Strony

sobota, 2 sierpnia 2014

Stosik #58

Miało być skromnie, bo przecież sezon ogórkowy w pełni i szaleństwa nowości nie odnotowano. Ale wiecie jak to jest - jedna okazja, druga okazja, ktoś coś pożyczy i kolejna papierowa góra w moim pokojowym łańcuch gotowa. A nawet dwie, bo jedna nie zmieściłaby się w kadrze. Zacznijmy od pożyczanek:


Stosik pożyczankowy jest w większości sponsorowany przez Siostrę Lubego - jej wpływy widać od góry. Na czubku pięć tomów mangi "Blue Exorcist", które już przeczytałam. Notki nie będzie, bo nie znam się na komiksie ani zachodnim, ani japońskim, więc mogłabym najwyżej bzdur nawypisywać. Także dlatego, że chyba już wyrosłam (albo nigdy nie byłam targetem) z młodzieżowych mang i byłabym zanadto czepliwa. Ale nawet fajnie się czytało, zwłaszcza jak już przepłynęłam przez fale nastoletniego angstu.

Niżej, z tego samego źródła, potężny ładunek Pratchetta, od góry: "Łups!", "Straż Nocna", "Ruchome obrazki", "Niuch" i "Niesamowity Maurycy i jego Edukowane Gryzonie". Po średnim "Eryku" stęskniłam się za Pratchettem. Najbardziej interesuje mnie ostatni z wymienionych, tutaj w nowym tłumaczeniu.

Trzy ostatnie książki to pożyczanka od JoannyzKociewia. Najbardziej ostrzę sobie ząbki na "Czerwony rynek" i pewnie pierwszy trafi na tapetę. "Myć się czy wietrzy?" ma urocze, humorystyczne ilustracje, a "Bogowie, groby, uczeni" to już właściwie klasyka.;)


Tutaj książki, które zostaną ze mną na dłużej niż czas konieczny na przeczytanie.;) Na górze dwie pozycje do recenzji. "Aposiopesis" od Rebisu to moja próba zapoznania się z serią Horyzonty zdarzeń - poprzednie pozycje jakoś mnie nie skusiły (choć Dębski był blisko), ale steampunkowi w Warszawie nie mogłam się oprzeć. Pod nią "Pająki pana Roberta" od Czarnego - wiadomo, Menażeria, którą obiecałam sobie zbierać (a poprzednia pozycja z serii była naprawdę świetna) już przeczytane, więc niedługo recenzja.

Dalej to już czysty zakupowy szał. Pierwszy tom "Rakietowych szlaków" to w zasadzie przypadek - miałam kupić tylko "Problem kluczy do mieszkania w Piasecznie" Oramusa, patrzę, a tu RS za 10 zł. Nawet miękka oprawa nie mogła ostudzić mojego entuzjazmu.;) Co prawda trzy opowiadania z tomu już kiedyś czytałam, ale do jednego z nich chętnie wrócę, a nieczytanych i tak pozostaje siedemnaście.;)

Poniżej "Zakwitające dziewczęta" - książka, na którą napaliłam się już od dnia premiery. Teraz znalazłam nowiuśki egzemplarz w lokalnej księgarni za jedyne 10 zł. W tej samej księgarni znalazłam też przecenione o 36% "Mgły Avalonu" (występujące jako podstawa stosu), więc dałam się ponieść.;)

Reszta to pakiet dedalusowy, którego w ogóle nie miałam w planach nabywać. Ale wchodzę sobie na stronkę, a tam "Krokodylowa skała" (na którą jestem chora od chwili wydania, ale sześćdziesiąt złotych za książkę w miękkiej oprawie to zdecydowanie więcej, niż jestem skłonna wydać) za 14 zł - propozycja nie do odrzucenia. A jak już postanowiłam złożyć zamówienie, to od razu dosztukowałam do niego kilka pozycji, które od dawna mnie interesowały, ale brakowało impulsu do zakupu. I tak sobie dołożyłam dwa tomy "Zadry" Piskorskiego (bardzo solidny rzemieślnik) i dwie książki Eco. O ile na "Nie myśl, że książki znikną" od dawna ostrzyłam ząbki, to "Apokaliptycy i dostosowani" byli zakupem kompletnie spontanicznym. Mam nadzieję, że mnie nie zawiodą.;)

Skoro tak wygląda miesiąc przewidywany jako wyjątkowo chudy, to aż się boję myśleć o sierpniu...

13 komentarzy:

  1. "Mgły Avalonu" też rozważałam zakup, ale zanim je kupię to mam jeszcze na oku kilka innych książek do kupienia, w tym "Ziemiomorze" również w takim tomiszczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemiomorze już mam, tak więc ten problem mi odpadł.;)

      Usuń
  2. Notki nie będzie, bo nie znam się na komiksie ani zachodnim, ani japońskim, więc mogłabym najwyżej bzdur nawypisywać.
    Mnie to zwykle nie powstrzymuje, najwyżej zastrzegam, że nie wiem o czym gadam... XD

    Najbardziej interesuje mnie ostatni z wymienionych, tutaj w nowym tłumaczeniu.
    Ja byłam w rozterce. Kupiłam w końcu, no bo Cholewa, ale tak strasznie żałowałam okładki pierwszego wydania... Nadal kiedy myślę o książce, to nie "widzę" tej nowej.

    "Bogowie, groby, uczeni" to już właściwie klasyka.;)
    Z tej klasyki, co to człowiek już tylko pamięta, że była, ale zapomniał większości treści. :D Ja to znałam w wydaniu z dermową oprawą, które prawdopodobnie straciło obwolutę, więc już bym pewnie nie rozpoznała, natrafiając na to samo.

    Na Eco zezuję ze sceptycznym zainteresowaniem, bo mój romans z nim jest strasznie nierówny. W niektórych wypadkach jestem zachwycona, w innych zdycham z nudów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mnie to zwykle nie powstrzymuje"
      Mnie zwykle też nie, ale komiks to dziedzina, w której tak bardzo nie znam komwencji i kanonów (a w przypadku mangi większość tych, które znam strasznie mnie irytuje), ze nawet nie miałabym się do czego odnieść.;)

      W przekładzie Braitner czytałam tylko "Wolnych ciutludzi" i było jakos tak mało pratchettowsko (choć Fik Mik Figle uważam za fenomenalny pomysł, az szkoda, ze Cholewa nie mógł go zaimportować do własnych przekładów). Za to stara okładka rzeczywiście ładniejsza, ale też mniej wskazująca na Świat Dysku.

      Bogów z pewnością bys nie rozpoznała, bo to juz któreś, najnowsze wydanie. Bez obwoluty, za to podobno poprawione.;)

      Z Eco mam tak samo jak Ty, Choć na "Nie myśl..." napaliłam się jak szczerbaty na suchary. Mam nadzieję, że zachwyci.;)

      Usuń
  3. Ruchome obrazki też są średnie. Myślę, że Pratchett wtedywiększość pomysłó skierował na niedyskwoe książki tzn. Dobry Omen i Nomy.
    Krokodylowa skała tęz ma różny poziom tekstów. Rakietowe Szlaki są dobre, tylko że są tam conajmniej daw opiwadania, ktore nie są science fiction, przynajmnniej moim zdaniem.
    Obie ksiązki Eco są dobre, a Ceram to klasyka. Zadra jest dobra, jednak trochę słabsza od krawędzi czasu i Cieniorytu .
    Cały czas zastanawiam sie nad Apsiopesis, bo mam ważniejsze reczy w kolejce a za rownowartość ceny stwierziłem, że lepiej bylo pójść na Jak Wytresować Smoka i strażników Galaktyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS A tlumaczenie Cholewy jest naprawdę lepsze. Straż Nocna i Łups to też jedne z lepszych częśći.

      Usuń
    2. O tym juz pisałeś pod notka o "Eryku", ale co zrobić, jak wszystkie tomy, to wszystkie tomy.;)

      Zbiory opowiadań mają to do siebie, że zazwyczaj poziom tekstów jest różny. Ale jako że bardzo lubię sam styl Sheparda, więc liczę na to, że będzie dobrze. No chyba, ze zbiór zawiera teksty będące swoimi klnami (jak "Czaszka" i to opowiadanie z NF, którego tytułu nie pomnę), to wtedy się zdenerwuję. A nieSF w Rakietowych szlakach zupełie mi nie przeszkadza.

      Skoro piszesz, że obie Eco dobre, to trzymam za słowo.;) Po "Zadrze" niczego innego sie nie zpodziewam.

      Zawsze jest lepiej pójść na "Jak wytresować smoka". Zawsze.

      Ja w ogóle lubię cykl o Straży, więc spodziewam się samego dobra.;)

      Usuń
  4. Stosiki jakże miłe dla oka :)
    Świat Dysku już cały za mną i szczerze mówiąc nieco mnie Maurycy rozczarował... za to pozostałe jak najbardziej warte uwagi :)
    Mgły Avalonu czytałam kiedyś, dość dawno temu, nie oczarowały mnie na tyle, by je zakupić...
    A z Eco... o ile uwielbiam jego Imię róży, o tyle Cmentarz w Pradze mnie zdecydowanie zanudził... W związku z tym nie jest to autor, który by się mieścił na liście moich ulubionych.

    Tak, czy inaczej miłej lektury życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Eco mam podobnie - "Imię róży" mi się podobało, ale czyany później zbiór esejów już nie. Za to "O bibliotece" było dla odmiany całkiem fajne, więc może i teraz tak będzie.:)

      Usuń
  5. O, to ciekawa jestem, co powiesz o "Aposiopesis", bo mam na swojej liście zakupów, ale w ostatnim rzucie jednak nie włożyłam do koszyka. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na "Zakwitające dziewczęta" też się napaliłam, a potem przeczytałam jakąś negatywną recenzję i mi się odechciało. ;) O "Mgłach Avalonu" natomiast marzę od dawna, próbowałam nawet przekonać tatę, że byłaby to idealna broń podczas samotnych, wieczornych spacerów albo doskonały sposób na polepszenie umięśnienia, ale nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też po przejrzeniu stwierdziłam, że "Zakwitające..." to zupełnie coś innego niż się spodziewałam, ale staram się nie uprzedzać.;)
      Ostatnio mam słabość do opasłych tomiszczy.^^'

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.