Strony

sobota, 19 lipca 2014

Zima, Zima, Zima czeka, czyli pór roku na się nastawanie - "Rycerz Lata" Jim Butcher

Czwarty Dresden leżakuje już wystarczająco długo, najwyższa pora coś o nim napisać (lato zdecydowanie nie sprzyja płodzeniu refleksji czytelniczych). Zbyt wiele w stosunku do trzeciego tomu się nie zmieniło, ale autor przygotował kilka fajnych niespodzianek dla czytelników (no dobrze, dla mnie były fajne, za ogól nie odpowiadam, bo fajność zależny tutaj mocno od osobistych preferencji).

Od czasu balu u wampirów Harry'emu nie wiedzie się zbyt dobrze. Zleceń od kilku miesięcy praktycznie nie ma – a nawet gdyby jakieś były, to trudno byłoby mu się o tym dowiedzieć, skoro całe dnie i noce przesiaduje w swojej piwnicy próbując wynaleźć antidotum na przypadłość Susan, jak dotąd nieskutecznie. Nawet fakt, że do miasta przybywa cała Biała Rada z pretensjami, nieszczególnie obchodzi Dresdena – choć ostatnia ulewa ropuch go zaniepokoiła. A do tego wszystkiego jeszcze sprawa morderstwa na elfim dworze, którą Harry będzie musiał rozwikłać, bo jeśli nie, najprawdopodobniej nie dożyje przyszłego tygodnia. Nikt nie mówił, że będzie lekko...

Niespodziankami, o których pisałam we wstępie, są powroty znanych postaci. Już przy recenzji „Pełni księżyca” pisałam, że chciałabym się jeszcze zobaczyć z Alfami, sforą nastoletnich wilkołaków. Teraz miałam okazję znowu ich spotkać. I to nie przelotnie – młodociane futrzaki mają do odegrania sporą rolę. Trochę szkoda co prawda, że całe Alfy to w zasadzie przedstawienie jednego aktora (bo tylko jednemu z nich autor jak dotąd wykreował charakter i tego się trzyma), ale może Butcher to jeszcze naprawi. Ciekawa jest też ich relacja z Dresdenem – akurat w tym odcinku niezbyt zróżnicowana, ale okoliczności w pełni to usprawiedliwiają. Zastanawia mnie, jak się będzie im układać w ciągu kolejnych lat. Kiedy poznaliśmy Alfy, na dobrą sprawę była to dzieciarnia z dobrymi intencjami, strasznie podjarana faktem, że umieją zmieniać się w wilki i Dresden podchodził do nich jak do takich właśnie dzieciaków – nie chciał ich narażać i bardzo mu nie w smak był fakt, że musi. Minęło półtora roki i szczenięta zmieniły się w co prawda młodocianych i narwanych, ale jednak wojowników, traktujących maga trochę jak mentora, a trochę jak maskotkę. Ciekawe jak to będzie za pięć-sześć lat (biorąc pod uwagę dotychczasowe „przeskoki” w czasie między powieściami, nietrudno będzie tego doczekać), kiedy nastolatki będą już dorosłymi mężczyznami i kobietami.

W „Rycerzu Lata” poznajemy też trochę tajników działania zarówno elfich dworów, jak i Białej Rady. Pojawia się wiele nowych, interesujących postaci, niemniej na obecnym etapie trudno cokolwiek o nich powiedzieć – są mocno epizodyczne i nie bardzo wiadomo, jak się rozwiną. Od razu też można się domyślić, że to nie ostatnie nasze spotkanie z nimi, więc może w którymś z kolejnych tomów będę miała o nich więcej do powiedzenia. Pojawia się też postać, której nikt się chyba nie spodziewał – i muszę przyznać, że świetnie autorowi wyszła. Niejednoznaczna (mimo tego, co próbuje nam i sobie wmawiać Dresden-narrator), bystra i potrafiąca wskazać Harry'emu kilka niewygodnych faktów, których nie chciał dostrzegać. Czekam na kolejne spotkanie, które niewątpliwie nastąpi.

Fabuła powieści jest jak zwykle dynamiczna i przyznam, że Butcher się wyrabia. W tym tomie akcja znalazły doskonały rytm i czytelnik nie czuje się przytłoczony wydarzeniami. Nie jest też przewidywalnie, tak jak za pierwszym razem i zakończenie naprawdę może zaskoczyć (wiele jest drobnych zaskoczeń w tej powieści). Oby tak dalej.

Chwilowo to koniec mojej przygody z Dresdenem – więcej tomów Mag po prostu nie wydał. Mam nadzieję, że w przyszłym roku do cyklu wróci, bo jak można wyczytać na forum wydawcy są z tym jakieś problemy techniczne i obiecany tom na kwartał na pewno nie wyjdzie. Mam tylko nadzieję, że uda się cykl doprowadzić do szczęśliwego zakończenia, bo bardzo by było szkoda.

Tytuł: Rycerz Lata
Autor: Jim Butcher
Tytuł oryginalny: Summer Knight
Tłumacz: Piotr W. Cholewa
Cykl: Akta Dresdena
Wydawnictwo: Mag
Rok: 2013
Stron: 468

6 komentarzy:

  1. Cześć, przyszła ta namolna ze słowotokiem. :>

    (Zapomniałam zapytać poprzednim razem. Co miałaś na myśli, pisząc, że Twój "stosunek do bohatera zaczyna się zmieniać"?)

    Trochę szkoda co prawda, że całe Alfy to w zasadzie przedstawienie jednego aktora (bo tylko jednemu z nich autor jak dotąd wykreował charakter i tego się trzyma), ale może Butcher to jeszcze naprawi.
    Częściowo. Charakter zyskają głównie Billy i Georgia, a potem Andi, przelotnie zaznaczą się też ze dwa chłopaki, ale cała paczka konsekwentnie zostanie na trzecim planie, jako bardziej zewnętrzny krąg tworzącej się stopniowo Team Dresden. Takie posiłki awaryjne do rzadszego wzywania.

    nastolatki będą już dorosłymi mężczyznami i kobietami.
    Na szczęście Butcher o tym pamiętał - studia, praca, zakładanie rodzin, te sprawy. W całej serii jest parę postaci prowadzonych w ten sposób, z uwzględnieniem dorastania, głównie rodzina Carpenterów. Aktualnie seria jest jakieś piętnaście lat po Storm Front. Bym Ci podrzuciła fan-rozpiskę chronologiczną, ale na rzeczonej spoilery wiszą jak gruszki, więc ten tego... :)

    Pojawia się też postać, której nikt się chyba nie spodziewał – i muszę przyznać, że świetnie autorowi wyszła. Niejednoznaczna (mimo tego, co próbuje nam i sobie wmawiać Dresden-narrator), bystra i potrafiąca wskazać Harry'emu kilka niewygodnych faktów, których nie chciał dostrzegać.
    Dawna przyjaciółka Harry'ego na E? Niejednoznaczna jak diabli i jak dotąd jej nie przeszło... Chyba najbardziej enigmatyczna postać serii, jeśli nie liczyć tych, które praktycznie noszą neon "kto to właściwie jest". Próbowałam ją polubić, ale jakoś mi nie wychodzi. Nie tylko dlatego, że zawsze zjawia się Z Nienacka i tak samo wybywa, bardzo znacząco Unikając Mówienia O Sobie.

    przyznam, że Butcher się wyrabia. W tym tomie akcja znalazły doskonały rytm i czytelnik nie czuje się przytłoczony wydarzeniami. Nie jest też przewidywalnie, tak jak za pierwszym razem i zakończenie naprawdę może zaskoczyć (wiele jest drobnych zaskoczeń w tej powieści). Oby tak dalej.
    Tu mogę przynajmniej uspokoić, że będzie. Po nastu tomach trzyma mniej więcej ten sam akcyjno-fabularny poziom.

    Chwilowo to koniec mojej przygody z Dresdenem – więcej tomów Mag po prostu nie wydał.
    Och... *zdruzgotana* A tak fajnie się tutaj czytało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle jak najwięcej takich namolnych.:D

      "Co miałaś na myśli, pisząc, że Twój "stosunek do bohatera zaczyna się zmieniać"?"
      to znaczy, że przeszła mi juz bezkrytyczna fascynacja.;) Dresden ma swoje wady, które w pierwszym tomie ignorowałam, bo jest w końcu całkiem uroczym facetem. Jednak konsekwentnie prowadzone przez autora dają momentami irytujący obraz. To nic, i tak go lubię.;)

      "Charakter zyskają głównie Billy i Georgia, a potem Andi"
      To i tak pstęp, bo na chwile obecna nawet nie wiedziałam, że tam jest jakiś Andy.;) Z jednej strony trochę szkoda, bo Alfy mają jednak spory potencjał, z drugiej to całkiem zrozumiałe. Gdyby jeszcze mieszkali wspólnie w akademiku, to logiczne byłoby opisanie wszystkich, bo cała grupa miałaby taki sam kontakt z Harrym. Kiedy dorastają i rozpraszaja się po mieście, logiczne jest, że ktoś jest bliżej źródła, lepiej zna Harry'ego i skrzykuje całą bande w razie potrzeby. Trochę szkoda, ale rozumiem.

      "Aktualnie seria jest jakieś piętnaście lat po Storm Front"
      Czyli, jesli przyjąć, ze rok wydania "Frontu burzowego"=rok akcji, mamy powieści futurystyczne.:D

      "Dawna przyjaciółka Harry'ego na E?"
      Tak, to ona.:) W zasadzie jeszcze nie wiem, co o niej myśleć - zapowiada się na bardzo intrygującą i trzeźwo myślącą postać (bardzo podobało mi się to co mówiła o Białej Radzie, chyba podzielam jej zdanie;)), ale takie pojawianie się od czapy i niemówienie o sobie moze być na dłuższą metę irytujące. Zobaczymy.

      "Och... *zdruzgotana* A tak fajnie się tutaj czytało..."
      Nie przejmuj sie, jak tylko wyjdzie kolejny tom, to od razu go nabędę. Mam nadzieję na przynajmniej dwa w przyszłym roku i trochę obawiam się najgorszego - na forum wydawcy można przeczytać, że jesli nie wydadzą tych dwuch, mogą stracic prawo do serii.:( Krążą plotki, ze sa jakieś problemy z tłumaczeniami, ale to tylko plotki... Ech, ciężkie jest zycie miłosnika fantasy, to ciągłe czekanie na nastepny tom i niepewność, czy wjdzie...

      Usuń
    2. To i tak pstęp, bo na chwile obecna nawet nie wiedziałam, że tam jest jakiś Andy.;)
      Właśnie próbuję sobie przypomnieć, ile Alf było od początku nazwanych, poza Billym, i zaczyna mi się zdawać, że Andi wyłania się z ogólnej kudłatej masy później. "Jakiś" jest "jakąś", a jej osobowość polega głównie na tym, że jest ruda i cycata. Najważniejsze osiągnięcie fabularne jak do tej pory: wytarcie podłogi Dresdenem *aplauz*, gdy jej naruszył mir domowy i ciszę nocną.

      Kiedy dorastają i rozpraszaja się po mieście, logiczne jest, że ktoś jest bliżej źródła, lepiej zna Harry'ego i skrzykuje całą bande w razie potrzeby. Trochę szkoda, ale rozumiem.
      Częściowo nadal mieszkają razem, bo dobierają się w pary. Fajny jest motyw, że Alfy razem z Dresdenem i jednym albo dwoma wprowadzonymi później spotykają się raz na tydzień na sesje RPGowe. Dresden ma szlaban na wytykanie głupot w mechanice gry odnośnie magii, typu "ale ściany ognia się tak nie zachowują".

      Czyli, jesli przyjąć, ze rok wydania "Frontu burzowego"=rok akcji, mamy powieści futurystyczne.:D
      Niedawno widziałam, jak ktoś rzucił myśl, że chciałby gdzieś w późniejszych tomach Dresdena po stu-dwustu latach. Ktoś inny stwierdził, że to już byłaby sf fantasy. :D Ale jak na razie raczej nie. Ta fan-rozpiska przyjmuje akcję pierwszego tomu na 1999, a poza tym między kolejnymi nie zawsze jest pełny rok, czasem urwie się parę miesięcy tu i ówdzie.

      na forum wydawcy można przeczytać, że jesli nie wydadzą tych dwuch, mogą stracic prawo do serii.:(
      Cuudooownie... -_-
      A oryginały Ci nie tentegują? :(

      Usuń
    3. Na początku byli nazwani tylko Billy i Georgia, plus kilka osób identyfikowanych po cechach charakterystycznych - ruda i cycata już się pojawiła, obok "szarej myszki", ale żadna nie była wymieniona z imienia.

      Akurat pomysł z sesjami RPG bardzo mi się podoba - taki vintage nerdyzm.;)

      Niestety, nie czytam w lengłudżu na tyle dobrze, żeby się zmierzyć z powieścią fantasy (choć urban i tak jest pod tym względem mało wymagający). W ogóle z jakąkolwiek powieścią właściwie. Pozostaje czekać.

      Usuń
  2. Ciągle ta seria mi się gdzieś przewija i przewija.. i z tego co widzę, mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam już chrapkę na tą serię od dawna, ale wiecznie brak czasu ;/

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.