Kwietniowa Nowa Fantastyka ma na okładce serialową Dany – nic dziwnego, na początku kwietnia ruszył nowy sezon „Gry o Tron”. Co prawda brak tym razem obszernego artykułu o serialu (to chyba już jest etap, w którym raz, że nie da się nie spoilerować wcześniejszych sezonów, a dwa, że nic nowego na temat ogólnoserialowy nie da się napisać). Niemniej, miłośnicy uniwersum Martina znajdą coś dla siebie.
Wstępniak Jerzego Rzymowskiego tym razem znowu porusza temat kultury dyskusji (co robi się już trochę nudne, moim skromnym zdaniem). Za to wrócił felieton Mateusza Wielgosza i rozwija temat popularnego niedawno w mediach bozonu Higgsa. Felieton udany i bardzo potrzebny, bo zwięźle i przystępnie tłumaczy, o co z tą cząsteczką chodzi. Wiem, że od czasu sławnego odkrycia w CERNie kto był zainteresowany, to sobie wyguglał, ale po pierwsze daleko nie wszystkie linki wypluwane przez wyszukiwarkę zawierają wiarygodne dane (że o przystępności nie wspomnę). Po drugie nie wszyscy byli aż tak zainteresowani, żeby grzebać w sieci, ale sporo chętnie poczyta fajnie napisany tekst na temat.
„Żołnierz przyszłości” mówi o tym, co sugeruje tytuł i przyznam, że trochę mnie rozczarował. Owszem, autor odrobił prace domową, sypnął kilkoma ciekawostkami i naprawdę solidnie się przygotował – właściwie nie mam mu nic do zarzucenia. Problem w tym, że tekstów o podobnej tematyce czytałam już kilka i ten wcale się na ich tle nie wyróżnia.
Dalej mamy krótki wywiad z producentem marvelowskich filmów, Kevinem Feige,em (to w ogóle jest numer obfity w wywiady). Za nim tekst, który uważam za najlepszy w numerze, przynajmniej w dziale publicystycznym. „Jaka piękna katastrofa” Andrzeja Kaczmarczyka to krótka wycieczka po filmach tak kiepskich, że aż legendarnych. Nie dość, ze świetnie się przy nim bawiłam, to jeszcze poszerzyłam swoje horyzonty. Choć nie wiem, czy z wiedzą o istnieniu „Star Wars Holiday Special” moje życie stało się bogatsze.
Wawrzyniec Podrzucki tym razem o możliwościach przedłużania życia ludzkiego i unikaniu śmierci. Tekst, jak to u autora, bardzo dobry, choć niektórych obaw nie podzielam. A dalej mamy już drugi w numerze wywiad, z Michałem Szolcem – człowiekiem odpowiedzialnym za audiobook Thorgala i „Żywych trupów”. Ciekawy – można się nieco dowiedzieć o tworzeniu audiobooków.
W nawiązaniu do okładki dostaliśmy obszerny artykuł o „Rycerzach Siedmiu Królestw”. Jakkolwiek jest to moim zdaniem poświęcanie kilku opowiadaniom zbyt wielkiej uwagi, poczułam się zachęcona do lektury. Mam wrażenie, że „Rycerze...” mogą do mnie przemówić bardziej niż główny cykl. A na końcu dostaliśmy jeszcze zestawienie nowych postaci w serialu. Jako książka miesiąca tym razem występuje „Unicestwienie” VanderMeera.
Maciej Parowski prezentuje drugą część tekstu o pisaniu o kinie. Rafał Kosik trochę nostalgicznie mówi o wyższości papieru nad elektronicznymi formami zapisu (i trudno mu odmówić racji w niektórych aspektach). Peter Watts ubolewa nad tym, że główny nurt wydziera fantastyce należące do niej wizjonerstwo. Łukasz Orbitowski znowu bardzo ciekawie pisze o filmie (choć mam wrażenie, że jakość tekstu jest w większym stopniu zasługą materiału wyjściowego niż umiejętności autora). Tym razem na tapecie „Cień wampira”.
Przejdźmy do opowiadań, które w tym numerze prezentują bardzo wysoki poziom. „Córka Aegira” Łukasza Malinowskiego jest osadzona w uniwersum powieści „Skald. Karmiciel kroków” i przedstawia krótką przygodę na morzu tytułowego bohatera cyklu (bo na jednej książce autor oczywiście nie poprzestanie). Opowiadanie sprawnie napisane i pod względem warsztatowym nie można mu niczego zarzucić – jeśli ktoś lubi wikińskie klimaty, powinien być zachwycony. Ja nie lubię. „Przypadek Guliwera Kruzoe” Przemysława Zańko to jedno z tych opowiadań, gdzie gust redakcji idealnie pokrywa się z moim. Historia prosta, trochę futurystyczna, trochę magiczna, z licznymi nawiązaniami do popkultury... Zresztą, co bym tu nie napisała, nie będę w stanie oddać urody tego opowiadania. Może nie jest to dzieło wybitne, ale zawiera wszystko, co lubię. I obiektywnie jest co najmniej bardzo dobre. Za to „Czyściec 3D” Kazimierza Krycza Jr kompletnie do mnie nie przemawia – nie lubię horrorów gore (ani w ogóle żadnych) i nawiązywanie do tej estetyki, nawet w formie pastiszu czy próby uchwycenia pewnych zjawisk do mnie nie przemawia.
Proza zagraniczna to tym razem jedno znane nazwisko i dwie ciekawe miniaturki. „KZIDKA 1.0” Lilian Wheeler to tekst... w zasadzie trudno powiedzieć o czym. Mamy robota monitorującego sytuacje na drogach i jedną kobietę z problemami – co z tego wyniknie? Musze przyznać, że mimo iż tekst jest dobry, jeśli chodzi o warsztat, to raczej nie zachwyca. „Machina sterowana zdalnie” Scotta Lyncha to gwóźdź numeru ze względu na nazwisko autora. Jest to bardzo solidny tekst w stylu Lyncha, choć z „Niecnymi Dżentelmenami” nie ma nic wspólnego – opowiada o przygodach najemnej kompanii magów, zwanej Czerwonymi Kapeluszami. Poczytałabym więcej historii o nich, jak i więcej krótkich tekstów Lyncha, bo i w tej formie sprawdza się bardzo dobrze. „Sterta porwanych obrazów” Sunny Moraine to króciutki tekst o spotkaniu z obcą rasą, z dramatycznymi wydarzeniami w tle. Jest bardziej zapisem emocji niż czegokolwiek innego.
A jako dodatek do numeru mamy obwolutę na „Sezon burz” do samodzielnego montażu i lista laureatów Nagrody „Nowej Fantastyki”.
Khaleesi!!! Uwielbiam "Grę o Tron" :D Ciekawe czasopismo, jeszcze się z nim nie spotkałam :D
OdpowiedzUsuńNowy numer NF zapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuń