Uwielbiam czytać reportaże medyczne i kilka dowodów na to można znaleźć na blogu, a jeszcze więcej na moich półkach. A jeśli do tego mówią o którejś z egzotyczniejszych lub bardziej niesamowitych dziedzin medycyny, dostają dodatkowe punkty. Tym razem w ramach współpracy z księgarnią TaniaKsiazka.pl miałam okazję przeczytać „Umrzeć na swoich zasadach” Stefanie Green. Książkę o dziedzinie medycyny, która w Polsce nie istnieje. Czyli o wspomaganej śmierci. A bardziej klarownie: o eutanazji.
Stafanie Green jest lekarką, która jako jedna z pierwszych postanowiła specjalizować się w MAiD (medical assistance in dying), kiedy w 2016 roku w Kanadzie uchwalono prawo zezwalające na tego typu świadczenia. Założyła również pierwsze kanadyjskie stowarzyszenie zrzeszające lekarzy tej specjalności. W „Umrzeć na swoich zasadach” opisała swój pierwszy rok nowej praktyki. Jako pionierka mogła patrzeć jak kształtuje się społeczny odbiór wspomagania śmierci, jak powstawały pierwsze precedensy, i jak to wyglądało od strony formalno-prawnej. Jednocześnie mogła nam pokazać, jacy ludzie zgłaszali się do procedury i jakich ostatecznie do niej kwalifikowano oraz, co chyba najważniejsze, jak takie zabiegi naprawdę wyglądają i jak odnoszą się do nich zarówno pacjenci, jak i ich rodziny.
Mam teorię, że wszystkie reportaże medyczne łączy przynajmniej jedno podobieństwo z dokumentami true crime. To samo, które oba powyższe łączy z popularnymi niegdyś freak shows. Jako ludzkość lubimy odczuwać ten dreszczyk emocji związany z podglądaniem czegoś, czego nie powinniśmy oglądać. Dreszczyk tym przyjemniejszy, im podglądanie bezpieczniejsze. Sprzed ekranu czy znad książki nikt nas nie pogoni jak spod sali szpitalnej czy żółto-czarnej taśmy policyjnej. Stąd też lubimy czytać czy słuchać o krwawych szczegółach zbrodni i skomplikowanych detalach medycznych procedur. Stąd lubiliśmy jeszcze sto lat temu patrzeć na dziwadła na cyrkowych arenach. Sama czasem ulegam temu podszeptowi, ale nie lubię, gdy ulegają mu autorzy. Dlatego najbardziej cenię takie książki medyczne, gdzie owszem, opisuje się przypadki poszczególnych pacjentów, ale nie to jest główną treścią i przekazem. Lubię, kiedy autorzy i autorki rzeczywiście nadają swoim opowieściom walory edukacyjne, pokazują kulisy działania medycznej machiny a także wszystkie bolączki i niedoskonałości systemu. I właśnie taką książkę udało się Stefanie Green napisać.
„Umrzeć na swoich zasadach” czyta się bowiem jak powieść. Autorce udało się znaleźć idealny balans pomiędzy opowieściami o pacjentach, opisami zmagania się z biurokratyczną materią i złośliwością rzeczy martwych oraz elementami opowiadania o sobie (co jest charakterystyczne dla amerykańskiej literatury faktu). Dzięki temu odczuwam idealną czytelniczą satysfakcję, dostałam bowiem kompleksowy pakiet wiedzy o tematyce, o jakiej czytałam. A chyba takie właśnie założenie przyświecało autorce. W końcu jednym z celów stowarzyszenia, które założyła, jest edukacja.
Bardzo doceniam też fakt, że Green nie ogranicza się tylko do kanadyjskiej perspektywy, choć oczywiście o niej jest najwięcej. Autorka często odnosi się do zagranicznych przepisów, obowiązujących w USA czy krajach europejskich i porównuje je z tym, co ma na własnym podwórku. Dodaje to książce kolejnego wymiaru, którego często brakuje reportażom pisanym przez autorów z USA, bowiem często pomijają każdą zagraniczną perspektywę.
Eutanazja (czy też medycznie wspomagana śmierć) wciąż budzi wiele kontrowersji, o czym autorka często wspomina. Ale widać, że postawiła sobie też za cel stanięcie w kontrze do sensacyjnych nagłówków i pokazanie, jak jej praca wygląda w rzeczywistości, kiedy publiczną debatę zostawia się za drzwiami i jest już tylko lekarz, pacjent i jego najbliżsi. I jestem przekonana, że jej się to udało. Pędźcie więc do księgarni TaniaKsiazka.pl i zajrzyjcie do działu reportaży, po „Umrzeć na swoich zasadach”. Nowość jeszcze ciepła, ale jakże wzbogacająca.
Mam teorię, że wszystkie reportaże medyczne łączy przynajmniej jedno podobieństwo z dokumentami true crime. To samo, które oba powyższe łączy z popularnymi niegdyś freak shows. Jako ludzkość lubimy odczuwać ten dreszczyk emocji związany z podglądaniem czegoś, czego nie powinniśmy oglądać. Dreszczyk tym przyjemniejszy, im podglądanie bezpieczniejsze. Sprzed ekranu czy znad książki nikt nas nie pogoni jak spod sali szpitalnej czy żółto-czarnej taśmy policyjnej. Stąd też lubimy czytać czy słuchać o krwawych szczegółach zbrodni i skomplikowanych detalach medycznych procedur. Stąd lubiliśmy jeszcze sto lat temu patrzeć na dziwadła na cyrkowych arenach. Sama czasem ulegam temu podszeptowi, ale nie lubię, gdy ulegają mu autorzy. Dlatego najbardziej cenię takie książki medyczne, gdzie owszem, opisuje się przypadki poszczególnych pacjentów, ale nie to jest główną treścią i przekazem. Lubię, kiedy autorzy i autorki rzeczywiście nadają swoim opowieściom walory edukacyjne, pokazują kulisy działania medycznej machiny a także wszystkie bolączki i niedoskonałości systemu. I właśnie taką książkę udało się Stefanie Green napisać.
„Umrzeć na swoich zasadach” czyta się bowiem jak powieść. Autorce udało się znaleźć idealny balans pomiędzy opowieściami o pacjentach, opisami zmagania się z biurokratyczną materią i złośliwością rzeczy martwych oraz elementami opowiadania o sobie (co jest charakterystyczne dla amerykańskiej literatury faktu). Dzięki temu odczuwam idealną czytelniczą satysfakcję, dostałam bowiem kompleksowy pakiet wiedzy o tematyce, o jakiej czytałam. A chyba takie właśnie założenie przyświecało autorce. W końcu jednym z celów stowarzyszenia, które założyła, jest edukacja.
Bardzo doceniam też fakt, że Green nie ogranicza się tylko do kanadyjskiej perspektywy, choć oczywiście o niej jest najwięcej. Autorka często odnosi się do zagranicznych przepisów, obowiązujących w USA czy krajach europejskich i porównuje je z tym, co ma na własnym podwórku. Dodaje to książce kolejnego wymiaru, którego często brakuje reportażom pisanym przez autorów z USA, bowiem często pomijają każdą zagraniczną perspektywę.
Eutanazja (czy też medycznie wspomagana śmierć) wciąż budzi wiele kontrowersji, o czym autorka często wspomina. Ale widać, że postawiła sobie też za cel stanięcie w kontrze do sensacyjnych nagłówków i pokazanie, jak jej praca wygląda w rzeczywistości, kiedy publiczną debatę zostawia się za drzwiami i jest już tylko lekarz, pacjent i jego najbliżsi. I jestem przekonana, że jej się to udało. Pędźcie więc do księgarni TaniaKsiazka.pl i zajrzyjcie do działu reportaży, po „Umrzeć na swoich zasadach”. Nowość jeszcze ciepła, ale jakże wzbogacająca.
Książkę otrzymałam od księgarni TaniaKsiazka.pl
Tytuł: Umrzeć na swoich zasadach
Autor: Stefanie Green
Autor: Stefanie Green
Tytuł oryginalny: This is Assisted Dying
Wydawnictwo: Mova
Rok: 2022
Stron: 390
Wydawnictwo: Mova
Rok: 2022
Stron: 390
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.