Mimo że mamy ostatnimi czasy wysyp szeroko pojętych pozycji przyrodniczych różnej proweniencji, rzadko się zdarza, aby któraś z nich brała udział w nominacjach do jakiejś prestiżowej nagrody. Dlatego też, kiedy usłyszałam, że książce Davida Haskella się to udało, natychmiast się nią zainteresowałam. Pierwszy rekonesans wypadł dobrze – autor jest naukowcem, więc raczej wie, o czym pisze, pomysł na książkę też miał oryginalny. Pozostawało jeszcze sprawdzić, jak sobie radzi z piórem.
Jakiż to ciekawy pomysł w „Ukrytym życiu lasu” autor wykorzystał? Otóż postanowił wyznaczyć sobie w pobliskim lesie krąg o średnicy metra i przez cały rok go obserwować, a obserwacje (i dygresje do nich) przelewać na papier. Dzięki temu miał (a z nim czytelnik) możliwość podpatrywania rocznego cyklu życia lasu i pisania relacji z pierwszej ręki, a czasem nawet i przeżyć to, co przeżywają tegoż lasu mieszkańcy na własnej skórze.
Książką składa się z krótkich rozdziałów – każdy z nich to opis dziennej obserwacji, opatrzony datą jej przeprowadzenia. Ale autor nie relacjonuje sucho tylko tego, co akurat widzi. Raczej traktuje swoje spostrzeżenia jako pretekst to wysnucia opowieści o jakimś drobnym elemencie przyrody, który akurat obserwuje, a którego zwykle się nie dostrzega – nie dlatego, że rzadko występuje, ale dlatego, że jest albo zbyt niepozorny, albo zbyt pospolity, żeby zwracać na niego uwagę. Kwitnące przylaszczki są więc pretekstem do rozważań o ziołolecznictwie, ptaki śpiewające dają pretekst do rozważań o trudach zimy, migracji i ewolucji, zaś zwyczaje rozrodcze ślimaków… dobra, one są tak interesujące, że zajmują cały rozdział.
Przy czym Haskell jest jednym z niewielu autorów piszących o przyrodzie, którzy aspirują do literackości (to rzadkość – większość autorów ma po prostu ciekawe rzeczy do powiedzenia, więc przymyka się oko na warsztat, część jest dobrymi gawędziarzami. Osoby pretendujące do literackości mogę jak dotąd policzyć na palcach jednej ręki). Pisze językiem barwnym, precyzyjnym, miejscami nawet poetyckim. Może nie każdemu jego styl (miejscami trochę przerysowany) się spodoba, ale dla mnie jest jednym z ciekawszych w (powiedzmy) gatunku.
Jeśli chodzi o stronę merytoryczną, to… Przekład przeszedł konsultację merytoryczną i powiem szczerze, że to widać (autor opisuje tyle drobnych stworzeń glebowych i gatunków roślin zielnych, ze o babola naprawdę łatwo). Zauważyłam tylko jeden błąd rzeczowy – w rozdziale o sępniku można znaleźć akapit, z którego wynika, że ptaki te żyją w Indiach, co nie jest prawdą (w Indiach i w ogóle w Starym Świecie żyją sępy należące do rodziny jastrzębiowatych; sępniki należą do kondorowatych. Te rodziny nie są ze sobą szczególnie blisko spokrewnione).
Lektura „Ukrytego życia lasu” była satysfakcjonująca. Przyznam, że to jeden z ciekawszych tytułów z nurtu eko, z jakim się spotkałam. Oby więcej takich.
Ksiązkę otrzymałam od wydawnictwa Feeria.
Tytuł: Ukryte życie lasu. Rok podglądania natury
Autor: David Haskell
Tłumacz: Katarzyna Sosnowska
Tytuł oryginalny: The Forest Unseen
Wydawnictwo: Feeria
Rok: 2017
Stron: 344
Autor: David Haskell
Tłumacz: Katarzyna Sosnowska
Tytuł oryginalny: The Forest Unseen
Wydawnictwo: Feeria
Rok: 2017
Stron: 344
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.