Strony

czwartek, 30 maja 2024

"Nie jesteś sama, Meredith" Clarie Alexander


Jestem w mojej fazie cozy obyczajówek. A ponieważ dotąd były to obyczajówki głównie azjatyckie, postanowiłam, dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak, poszerzyć repertuar o Szkocję. Bo "Nie jesteś sama Meredith" wygląda na taką właśnie lekką cozy obyczajówkę: prosta, wektorowa grafika na okładce, przyjazne, ciepłe kolory no i opis, który sugeruje, że przyjaźni rozwiąże wszystkie nasze problemy. Och, jakież to było sprytne oszustwo. 

Żebyśmy mieli pełen obraz sytuacji, wkleję wam opis z okładki: "Meredith pozornie ma wszystko: Najlepszą przyjaciółkę Sadie. Ukochanego kota Freda. Niewymagającą pracę zdalną. Mnóstwo czasu na układanie puzzli, czytanie poezji i pieczenie ciasteczek. Brakuje jej jednak siły, by wyjść z domu, którego nie opuściła od trzech lat. Nagle w jej chorobliwie uporządkowanym życiu pojawiają się niespodziewani goście. Wolontariusz wspierający samotne osoby, dziewczyna z internetowego forum oraz starsza siostra, z którą od dawna nie miała kontaktu. Czy nowe relacje pomogą Meredith przezwyciężyć własne lęki?" 

Czyż to wszystko nie brzmi jak puchata opowieść o otwieraniu się na świat dzięki nowym, przypadkowym znajomościom i życzliwości nieznajomych? Taka, w której może kiedyś wydarzyło się coś złego, ale o tym nie mówimy, bo ma być miło i przyjemnie? Okładka pogłębia to wrażenie, a i polski tytuł dodaje swoje (oryginalny, "Meredith, Alone" nie wywołuje już takich krzepiących skojarzeń). Tymczasem "Nie jesteś sama, Meredith" to przede wszystkim opowieść o przezwyciężeniu traumy. Claire Alexander robi to z wielkim wyczuciem. Nie jest to co prawda literatura wysoka z ambicjami, ale zdecydowanie literatura środka. Autorka nie nurza się w cierpieniu bohaterki (co, mam wrażenie lubi wielu pisarzy literatury wysokiej), nie stara się też szantażować czytelnika emocjonalnie. Nie znaczy to jednak, że unika trudnych tematów. Podnosi je z szokującą prostotą i precyzją. Z drugiej strony pokazuje, że nawet ludzie, którzy borykają się z trudnościami (tak wielkimi, że na przykład, od lat nie mogą wyjść z domu), przez większość czasu starają się prowadzić w miarę normalne życie. 

Taka właśnie jest Meredith. Przez pierwszą część powieści poznajemy jej spokojne, poukładane życie w czterech ścianach. To jest moment, w którym jeszcze wydaje się, że powieść będzie lekka i cozy, być może z pewnym walorem edukacyjnym, bo autorka bardzo realistycznie opisuje ataki paniki i stany lękowe bohaterki. Z czasem jednak okazuje się, że przeszłość skrywa zdecydowanie mroczniejsze sekrety, niż można by wnioskować z początkowego klimatu. A klimat jest ostatecznie nie miły i puchaty, a raczej melancholijny, podszyty smutkiem i odrobiną żalu, ale też spokojem (trochę mi w tym przypomina "Ukochane równanie profesora" Ogawy, choć oczywiście językowo i tematycznie to zupełnie inne powieści). Oraz nadzieją, że pomimo wszystkiego, co nas spotkało, wciąż możemy odzyskać przynajmniej większość siebie. 

A więc było to bardzo lukratywne oszustwo. Paradoksalnie, lektura jestem dużo bardziej usatysfakcjonowana, niż gdybym dostała to, czego oczekiwałam. Lubię, kiedy książki mają warstwy i poruszają trudne kwestie bez prób wymuszenia czegokolwiek na czytelniku. A to rzadki przypadek. Tym bardziej cieszy, że Claire Alexander się udało. Mam nadzieję, że w przyszłości uraczy nas kolejnymi powieściami.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Znak Literanova



Tytuł: Nie jesteś sama, Meredith
Tytuł oryginalny: Meredith, Alone
Autor: Clarie Alexander
Tłumacz: Agata Ostrowska
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok: 2024
Stron: 376

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.