoną fankę fantastyki. Od tamtego czasu się zestarzałam i zdążyłam przeczytać morze książek (a "Opowieci piasków" nie uznaję juz za tak zachwycające, widzę sporo grzechów debiutanta, ale to wciąż może być przyjemna lektura. I ma jaszczuroludzi. To nie to samo co smoki, ale prawie), autor też parę rzeczy napisał. Czy zdążył też popracować nad brakami warsztatu?

Arahon Y’Barratora jest najlepszym szermierzem w Serivie. Niestety, „najlepszy” nie jest równoważne ani z „najmłodszy”, ani z „najlepiej opłacany”, dlatego też nasz bohater żyje dość skromnie, choć póki co do biedy mu jeszcze daleko. Tymczasem los jakby się na niego uwziął: najpierw w pojedynku zabija młodą wyspiarkę, którą postanawia pomścić o wiele potężniejsza matka, potem wplątuje się w spisek, w który zdają się być zamieszane nie tylko najbardziej wpływowe rody Serivy, ale też potężni cieńmistrzowie. Czy wierny rapier i lata doświadczenia pozwolą szermierzowi wyjść cało z opresji?

Na początek zajmę się może światem przedstawionym. Seriva przypomina hiszpańskie miasta portowe epoki oświecenia – położona wśród wypalonych słońcem terenów, żyjąca z handlu, dopiero co odbudowana po wyniszczających (głównie finansowo) wojnach. Sposobem opisu przypomina trochę Paryż z „Trzech muszkieterów”. Tym razem miasta nie można nazwać równoprawnym bohaterem powieści, ale jego koloryt, historia, a nawet lokalne obyczaje, o których autor nie tylko wspomina, ale także wykorzystuje jako integralne elementy fabuły sprawiają, że staje się idealnym, pełnowymiarowym tłem wydarzeń. Z resztą, nie oszukujmy się – miasto i sytuacja geopolityczna i ekonomiczna (o których informacje autor również przemyca), jest bardzo ważne, ale tym co fantastów interesuje, są różnice względem znanego świata. Istnieje jedna, zasadnicza – magia cienia.

Piskorski wykorzystał tu pomysł bardzo prosty, ale jednocześnie tak przyciął go na własną miarę, że powstało coś bardzo interesującego. W uniwersum „Cieniorytu” istnieje bowiem nie tylko świat nam znany, widziany za dnia. Pod nim kryje się cieńprzestrzeń. A każdy cień rzucany pod ostrym słońcem Serivy (a już osobliwie cienie istot żywych) może stać się pułapką i wrotami do niej. Oczywiście z cieńprzestrzenią jest związana swoista magia, ale nie ona jest tutaj ważna (choć dla fabuły niezbędna). Najważniejsze jest to, że autor pokazał, co obecność cieńprzestrzeni oznacza dla zwykłych ludzi, jak zmienia obyczaje i wpływa na życie mieszkańców. Rzadkość, bo nawet jeśli w fantasy mamy do czynienia z systemem magicznym, to zwykłych ludzi nie dotyczy on tak dalece, że poza polami walki/warsztatami alchemicznymi mógłby nie istnieć. U Piskorskiego jest inaczej i bardzo dobrze wpływa na jakość powieści.

Bohaterowie również są sprawnie wykreowani, choć postaciom drugoplanowym można było dać więcej czasu antenowego. Sam Arahon, będący głównym bohaterem, jest człowiekiem jeszcze niestarym, ale i nie młodzieniaszkiem. Nieco zgorzkniały, mimo doświadczeń wojny i pracy w wywiadzie nigdy nie porzucił do końca swojego idealizmu. Muszę przyznać, że mimo całej mojej sympatii do szermierza, uważam go za jedną z mniej barwnych postaci. Jest trochę jak D’Artagnan - akuratny, do polubienia i kibicowania, ale jednocześnie bardzo przewidywalny (tu zdecydowanie lepiej wypada jego.. hm, „mroczna” połowa). Lepiej wyglądają postacie drugoplanowe, prezentujące cały wachlarz charakterów, dziwactw i niesamowitych pomysłów. Mamy więc niepoważnego artystę, naiwnego uczonego, jego bystrą córeczkę, stateczną i twardą jak skała wdowę, banitę, kobietę, która zdecydowanie nie jest tym, co widać na pierwszy rzut oka i wiele innych. Aż żal, że niektórzy pojawiają się jedynie na kilka akapitów.

Jeszcze kilka słów o akcji. Piskorski poprowadził fabułę w sposób typowy dla opowieści płaszcza i szpady, do którego bardzo pasuje wartka akcja. Mamy mnóstwo scen szermierczych pojedynków, bójek, ucieczek, pogoni i podchodów. Ale uwaga – powieść, zanim nabieże odpowiedniego tempa, bardzo długo się rozkręca. Nie porzucajcie jej więc przez pierwsze sto pięćdziesiąt stron, nawet jeśli zaczniecie przysypiać. Opłaci się.

„Cienioryt” to książka zdecydowanie warta polecenia. Autor bardzo poprawił warsztat, mimo kilku bardzo zaskakujących zwrotów akcji nie musi korzystać z rozwiązań typu „deus ex machina” (co trochę zepsuło mi lekturę „Opowieci piasków”), pióro ma bardzo sprawne, a styl przystępny i zróżnicowany. Czytajcie, bo dobre.

Książke otrzymałam od Wydawnictwa Literackiego.

Tytuł: Cienioryt
Autor: Krzysztof Piskorski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2013
Stron: 452


Książka bierze udział w wyzwaniu Klucznik.

15 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że ci się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo to takie ładne było. I w sumie nadaje się nawet do kontynuowania, ale jakos wątpię, żeby kontynuacja była w planach.

      Usuń
    2. No nie byłyśmy na autorskim z Krzyśkiem, więc nie wiemy co ma w planach. Ale ja się dowiem :P

      Usuń
    3. To się dowiedz i podziel.;)

      Usuń
  2. Zupełnie nie znam autora. Pustka w głowie. Przyjrzę mu się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjrzyj się, przyjrzyj - dla mnie to jeden z tych pisarzy, który jest zdecydowanie mniej znany niż na to zasługuje.;)

      Usuń
  3. Zadzam się to naprawde jedna z najelpszych książek zeszłego roku. Jedną z lepszych reczy bylo tez oddanie wpływu ćieńprzestrzeni na zwykłych mieszkańców

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze tylko dodam, że pod dizsiejszej zapowiedzi pozostaje tylko czekać na Woltę

      Usuń
    2. No mi jeszcze zostało nadrobić "Zadrę".;)

      Usuń
  4. Mam "Cienioryt" w planach, słyszałam o tej książce wiele dobrego, ale mam też jak wielki wyrzut sumienia (bo pożyczone i jeszcze nieprzeczytane) "Opowieści piasków". Wspomniałaś na koniec, że słabsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, słabsze, choć mimo to są całkiem fajną rozrywką. Gdyby nie to, ze jakoś w połowie drugiego tomu autor, mam wrażenie, stwierdził, ze nie bardzo wie, jak to dalej pociągnąć, byłoby jeszcze lepiej.

      Usuń
  5. No dobra, jeszcze nie skreślam, spróbuję. Choć ostatnio odsetek książek, przez które nie jestem w stanie przebrnąć do końca, jest zastanawiający...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam, w przeciwieństwie do Ciebie była to moja pierwsza książka Piskorskiego no i powiem brutalnie... spodziewałam się czegoś więcej :P Jeśli nie tego, że oprócz przygód będą też poruszone jakieś ważne problemy, to na pewno większego rozmachu na miarę choćby Trzech Muszkieterów ( taksiążka powinna być grubsza o co najmniej drugie tyle stron). Zadziałało na mnie magiczne logo WL, które w zakresie polskiej fantastyki działa na mnie jak lep na muchy i choć ostatnio wzięli się za wydawanie Katarzyny Michalak, to wciąż wierzę, że była to jednorazowa wpadka :P Akurat odnośnie "Cieniorytu" zdecydowanie nie użyłabym aż tak dosadnego określenia, to jednak po lekturze czułam niedosyt. Tego, co było naprawdę ciekawe, było w tej książce stanowczo za mało. Np. tego Wielkiego Inkwizytora i jego intryg :D Albo Czarnego Księcia z niewygodnymi wspomnieniami :P Fajna była też ta Hebanowa Pani, z chęcią dowiedziałabym się o niej o wiele więcej no i główny czarny charakter miał bardzo ciekawą historię. Zaś większość postaci była taka... jakby autor użył starych, dobrych, sprawdzonych przepisów na to, jak powinna być wykreowana postać i w konsekwencji wyszły dość schematyczne i średnio ciekawe. Tym co mi się bardzo podobało, były natomiast pojedynki. Sceny z nimi czytałam z zapartym tchem :D Widać, że Piskorski włożył w to dużo pracy. Choć ciężko mi powiedzieć, na ile się miały do prawdziwej szermierki. Na szczęście nie param się próbami odtwarzania walki bronią białą i nie muszę psuć sobie lektury próbami analizy tekstu pod kątem zgodności z rzeczywistymi tajnikami użycia broni :D Ogólnie książkę czyta się przyjemnie i szybko, dużo szybciej niż zakładałam, a teraz najlepsze: za każdym razem, kiedy myślałam "Taaa jaaaasneee, coś takiego było już z 1000 razy i zaraz potoczy się tak i tak...", akcja toczyła się... zupełnie inaczej! :D Choć zakończenie - z jednym małym wyjątkiem - przewidywalne. Dla mnie takie 6/10. Warsztat sprawny, bardzo porządnie napisane czytadło, ale jednak od książek oczekuję więcej. :P Niemniej jednak zobaczymy, co autor będzie pisał dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że przydałoby się więcej informacji o świecie - głównie dlatego ubolewam nad brakiem kontynuacji w planach.Niemniej, sama przyznasz, że najlepsze, co tam było, to wodzenie czytelnika za nos (i bohaterowie, zwłaszcza fajnie napisane postaci kobiece. Mam wrażenie, ze Piskorski jest jednym z nielicznych polskich pisarzy fantastów (pisarzy, nie pisarek), któremu dobrze wychodzą kobiety). Za to daję więcej niż 6/10.;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.