Strony

czwartek, 22 sierpnia 2013

Jedziemy autostopem - "Prowadził nas los" Kinga Choszcz

Moje pierwsze spotkanie z serią podróżniczą „Poznaj Świat” było na tyle udane, że postanowiłam poznać wszystko, co w jej ramach wyjdzie. Jako że chciałam się w tym postanowieniu posiłkować jedynie zasobami okolicznych bibliotek, pewnie trochę to potrwa. Niedawno okazało się, że jedna z wspomnianych bibliotek dysponuje sporą częścią serii, co odkrywszy od razu wyniosłam kilka tomów. Na pierwszy ogień poszła książka Kingi Choszcz „Prowadził nas los”.

Wspominałam kiedyś, przy okazji zupełnie innej książki, że uwielbiam czytać o ludziach z pasją. Pani Choszcz na pewno pasji nie brakuje, ułańskiej fantazji z resztą też nie. Bo trzeba być osobą niezwykłą, żeby wpaść na pomysł podróży autostopem dookoła świata. Przez ponad pięćset stron i cztery lata podróżujemy więc wraz z autorką i jej partnerem po obu Amerykach, Australii i Azji. Wcześniej swe wrażenia spisała na blogu, prowadzonym w miarę możliwości w czasie podróży. Może ktoś z Was śledził?

I właśnie ta blogowość książki jest dla mnie największym problemem. Wojciech Cejrowski (bo to od niego zaczynałam poznawać serię) przyzwyczaił mnie do gawędziarskich, niespiesznych, wypchanych szczegółami i dygresjami opowieści. Tego samego spodziewałam się po całej serii, bo taka już jestem, że lubię anegdoty z miejsc odległych, najlepiej barwnie podane. Tymczasem opowieść pani Choszcz to raczej zwięzłe relacje z kolejnych dni podróży, spisane co prawda na gorąco, ale same w sobie niezbyt porywające. Najgorzej było mi brnąć przez amerykańską część podróży, być może przez porównanie z wcześniejszymi, o wiele ciekawszymi i ozdobniejszymi tekstami. Podróż przez inne kontynenty czytało się o wiele przyjemniej. Chyba taka minimalistyczna forma po prostu do mnie nie trafia.

Natomiast jako raport wielkiej przygody i świadectwo miłości życia „Prowadził nas los” świetnie się sprawdza. Jakaż siła, jaka energia drzemie w tych ludziach, którzy nie bali się przedzierać stopem przez bezdroża Amazonii (moją główna obawą na ich miejscu byłoby to, że utknę tu na zawsze, bo samochody praktycznie nie jeżdżą…) i dla których każdy napotkany człowiek czy krajobraz stawał się małym cudem. Jest w tym coś z dziecięcej fascynacji całym światem i chyba dlatego doczytałam tę relację do końca.

I są jeszcze zdjęcia – niektóre tak piękne, że z miejsca chciałoby się porzucić wszystko i lecieć zobaczyć te cudowności na własne oczy. Książka, jak każda z tej serii, jest w ogóle pięknym przedmiotem i można ją podziwiać nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Choć po prawdzie, przydałaby się solidniejsza redakcja.

Że dam szansę kolejnym pozycjom z serii, to pewne. Czy dam szansę pani Choszcz? Jeszcze jedną na pewno, nawet już czeka na stosiku. Czy dam drugą? Zobaczymy. Jeśli nie przyzwyczaję się do suchych relacji, pewnie po afrykańskiej przygodzie się rozstaniemy. Ale przeczytania „Prowadził nas los” nie żałuję. 

Tytuł: Prowadził nas los
Autor: Kinga Choszcz
Wydawnictwo: Bernardinum, Zysk i s-ka
Rok: 2011
Stron: 528

10 komentarzy:

  1. Seria jest wręcz ekskluzywna, no i ta jakość zdjęć. Mam nadzieję, nie zniknie nagle w tajemniczych okolicznościach jak inne cykle.
    A tak a propos ludzi z pasją, gratuluję Ci znakomitej recenzji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria jest przepiękna, lubię ekskluzywność (choć akurat "Prowadził nas los" można zdaje się nabyć też w prostym wydaniu z miękką okładką).;)
      Dziękuję:) Muszę przyznać, że ostatnio wszystkie moje teksty wydają mi się suche i niedorobione, więc Twoje słowa podnoszą na duchu.:)

      Usuń
    2. Nigdy nie lubiłam tekstów suchych i niedorobionych, a Twoje niezmiennie i niezmiernie mi się podobają, więc wnioski nasuwają się same. :)

      Usuń
  2. "Moja Afryka" jest świetna ale uprzedzam że też jest raczej zapisem pojedynczych dni, dla mnie bardzo fajny sposób opisu może mniej literacki niż WC ale ma coś w sobie. Czuje się w każdym zdaniu pasję Kingi, miłość do podróży i świata. Wielka szkoda że już więcej nic nie napisze. "Nepalu" jeszcze nie czytałam ale kiedyś z pewnością. Seria mam nadzieję nie zniknie choćby dzięki Wojciechowi Cejrowskiemu od którego i ja zaczynałam ją czytać. Wydawane są również tytuły dużo starsze a ich jest sporo. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy "Moja Afryka" to datowany dziennik? Pytam m.in. pod kątem "Płaszcza zabójcy". :)

      Usuń
    2. molesław - wiem, zaglądałam do niej - nie oczekiwałam, że autorce nagle zmieni się styl.;) Ale myślę, że warto dać jej jeszcze jedną szansę, bo choć forma mi niezbyt pasuje, to treść jest fajna.
      A które to te dużo starsze tytuły, oprócz Fiedlera?

      Lirael - mogę ci sprawdzić wieczorem, jak wrócę do domu, bo mam na półce. chyba że ktoś szybciej Cię oświeci. W każdym razie "Prowadził nas los" jest datowany.

      Usuń
    3. Lirael - sprawdziłam - i tak, jest to datowany dziennik. Z tym, że czasem jeden wpis dotyczy dwóch, trzech dni, a czasem przez kilka dni w ogóle nie ma wpisu.

      Usuń
    4. Bardzo Ci dziękuję! To już wiem, na co polować. :)

      Usuń
  3. Nie pamiętam czy jest datowany. Nie chcę Was wprowadzić w błąd. Ze starszych mam np. Halika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu, Moreni już mi przekazała dobre wiadomości. :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.