Strony

środa, 21 maja 2014

Kawałek Afryki - "Moja Afryka" Kinga Choszcz

Kiedy czytałam poprzednią książkę Kingi Choszcz, narzekałam na jej suchy styl. Niemniej, postanowiłam kiedyś spotkać się z autorką jeszcze raz. Ta chwila nastąpiła – właśnie jestem po lekturze „Mojej Afryki”. Nie spodziewajcie się po tej notce jakiejś głębokiej analizy czy wysokiej jakości - „Moja Afryka” okazała się jedną z tych książek, o których nie bardzo wiem, co mam napisać.

Podczas swojej wielkiej wyprawy autostopem dookoła świata z przyczyn niezależnych Kindze nie udało się zwiedzić Afryki. W kilka lat później postanawia to nadrobić podczas samotnej wyprawy o minimalnym budżecie. Wybrała się wzdłuż zachodniego wybrzeża kontynentu, raz bliżej morza, raz bardziej w głąb lądu. Udało jej się dotrzeć do Zatoki Gwinejskiej. Niestety, była to jej ostatnia wyprawa. Kinga Choszcz nie wróciła już do kraju - zmarła w Akrze na malarie mózgową.

Tak jak poprzednim razem, książka jest relacją z podróży, opartą na wpisach z pamiętnika, który autorka prowadziła w opasłym brulionie. Wymusza to na niej suchy, reporterski styl, bez ozdobników czy rozbudowanych środków wyrazu. Jednak tym razem nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Nie wiem, czy autorka miała jednak sprawniejsze pióro, czy po prostu przywykłam.

Bardzo trudno mi oceniać pamiętniki, zwłaszcza, kiedy mają tak ostateczna wymowę. Jednak wydaje mi się, że afrykańska wyprawa była w całym podróżniczym dorobku pani Choszcz najważniejsza. Na początku udało jej się uratować małego pieska od zatłuczenia kijami. Później uratowała dziecko – dziewczynkę, którą wykupiła z „niewoli” (cudzysłowie używam tylko dlatego, że oficjalnie dziecko po prostu pracowało. A że ostatecznie okazało się, że za darmo – wedle znanego mechanizmu: cała twoja pensja idzie na utrzymanie i spłatę różnych mniej lub bardziej absurdalnych „długów”...), sfinansowała powrót do rodzinnej wioski i szkolną wyprawkę. Nie było to jedyne dziecko, które dzięki Kindze poszło do szkoły – takich wyprawek było więcej. Już samo to, czego podróżniczka podczas wyprawy dokonała, sprawia, że ta staje się ogromnie wartościowa.

„Moja Afryka” to opowieść o pasji doprowadzonej do skrajności. Takiej, która pożera życie pasjonata w sposób całkowicie dosłowny. Mimo że nigdy nie poznałam Kingi Choszcz w sposób inny niż przez książki, myślę, że nawet gdyby wiedziała, jak skończy się jej afrykańska przygoda, nie potrafiłaby z niej zrezygnować. Wydaje mi się, ze tylko podróżując mogła czuć się spełniona.


Tytuł:
Moja Afryka
Autor: Kinga Choszcz
Wydawnictwo: Bernardinum, Zysk i s-ka
Rok: 2008
Stron: 352

1 komentarz:

  1. Tę książkę faktycznie trudno ocenić, bo to przecież takie "zapiski na gorąco". Kinga nie zdążyła ich przeredagować.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.