Strony

środa, 1 listopada 2017

Stosik #97

Stosik tym razem mamy dość pokaźny, ale nie przesadny. Zaspokoiłam większość swojej zakupowej żądzy (jeszcze kilka tytułów chętnie bym nabyła, ale wicie, rozumicie, zbliżają się święta, trzeba pozostawić bliskim jakiś wybór), przyszło też trochę rzeczy do recenzji. No i tak o:


Na górze zdobycz z biblioteki - zbiór reportaży Mariusza Szczygła "Gottland". Swego czasu zbierały tony zachwytów w blogosferze, więc liczę na smaczny posiłek.

Dalej mamy set zakupowy. "Jak zwierzę" planowałam kupić od kiedy tylko wypatrzyłam je w zapowiedziach. "Prywatne życie łąki" nie interesowało mnie aż tak, ale jest bardzo ładnie wydane i spójne wizualnie z "Jak zwierzę", więc stwierdziłam, że dam kredyt zaufania (obym nie rozczarowała się jak z Wohllebenem). Swoją drogą, to chyba jakaś nowa moda - wydawajmy książki spójne tematycznie i wizualnie, jakby były serią, ale nie nazywajmy ich oficjalnie serią. Czarne też ostatnio podobnie robi (co w sumie też na stosiku widać).

"Pośród cieni" Agnieszki Hałas to był oczywisty must have - jak ktoś chce wiedzieć, dlaczego,to może poczytać tutaj.

"To nie jest kraj dla pracowników" zwabiło mnie tytułem i faktem, że było w promocji. Po czym okazało się, że jest to książka nieco inna, niż zakładałam, ale nic to, kiedyś się przeczyta.

Dalej mamy dwie pozycje z Czarnego. "Farba znaczy krew" to byłą książka z rodzaju "i chciałaby, i boję się" -  no i ostatecznie kupiłam ją spontanicznie w promocji. Jak na razie jest trochę rozczarowująca, ale tylko ją nadgryzłam, więc może się jeszcze rozwinie. "W królestwie Monszatana" traktuję... sama nie wiem, jak. Trochę jak reportaż popularnonaukowy, trochę jak książkę debunkującą najpopularniejsze mity na temat. Mam nadzieję, że będzie dobra.

Dalej mamy set reenzencki. "Daleka droga do małej, gniewnej planety" to mój absolutny hit od Zyska i s-ki. Acz nie dla każdego to będzie hit. A dlaczego to na dniach napiszę, bo książka już przeczytana.

Na koniec zalew nowości (lub wznowień, jak kto woli) od Papierowego Księżyca. Jako że lekka wschodnia fantasy to ostatnio moje ulubione guilty pleasure, nie mogłam nie zwrócić uwagi na "Ciężko być najmłodszym" (swoją drogą, okładki rosyjskiego fantasy od PK ostatnio wyglądają coraz bardziej tak, jakby wszystkie te powieści rozgrywały się w jednym uniwersum). A trylogia "Silos" to wyraz mojej gotowości do zapoznania się z jakimś postapo.

Poza papierem, mam jeszcze dwie rzeczy wirtualne, do recenzji od Prószyńskiego i s-ki:


Po lewej omnibus "Belgariady" Eddingsa - klasyki gatunku wydawanej przez Prószyńskiego w nieoficjalnej serii klasyki gatunku (w której do tej pory pojawiała się wyłącznie Le Guin). Znać wypada, ale kupić bym raczej nie kupiła w papierze, bo ponoć już się zestarzało. Choć wydanie będzie piękne zapewne. A obok "Dziesięć tysięcy żyć", które, mam nadzieję, nie okaże się li tylko ckliwym romansidłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.