Strony

sobota, 16 maja 2015

100 pytań do blogera: odpowiedzi (po raz kolejny)

Trochę ponad miesiąc temu zachęciłam Was do zadawania mi pytań. Tytułowych stu nie udało się zebrać (najmniejsze zdziwienie świata), tak jak poprzednio zresztą, za to ilość zebranych w obu edycjach pozostaje zbliżona. Znaczy to, że wciąż mam stałą grupę wiernych czytelników.:)

Teraz nadszedł czas na odpowiedzi, dlatego nie będę już przedłużać i przejdę do tego, co jest najbardziej interesujące.

1. Czy odkąd masz czytnik, kupujesz mniej papierowych książek?
Raczej więcej elektronicznych. Dotąd w ogóle nie kupowałam ebooków, teraz zdarza mi się kilka miesięcznie (jeśli na przykład napatoczy się interesujący BookRage). Lista tego, co chcę mieć w papierze pozostała raczej nienaruszona (choć z drugiej strony, krytyczno fantastyczną serię Solarisu z "chcę" papierowego zamieniłam na "chcę" elektryczne; w przypadku książek z opcją popularnonaukowości to chyba praktyczniejsze), za to czasem do recenzji wybieram ebooka zamiast papieru.

2. Jak wyglądałoby twoje niebo, gdybyś mogła sama zarządzić tym, co by się w nim znalazło?
Jest taki bardzo fajny film, "Między piekłem a niebem" się nazywa. W tym filmie każdy po śmierci miał swoje własne, prywatne i skrojone na miarę niebo. Raj jednego z bohaterów miał postać wielkiej biblioteki, do której trafiały wszystkie tytuły. Nieskończone zasoby i nieskończony czas na czytanie to jest to.^^ Oczywiście swoje własne niebo uzupełniłabym o możliwość wchodzenia w rzeczywistości czytanych książek. No i oczywiście o smoki.

3. Kusi cię, żeby obejrzeć Grę o Tron i zobaczyć, jakich zmian dokonali w serialu?
Właściwie ciągle mam to w planach. Tylko raz, że po pierwszym sezonie jakoś mnie nie ciągnie, a dwa, że najpierw chcę nadgonić zaległości z książek, a do tego nie ciągnie mnie jeszcze bardziej. Choć smoki są niezaprzeczalnym powodem, dla którego to zrobię. Kiedyś, w nieokreślonej przyszłości.

4. Twój wymarzony fantastyczny gadżet to...?
Teleporter. Serio, człowiek traci tyle czasu na tłuczenie się punktu A do punktu B, że można by z tego uzbierać drugie życie (albo chociaż te parę godzin snu).

5. Na kolację, z którym ulubionym pisarzem, poszłabyś najchętniej (może być to również twórca zmarły)?
Ale kolację w kontekście romantycznym czy towarzyskim?;) Dobrze, rozważę wariant towarzyski, bo jakoś żaden odpowiednio przystojny autor do wariantu romantycznego nie przychodzi mi do głowy. No więc na towarzyską kolację chętnie wybrałabym się z Pratchettem. Im więcej wspomnień i wywiadów z nim i o nim czytam, tym ciekawszą personą mi się wydaje.

6. Na kolację, z którym bohaterem literackim poszłabyś najchętniej?
Z Temerairem. Fajnie by się z nim gawędziło, a poza tym tak jak ja lubi dobrą herbatę i azjatycką kuchnię.

7. W którym z fantastycznych światów chciałabyś mieszkać?
To jest pytanie o tyle niezręczne, że moje ulubione światy niestety nie mogłyby mi zapewnić odpowiedniego komfortu życia (tak, jestem wygodnicka i nie mam złudzeń, że dobrze bym się czuła w pseudośredniowiecznych realiach). Ale fajną opcją byłaby na przykład Długa Ziemia (tam gdzieś jeszcze muszą być dinozaury czy coś w tym guście) czy Układ Słoneczny anno domini 2312 według Robinsona (te rezerwaty w planetoidach). Względnie XXI wiek w rzeczywistości wykreowanej przez Naomi Novik (pod warunkiem, że gdzieś po drodze z Europy nie zostały dymiące zgliszcza).

8. Gdybyś była smokiem - jak byś wyglądała?
Pewnie byłabym nieduża (maksymalnie waga średnia według Namoi Novik), skrzydlata, zielonooka, smukła i miałabym perłowe łuski. Na głowie rogi ukradzione jakiejś gazeli i ewentualnie sztywną, dość krótką grzywę na karku.
9. Czy odczuwasz czasem pokusę, żeby sięgnąć na przykład po "Grę o Ferrin" albo inne koszmarki?
Mój masochizm daje o sobie znać regularnie (choć nie wiem, czy aż tak silnie, żebym się katowała "Grą o Ferrin"), ale ostatnio mam za mało czasu,żeby pozwalać mu dochodzić do głosu. Choć pewnie nadejdzie taki dzień, kiedy pęknę.

10. Robisz czasami te głupie testy, które często pojawiają się na fejsbuniu?
Oczywiście. Ostatnio robiłam jakiś na słowiańskiego potwora, ale wynik mnie zniesmaczył, bo wyszło mi, ze jestem utopcem.

11. Co najbardziej lubisz w książkowej blogosferze?
Chyba możliwość podyskutowania z ludźmi. W realu nie za bardzo mam z kim pogadać o książkach.

12. Twoja supermoc to...?
Umiejętność zaśnięcia w każdych warunkach i przespania dowolnej ilości czasu.

13. A twoja słabość to....?
Zbyt wolne czytanie. Niedługo moje nieprzeczytane książki osiągną masę krytyczną i wyewoluują w villaina, który będzie mnie prześladował.

14. Jaka jest twoja 3 ulubionych bohaterów?
Ale tylko trzech? No jakże to tak, jakże wybrać tylko trzech? Przecież przy takim ograniczeniu odpowiedź i tak będzienieprawdziwa, bo ja tak samo najbardziej lubię znacznie więcej, niż trzech bohaterów. Ale jeśli już mam jakichś podać, to z pewnością będzie to Temeraire z cyklu Naomi Noivik, Jean Tannen z cyklu Scotta Lyncha i, hm, chyba Harry Dresden. Zresztą, o ulubionych bohaterach kiedyś i dziś mam nawet notkę.

15. Gdybyś była zwierzęciem, to jakim?
Chyba kotem. Jestem odrobinę egoistyczną introwertyczką, mogę spać dowolnie długo i dobrze mi we własnym towarzystwie. Kot to chyba dobry wybór.

16. A fantastycznym stworem - jakim?
Chciałoby się powiedzieć, że smokiem, ale mam dość samokrytycyzmu, żeby nie powiedzieć. Pewnie byłabym jakimś puchatym, uroczym i nieszkodliwym niewiadomoczym. Kucyponkiem na przykład.

17. Jaką książkę poleciłabyś każdej osobie na świecie jako absolutny must read?
Chyba żadną. Wychodzę z założenia, że nie istnieje książka o tak uniwersalnych wartościach, żeby wniosła coś przełomowego w życie absolutnie każdego człowieka. A przynajmniej jeszcze na taką nie trafiłam.

18. Czy są takie literackie smoki, których nie cierpisz?
Szczerze mówiąc, trudno mi powiedzieć. Chyba ogólnie za bardzo lubię smoki i jeszcze nie trafiłam w literaturze na takiego, który by mnie totalnie do siebie zniechęcił (nawet jak się okazuje być zwykłym zwierzęciem i niekoniecznie smokiem sensu stricte, to zazwyczaj autor ma na niego tak ciekawy pomysł, że wybaczam). Zdecydowanie najchłodniejszymi uczuciami darzę smoki z serii Dragonlance - też nie wszystkie, bo zdarzają się i ciekawe. Ale w tej serii (opartej zresztą na grze RPG) występuje tak wiele udziwnień i rzeczy niestworzonych i nieuzasadnionych wyskakujących prosto z czapy, że czuję się silnie zniechęcona (i nawet fakt, że zagęszczenie smoków na metr kwadratowy strony jest w tych książkach imponująco wysokie nie jest w stanie mnie przekonać).

19. I czy są takie fabuły, gdzie uważasz smoki za taki element do zastąpienia, na przykład przez innego towarzysza?
Jest wiele takich fabuł. Paradoksalnie, smoka bardzo trudno jest dobrze osadzić w akcji i często wygląda na dosztukowanego tylko dlatego, że smoki są fajne (podejrzewam, że głównym problemem jest to, że dobrzy pisarze starają się unikać smoków jako mocno oklepanych, chyba że mają nań naprawdę dobry pomysł. Początkujący lub piszący słabe, sztampowe fantasy pisarze ładują je wszędzie bez głębszej refleksji, bo fantasy bez smoka to przecież nie fantasy - teraz pewnie dochodzą do tego rojenia o pięknie zanimowanym gadzie, którym będzie mogła pochwalić się ekranizacja). Taki "Eragon" na przykład kompletnie mnie nie przekonał. Autor dopiero w trzeciej części cyklu wpadł na pomysł, jak te smoki osadzić w fabule, żeby nie wyglądały na li tylko doklejone. Była też taka seria "Strażnicy Płomienia" Rosenberga, w której pojawiał się smok, ale właściwie mógłby równie dobrze być gryfem albo jednorożcem (pełnił funkcję kolorytu lokalnego i w zasadzie służył głównie do tego, żeby bohaterowie mogli w pewnym momencie pokazać, jacy szlachetni i antysystemowi są).

20. I jak sądzisz, która klasyczna polska powieść by zyskała, gdyby były w niej smoki?
Każda?;) Ale tak na poważnie, to nie wydaje mi się, żeby któraś powieść mogła zyskać, gdyby ordynarnie dokleić do niej smoki. Za to chętnie przeczytałabym dzieła na bazie klasyki przefiltrowanej przez konwencję fantasy (czytałam gdzieś nawet tekst ubolewający nad tym, że zachodni autorzy popkultury potrafią korzystać z dorobku klasycznych mistrzów, a ich polscy koledzy ani trochę). Przecież taka na przykład Trylogia Sienkiewicza aż się prosi, żeby świat przedstawiony nieco ubarwić fantastyką. Albo "Krzyżacy" - wyobraźmy sobie taką Jagienkę zapraszającą Zbyszka na przejażdżkę na smokach (i drwiącą ze zbyszkowego lęku wysokości, sasasasa). Taka wersja byłaby o wiele ciekawsza.;)

21. Jaka książka (lub seria) fantasy ma według ciebie najciekawiej skonstruowane postacie?
Sporo jest takich. Ale tak od pierwszego kopa przychodzą mi do głowy "Niecni Dżentelmeni" Lyncha - nie mogę się do niczego przyczepić. Świat Dysku Pratchetta też sobie radzi na tym polu, ale mam wrażenie, że jego postacie są w dużym stopniu archetypiczne (zwłaszcza w późniejszych tomach), więc nie wiem, czy się kwalifikują.

22. Książka (seria) fantasy z najciekawiej zaprojektowanym światem?
No jednej Ci nie wymienię, bo nie będę w stanie. Oczywiście podałabym "Temeraire'a" Novik, ale równie ciekawy świat można znaleźć też w "Cieniach Pojętnych" Tchaikovsky'iego (pomijam oczywiście klasykę, bo na przykład drobiazgowo skonstruowana Arda czy nieco symboliczne Ziemiomorze to jakby oczywistość. Ale szczerze mówiąc, nie są szczególnie bliskie mojemu sercu). Z polskich rzeczy, świat Meekhanu Wegnera też daje radę, ale jest jeszcze ciągle "w budowie".

23. Najgorsza ekranizacja książki?
"Wiedźmin"? (Zastanawiałam się jeszcze nad "Złotym Kompasem", ale on przynajmniej ładnie wyglądał). Choć nie, czekaj, jest jeszcze coś gorszego - "Smoki jesiennego zmierzchu", animowana ekranizacja książki pod tym samym tytułem z serii Dragonlance. Scenariusz był w miarę wierny pierwowzorowi (również słabemu, skądinąd), ale tak paskudnego połączenia brzydkiej animacji klasycznej z żałosnym CGI nigdy nie widziałam i mam nadzieję nigdy już nie zobaczyć.

24. Czy zdarza ci się dopasowywać potencjalnych aktorów do postaci z książek, które czytasz?
Raczej nie - za mało aktorów kojarzę. Często bywa odwrotnie - jak gruchnie wieść, że będą coś tam ekranizować, to przeglądam listę potencjalnych odtwórców ról w poszukiwaniu tego, który najbardziej odpowiada moim wyobrażeniom.;)

Dziękuję Wam za udział w zabawie (a szczególnie Serenity:)).

11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę tej supermocy, bo bez niej bywa naprawdę ciężko. ;)


    A gdybyś znalazła gdzieś dostawcę teleporterów, to daj znać.

    OdpowiedzUsuń
  2. A co sądzisz o smokach Anne McCaffrey?Jak dla mnie strasznie, strasznie irytujające. Ani to i nie sympatyczne, ani specjalne groźne, takie nie wiadomo co, służące chyba tylko do tego, by w czasie godów połączyć jakąś parkę ludzkich bohaterów (żeby wątek romansowy się kręcił). Żadne smoki w literaturze mnie tak nie odrzucają jak te (czytałam tylko 3 pierwsze tomy).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze smokami McCaffrey mam o tyle problem, że jako pomysł i część świata przedstawionego bardzo mi się podobają (wybór towarzyszy, poszczególne typy/rasy smoków, całe społeczności Veyrów - miodzio). Z drugiej strony, jako konkretne postacie praktycznie nie istnieją i to mam autorce mocno za złe. Insza inszość, że ja w ogóle nie przepadam za McCafrey ("Jeźdźcy smoków" to jedyna jej książka, jaką udało mi się w ogóle skończyć, a próbowałam jeszcze z kilkoma).

    OdpowiedzUsuń
  4. Galaktyczny Pirat16 maja 2015 17:00

    Niewiele straciłaś, kolejne dwie książki czerpią garściami rozwiązania fabularne z części pierwszej. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że to jednak dość leciwe książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niby tak, ale z drugiej strony McCaffrey często wskazywana jest jako klasyka gatunku, a klasyka moim zdaniem powinna dobrze przetrwać próbę czasu. Tym czasem próbowałam szczęścia z jej trzema cyklami i wszystkie zestarzały się bardzo brzydko. Już nawet pomijam nieścisłości technologiczne czy znaki naleciałości epoki np. w sposobie przedstawiania postaci, ale jej styl jest tak strasznie suchy...

    OdpowiedzUsuń
  6. elektryczne; w przypadku książek z opcją popularnonaukowości to chyba praktyczniejsze

    Tylko jeśli w danym pliku są przyzwoicie osadzone przypisy i jeśli książka nie ma ilustracji... (Co z kolei jest absolutnie przeciwne naturze książki popularnonaukowej. :)

    Ad.2. Znasz cykl "Thursday Next" Jaspera Fforde'a?

    Ad.15. Egoistyczni introwertycy łączmy się! :D Zaraz, coś mi tu zgrzyta... Nieważne. XD

    Wychodzę z założenia, że nie istnieje książka o tak uniwersalnych wartościach, żeby wniosła coś przełomowego w życie absolutnie każdego człowieka.

    *ściska grabę* "Strzeż się człowieka jednej książki", przypisywane, o ironio, Tomaszowi z Akwinu.

    podejrzewam, że głównym problemem jest to, że dobrzy pisarze starają się unikać smoków jako mocno oklepanych, chyba że mają nań naprawdę dobry pomysł. Początkujący lub piszący słabe, sztampowe fantasy pisarze ładują je wszędzie bez głębszej refleksji, bo fantasy bez smoka to przecież nie fantasy

    Bardzo prawdopodobna hipoteza, faktycznie.

    Ad.20. Hehee... Jest jeden fanfik, crossover Temeraire x Sharpe, gdzie ta druga seria jest przecież właśnie solenną historyczną fabułą, która koło fantasy ani nie stała (nie żeby była z tego powodu słaba zresztą). Wyszło całkiem fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tylko jeśli w danym pliku są przyzwoicie osadzone przypisy"
    Pisałam to z perspektywy osoby, której zdarzało się szukać konkretnych fragmentów/akapitów w książkach "analogowych" i nigdy jej to nie szło. W Kundlu wpisuję w szukajkę i od razu jest łatwiej.;) Ale fakt, myślę raczej o książkach, które leżą dość daleko od albumów czy leksykonów (bo na przykład w takiej "Symbiotycznej planecie", świetnie napisanej skądinąd, ilustracje i tak były czarnobiałe i nieliczne).

    "Znasz cykl "Thursday Next" Jaspera Fforde'a?"
    Nie znam, ale coś mi się tam o uszy obiło.;)

    "Jest jeden fanfik, crossover Temeraire x Sharpe"
    Czytałabym! (Ale pewnie jest tylko w lengłydżu, więc nie poczytam:()

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisałam to z perspektywy osoby, której zdarzało się szukać konkretnych fragmentów/akapitów w książkach "analogowych" i nigdy jej to nie szło. W Kundlu wpisuję w szukajkę i od razu jest łatwiej.;)
    Też to lubię (chociaż irytujące bywa, że Kindle jest "case sensitive" i do tego nie "stemminguje" zadawanych wyrazów, to jest, nie umie znaleźć gramatycznych form pokrewnych, wyłącznie dokładnie to, co dostał. Nie wiem, możliwe, że nowsze modele już potrafią). Ale generalnie im bardziej niejednorodna zawartość i skład - podrozdziały, przypisy, tabele, ilustracje - tym bardziej musi być dopracowany plik i tym gorzej radzi sobie czytnik. Dla mnie elektronicznie najlepiej sprawdzają się powieści.

    Czytałabym! (Ale pewnie jest tylko w lengłydżu, więc nie poczytam:()
    Obawiam się, że tak, ale jeśli chcesz... Od razu masz w wersji czytnikoprzyjaznej. :) Może tak, ze słownikiem, będzie trochę łatwiej?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam do ebooków się nie mogę przekonać xd.
    Na kolację z Praczem koniecznie mnie zabierz, mogę jechać w bagażniku!
    O tak, w blogosferze zdecydowanie można się wygadać :D.
    Egoistyczna introwertyczka, lubi spać...Czy ty mi ukradłaś osobowość xD?Koty to mają dobrze, tyle spania!
    Ja bym mogła polecić felietony Reginy Brett jako takie uniwersalne :).
    Ja tam Eragona bardzo, bardzo lubię :P.
    Zbyszko na smokach...No nie, ja to chcę zobaczyć!Jeszcze by zamiast mieczy smoczydła posłali naszym xD.
    Arda <3.Dobra, dobra, jestem władcowym freakiem i jestem niewiarygodna...Chlip.
    Złotego Kompasu jeszcze nie oglądałam, ale mam zamiar najpierw sobie odświeżyć Mroczne Materie, a dopiero potem oglądać i ubolewać :P.

    cityofdreamingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. A widzisz, bo ja jeszcze nie miałam okazji zmierzyć się z tabelami. To może trochę zmienić moje podejście,

    Dzięki za link - choć jeśli skorzystam, to raczej nieprędko.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też się nie mogłam przekonać, dopóki nie dostałam Kundla.^^ Teraz to mi bez różnicy (no, chyba, że mam zamiar polować na autograf - wtedy jest różnica).
    Aż sobie wyguglałm tą Brett i okazało się, że nawet w sempiku oglądałam jej książeczki. Ale jakoś mnie nie przekonują.
    Jest tylu lepszych od Eragona, że po jakimś czasie jego urok znacząco słabnie.;)
    No co ty, smoki Krzyżakom? Takie marnotrawstwo!?:P
    Ze "Złotym kompasem" mam o tyle problem, że film jest bardzo, bardzo spłycony w porównaniu do książki. Ot, z powieści, w której chodzi o coś więcej zrobili prostą i płytką przygodówkę, z otwartym zakończeniem na dodatek. Ech...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.