„Gawędy o wilkach i innych zwierzętach” Marcina Kostrzyńskiego miały swoją premierę w okresie mody na wszelką ekoliteraturę. Rynek miał wtedy ogromne ssanie na tego typu teksty, a że najwyraźniej polscy autorzy byli tańsi niż zagraniczni, to każdy, kto był jakkolwiek rozpoznawalny w internecie ze swojej przyrodniczej działalności wydawał wtedy książkę. Przy czym „Gawędy...” musiały cieszyć się sporym powodzeniem wśród czytelników, bo w jakiś czas po pierwszym wydaniu wyszło drugie, poprawione i rozszerzone. I mimo że na półce stało pierwsze, to odpaliłam Legimi i przeczytałam drugie, bo czemu nie (różnice nie są znaczące, doszło kilka nowych historyjek).
No dobrze, ale czym „Gawędy...” są? Ano tym, co sugeruje tytuł. Czyli opowieściami autora o jego życiu w lesie (ma tam domek, w którym pomieszkuje) i zwierzętach, które dzięki temu miał okazję obserwować. Okraszonymi gęsto zdjęciami również wykonanymi przez Kostrzyńskiego (ładne są) Są też historie jego domowych pupili i odchowanych sierotek. A do tego opisy pracy osoby filmującej dziką przyrodę.
I przyznam szczerze, że to ostatnie stanowiło najciekawszy aspekt całej książki. Gdyby autor napisał książkę w całości poświęconą jego pracy jako filmowca, to pierwsza rzucałabym w niego pieniędzmi. Bo to jest coś, o czym nie wiem za wiele, a jako osoba wychowany na dokumentach przyrodniczych BBC, chętnie bym się dowiedziała więcej. Niestety, takich opowieści „z pracy” jest tylko kilka, a o niektórych zawodowych epizodach autor wprost pisze, że nie chce do nich wracać, więc szanse na powstanie takiej publikacji są nikłe.
Pozostałe opowieści to wciąż historyjki napisane przyjemnie i urocze (lub dramatyczne, bo wachlarz emocji jest tu pełny). Czyta się miło, a forma stosunkowo krótkich rozdziałów sprzyja lekturze choćby w trakcie dojazdów do pracy. Ale… wiecie, fajnie się czyta historyjki o takim czy innym jeleniu, tylko ja za nimi nie przepadam. Wolę książki konkretne, poszerzający jeden temat, a nie opowieści o czyichś cudownych pupilach (bo mimo że bywalcy podwórka oczywiście nie byli zwierzątkami Kostrzyńskiego, to jest to ten sam typ opowieści). Ja wiem, że zwierzęta mają indywidualne osobowości i charaktery, nie trzeba mi ciągle na nowo tego udowadniać.
I taka to lektura. Ładnie wydana (zdjęcia!), napisana stylem, nomen omen, gawędziarskim, bo autor opowiada całkiem zajmująco, ale prosto i bez literackich ambicji. Niemniej, sądząc po popularności, jaką „Gawędy...” zdobyły (i po tym, że autor napisał kolejną książkę w podobnym klimacie) istnieje rzesza czytelników, która takie opowiastki uwielbia. Niech im idzie na zdrowie, ja się nie przyłączę.
Tytuł: Gawędy o wilkach i innych zwierzętach
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2020
Stron: 300
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 2020
Stron: 300
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.