Strony

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wszyscy jesteście tacy sami, czyli zabójca z szalikiem ze smoka - "Jhereg" Steven Brust

„Vlad Taltos” to jedna z serii zapomnianych – coś, co kiedyś bardzo chciałam przeczytać, ale z takich czy innych powodów rozeszło się po kościach. Tutaj powodem był brak dostępu do pierwszego tomu. Na szczęście w komentarzach pod wstępną smoczą notką o serii przypomniała mi Winky, więc postanowiłam jednak się z nią zapoznać. Co prawda fakt, że z napisanych trzynastu tomów w Polsce wyszło tylko pięć jest nieco deprymujący, ale jeśli ktoś jest miłośnikiem fantastyki, nie żyjąc jednocześnie w anglosaskim kręgu kulturowym (albo nie znając dobrze języka), to powinien się uodpornić na takie sytuacje. Tym razem przynajmniej wiem, że pakuję się w niedokończony cykl.

Vlat Taltos jest płatnym zabójcą. To znaczy, jest nim między innymi, bo do Domu Jherega należy już na tyle długo, że obrósł w inne mniej lub bardziej legalne źródła utrzymania. Niemniej, reputacja wymaga, aby od czasu do czasu przyjąć zlecenie. A trafia się propozycja tyleż lukratywna, co trudna i niebezpieczna – chodzi o dyskretne i szybkie usunięcie osoby, która naraziła się całemu Domowi Jherega. Problem polega na tym, że czasu jest bardzo mało, a delikwenta jeszcze nie udało się zlokalizować…

Świat powieści jest opisywany przez autora dość zdawkowo (do tego stopnia, że myślałam, iż więcej o nim napisał w innym, nie wydanym w Polsce cyklu, również osadzonym w tym samym uniwersum – byłam przekonana, że powstał wcześniej. Okazało się, że „Jhereg” to najwcześniejsza powieść z Imperium Dragaerańskiego), przez co można odczuć pewien niedosyt, jednak drobne niedoinformowanie nie przeszkadza w lekturze. Rzecz rozgrywa się w rządzonym przez elfy imperium (ziemie ludzi leżą dalej na wschód), w którym to ludzie są mniejszością etniczną i jak to mniejszość, bywają dyskryminowani. Poza wzrostem, zarostem i szpiczastymi uszami ludzi od elfów odróżnia też magia – każda rasa ma właściwy dla siebie sposób praktykowania jej. Całość zaś, ze względu na genezę lokalnych humanoidów, przez długi czas przypominała mi rzeczywistość z klasycznego Warhammera. Zastanawiałam się nawet, czy przypadkiem nie trafiłam na jakąś franszyzę, ale nie. Poza tym, świat jest całkiem ciekawy, szkoda tylko, że na etapie pierwszego tomu mamy jeszcze sporo luk w wiedzy o nim.

Wiecie, co mnie najbardziej zdziwiło? To, że Vlad, mimo życia w światku przestępczym, jest tak bardzo podobny do tych wszystkich mniej lub bardziej samotnych detektywów, których spotykam w urban fantasy. Nie wiem, jak dalej, ale w tym odcinku też prowadzi śledztwo w celu odnalezienia ukrywającej się ofiary, korzystając przy tym z podobnych jak oni metod. Charakterek też ma podobny, ale zdecydowanie bardziej dojrzały. W przeciwieństwie do detektywów, nie upiera się, że sam wszystko załatwi – otacza się siatką współpracowników i przyjaciół, dzięki czemu mamy możliwość poznania kilku barwnych postaci. Jest więc Loiosh, chowaniec Vlada. Loiosh jest jheregiem, czyli taką wiwerną wielkości kota (choć autor ilustracji na okładce miał odmienne zdanie). Może się ze swoim panem porozumiewać telepatycznie i czasem bywa złośliwy, ale pozostaje wiernym towarzyszem. Jest Cawti, żona Taltosa – co już ją wyróżnia, bowiem, ekhem, detektywi zazwyczaj są samotni. A tu mamy bardzo ładnie opisane małżeństwo dwójki profesjonalistów. Mamy też kilka szlachetnie urodzonych i mniej szlachetnie urodzonych elfów, ale niestety, trochę zbyt mało o nich wiemy. Niemniej, zapowiadają się ciekawie.

No i tak, sięgnęłam po opowieść o płatnym zabójcy i jego małej gadzinie, dostałam o detektywie na opak. Ale nie narzekam, bo ostatecznie czytało się całkiem fajnie (choć do miejscami zbyt potocznego stylu mogłabym się przyczepić. Ale że nie wiem do kogo – autora czy tłumacza – to już nic nie mówię), a mała gadzina spełnia oczekiwania. Po kolejny tom sięgnę i będę liczyć na pokazanie większego kawałka świata i może nieco mniej chaosu w fabule. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. 

Tytuł: Jhereg
Autor: Steven Brust
Tytuł oryginalny: Jhereg
Tłumacz: Jarosław Kotarski
Cykl: Vlad Taltos
Wydawnictwo: Rebis
Rok: 2002
Stron: 280

8 komentarzy:

  1. Swego czasu seria mi się bardzo spodobała i przeczytałem wszystkie wydane u nas 5 tomów za jednym zamachem. Szkoda, że nie wyszło więcej, chociaż z drugiej strony ostatnia część to już był trochę brak pomysłów (ale za to pewnie dalej jest postulowane przez ciebie pokazanie więcej świata).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też planuję niedługo dokończyć - czyta się toto piorunem. Mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje.

      Usuń
  2. coś, co kiedyś bardzo chciałam przeczytać, ale z takich czy innych powodów rozeszło się po kościach.
    O, to tak jak ja. Chciałam to ze względu na okładkę, w czasach jak jeszcze istniał klub KKKK i rozsyłał katalogi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja (a właściwie Mama) miałam katalog "Świata Książki" i bardzo ubolewałam nad tym, ze tak mało tam fantastyki. "Jherega" też nie było.:(

      Usuń
  3. Częstotliwość wrzucania przez Ciebie notek trochę mnie dołuje, a trochę motywuje do wzięcia się za te moje, pozaczynane wiele dni temu. ._.

    Seria wygląda sympatycznie, chyba widziałam ją w mojej osiedlowej bibliotece. Może się za nią wezmę, jak już przeczytam te miliony książek stojących na półce. :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo jakiś czas temu zrobiło mi się kilka notek w zapasie i postanowiłam poważnie podejść do idei publikowania trzech notek tygodniowo. Na razie się udaje.^^ Ale i tak ciągle mam znacznie więcej pomysłów niż chęci do pisania...

      Usuń
  4. W trzecim tomie postać Cawti jest ciekawie rozwinięta. W ogóle to super motyw, dać głównego bohatera, który ma, kurde, ŻONĘ, a nie dopiero szuka miłości albo skacze z kwiatka na kwiatek. Uwielbiam tę parę, a właściwie to dwie pary, ale nie będę spoilerować. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to,uważaj, żonę, która coś robi. Nie tylko czeka w domu z obiadkiem i kapciami w zębach, ale ma własne życie i przeszłość. A związek nie polega tylko na tym, żeby umęczonego bohatera miał kto utulić w łóżku - miłość państwa Taltosów nie przejawia się tylko seksem,względnie epickim ratowaniem sobie życia czy romantycznym wzdychaniem i to też jest fajne.

      Mówisz, ze druga para zagości na dłużej? Fajnie, fajnie.;)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.