W tym miesiącu stosik nietypowy, bo... nie kupiłam żadnej ksiązki. Ani żadnej nie dostałam do recenzji.;) Więc miniaturka z cudzesów. Lubię miniaturki. Są jak efemerydy, nie potrafią utrzymać się dłużej... (ta też się nie utrzyma, bo we wrześniu planuję spore zakupy, a ilość interesujących nowości jest porażająca - ae o tym w następnej notce). Tymczasem do rzeczy.
Frontem do klienta stoi poprzedni (bo od wczoraj jest już dostępny nowy) numer "Smokopolitana" - fanowskiego kwartalnika, do którego to od samego początku inicjatywy miałam dużo ciepła w serduszku, ale którego jakoś do tej pory nie czytałam. A mogłam, bo wersje elektroniczne wszystkich numerów są dostępne za darmo na ich stronie. Tylko za papierową prenumeratę trzeba zapłacić. I powiem wam, że jak tak patrzę na jej jakość, to zastanawiam się, czy nie zainwestować.
Z leżących, na samej górze mamy "Załatwiaczkę" Wójtowicz. Wzięłam ją z biblioteki na poły spontanicznie (bo nie planowałam, ale jak zobaczyłam, to przypomniały mi się głosy z fejsbuka, polecające autorkę jako piszącą dobre urban fantasy), ale teraz nie wiem, czy w ogóle będę czytać. No nic, zobaczymy.
Dwie ostatnie pozycje to z kolei zakup lubego - pierwszy i trzeci tom Trylogii Magów Prochowych Briana McClellana. Jemu się podobało, ja miałam od dawna w planach, więc pewnie zasiądę do lektury, jak tylko w ramach zakupów wspomnianych we wstępie do posta nabędę tom drugi.;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.