Strony

wtorek, 25 sierpnia 2015

"Pamięć wszystkich słów" Robert M. Wegner

Ostatnio pozaczynałam sobie tak wiele cykli, że już prawie zapomniałam o problemach towarzyszących opisywaniu któregoś z kolei tomu. Z „Pamięcią wszystkich słów” trochę taki właśnie problem mam, bo właściwie posiada wszystkie zalety „Nieba ze stali” (za to nie ma takich jego wad, jak kilkusetstronicowy opis bitwy). Ale pojawiają się rzeczy, o których chcę napisać.

Może krótko o treści. Ten tom skupia się na bohaterach z południa i zachodu – z tym, że południe reprezentuje nie Yatech (choć też się pojawia), a jego siostra Deana. I tak Deana, w wyniku pewnych komplikacji klanowych jest zmuszona wyruszyć na pielgrzymkę, która „nieco” jej się przedłuża. Zachód reprezentuje Altsin, który ciągle próbuje pozbyć się fragmentu boga ze swojej głowy. Całość rozgrywa się równolegle z wydarzeniami z poprzedniego tomu i wreszcie zaczyna się wyjaśniać, o co w tym wszystkim tak właściwie chodzi.

Jak w poprzednim tomie poruszaliśmy się w dekoracjach niby nowych, ale jednak znanych (no bo meekhańskie góry to meekhańskie góry, co z tego, że trochę mniejsze), tak teraz autor zabiera nas w zupełnie nowe miejsca. Zwiedzimy więc wyspę wojowniczych plemion jak i jedno z licznych południowych księstewek, stylizowane nieco na indyjską modłę. I powiem wam, że po raz kolejny zachwyciłam się, jak to wszystko jest szczegółowo opisane, jak głęboko przemyślane i jak zmyślnie skontrowane. Taki szczególik: rozmawia sobie bohaterka z główna bibliotekarką we wspomnianym księstewku i narrator podpowiada nam, na jaki język kto kiedy przechodzi, a w pewnym momencie bohaterka mówi, że przysłowie powie w meekhańskim, bo w jej rodzimym języku się nie rymuje. Może to w tej parafrazie nie wygląda tak fajnie, ale czytając ten fragment cieplej mi się zrobiło na fanowskim serduszku. No bo większość autorów już na początku konwersacji bąknęłaby coś o jakiejś wspólnej mowie i nie drążyła tematu, a Wegner drąży. I to drąży tak, że czytelnik nie tylko nie jest znudzony nadmiernym szczególanctwem, ale śledzi wszystkie detale z wypiekami na twarzy. A jest co śledzić, bo mamy nie tylko dwie nowe kultury do obserwacji, ale i nieco z boskich reguł zostaje nam ujawnione.

O bohaterach trochę trudno mi pisać, bo ci główni są nam już znani. Deana pojawiła się już wcześniej i od tamtej pory jakoś szczególnie się nie rozwinęła... wróć, rozwinąć to się rozwinęła, ale nie zmieniła. Za to czytelnik ma okazję ją lepiej poznać. I mimo braku przemian, jest to świetna postać. Z jednej strony mistrzyni miecza, która w walce znajduje spokój i ukojenie. Z drugiej prosta dziewczyna, która marzy o założeniu ślubnego pasa. A Wegner zgrabnie splótł to w wiarygodną osobowość.

A to pierwotna wersja okładki (zwróćcie
uwagę na kości). Luby skomentował to tak
(uwaga, hermetyczny żart): widzisz Wegnera
podpalającego stodołę z mieczem w ręku. Co robisz?
Yatech, w przeciwieństwie do siostry, przechodzi dość znaczącą przemianę. Tutaj niestety, autor postanowił nam pokazać tylko jej końcowy efekt - właściwie połowicznie końcowy, bo jakkolwiek nie śledzimy całego procesu (szkoda), to wiemy, że on się jeszcze nie zakończył. W każdym razie, chłopak z zapalczywego pustynnego wojownika, dla którego prawa klanu to cały świat, ewoluuje w kogoś rozsądniejszego, do kogo dociera, że jego punkt widzenia nie jest jedyny. Altsin, którego poznajemy jako miejskiego złodziejaszka, też przechodzi ewolucję, ale jak się ona zakończy, dowiemy się właściwie w następnym odcinku. Poza wymienioną trójką mamy całe mrowie mniej lub bardziej istotnych postaci pobocznych – barwnych, różnorodnych i zawsze z osobowością (Wegner ma ten rzadki talent, który pozwala tworzyć mu kompletnych bohaterów za pomocą jeno kilku zdań).

No i nie udało mi się wyrazić w tej notce nawet ułamka zachwytu, jaki wzbudziła we mnie „Pamięć wszystkich słów” (do tego musiałabym mieć choć trochę talentu literackiego, a nie mam). Mimo szczerych chęci, nie udało mi się tez dopatrzeć żadnych wad (serio, starałam się). Więc czytajcie Wegnera, ludzie. Zagraniczni pisarze się przy nim chowają.

Tytuł: Pamięć wszystkich słów
Autor: Robert M. Wegner
Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza.
Wydawnictwo: Powergraph
Rok: 2015
Stron: 702

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.