Uwielbiam książki pisane przez weterynarzy o ich pracy. A że tych na polskim rynku jak na lekarstwo, niezwykle nakręcam się na każda podobną zapowiedź. Nie inaczej było tym razem – gdy tylko wypatrzyłam w zapowiedziach wydawnictwa Otwartego „Weterynarza z przypadku”, zaczęłam niecierpliwie odliczać dni do premiery (zwłaszcza, że książka kusiła uroczą, minimalistyczna okładką – takie lubię). Kupiłam ją od razu w dniu premiery i niezwłocznie zasiadłam do lektury.
Strony
▼
sobota, 29 czerwca 2019
czwartek, 13 czerwca 2019
"Pielęgniarki" Christie Watson
Jak być może zauważyliście, poza książkami przyrodniczymi i fantastyką, lubię też poczytać sobie te okołomedyczne, zarówno o samych chorobach, jak i (może nawet bardziej) o pracy lekarzy i innego personelu medycznego. O ile o lekarzach trochę tego napisano, to inny personel medyczny wspomina się rzadko. Niemniej, nasze wydawnictwa jakiś czas temu jakby się zmówiły i praktycznie w jednym czasie pojawiły się trzy książki o pracy pielęgniarek. W tym jedna nie dotycząca polskich realiów, a odnosząca się do rzeczywistości brytyjskiej.
poniedziałek, 10 czerwca 2019
Na co poluje Moreni: czerwiec 2019
Przygotowanie tego wpisu było dość frustrujące - niby sporo ciekawych zapowiedzi, ale albo niepotwierdzone, albo bez okładek... Na przykład teoretycznie można byłoby spodziewać się dwóch ciekawych premier od Maga. Problem w tym, że daty publikacji są sprzed kilku miesięcy i wczoraj dowiedzieliśmy się, ze jednak będą w sierpniu-wrześniu. Jaguar zapowiedział "Vice Versa" Mileny Wójtowicz, ale w sumie to nie wiadomo, czy na pewno na czerwiec. No i jest okładka, ale w sumie taka, ze lepiej, jakby jej nie było...
A ze spadkowiczów mamy fantazmatową antologię "Ja, legenda", która spadła na 18 czerwca.
Nie przedłużajmy więc i do rzeczy.
"Patyki, badyle" Urszula Zajączkowska
12 czerwca
Seria Eko, więc oczywiste, że muszę mieć. Co prawda temat może nie z moich ulubionych, no ale miłośnikom roślin też coś się przecież od życia należy, a to dopiero druga poświęcona stricte roślinom książka w serii.
Relacja badaczki samotnie podążającej ścieżkami natury. To pogranicze fizyki Newtona i poetyki, to matematyka i filozofia, a przede wszystkim szczera czułość dla żyjących zielonych istot.
Czym są ekspresje roślinnego życia? Jak je wyrazić w granicach języka? Jak poruszają się pędy mięty i dyni? Czy wpływa na nie Księżyc? Co robi wiatr koronom drzew? W jaki sposób goją się rany i co sprawia, że rośliny się deformują? Skąd w nich ten pęd do przeżycia w każdych warunkach. Kiedy i jak umierają?
W ludzkim rozumieniu rośliny są tłem naszego życia. Ozdobą lub pokarmem. Nie myśli się o nich jak o bogatym świecie niezależnych istot, które odznaczają się niezwykłą wrażliwością, zdolnością do przekształcania własnych ciał i które istniały na długo przed tym, zanim pojawił się na ziemi jakikolwiek ssak.
Patyki, badyle to spotkanie człowieka z wnętrzem ciał roślin, z ich językiem widocznym w budowie liści, łodygach i korzeniach. Takiej opowieści jeszcze nie było.
Chce mieć
"Patyki, badyle" Urszula Zajączkowska
12 czerwca
Seria Eko, więc oczywiste, że muszę mieć. Co prawda temat może nie z moich ulubionych, no ale miłośnikom roślin też coś się przecież od życia należy, a to dopiero druga poświęcona stricte roślinom książka w serii.
Relacja badaczki samotnie podążającej ścieżkami natury. To pogranicze fizyki Newtona i poetyki, to matematyka i filozofia, a przede wszystkim szczera czułość dla żyjących zielonych istot.
Czym są ekspresje roślinnego życia? Jak je wyrazić w granicach języka? Jak poruszają się pędy mięty i dyni? Czy wpływa na nie Księżyc? Co robi wiatr koronom drzew? W jaki sposób goją się rany i co sprawia, że rośliny się deformują? Skąd w nich ten pęd do przeżycia w każdych warunkach. Kiedy i jak umierają?
W ludzkim rozumieniu rośliny są tłem naszego życia. Ozdobą lub pokarmem. Nie myśli się o nich jak o bogatym świecie niezależnych istot, które odznaczają się niezwykłą wrażliwością, zdolnością do przekształcania własnych ciał i które istniały na długo przed tym, zanim pojawił się na ziemi jakikolwiek ssak.
Patyki, badyle to spotkanie człowieka z wnętrzem ciał roślin, z ich językiem widocznym w budowie liści, łodygach i korzeniach. Takiej opowieści jeszcze nie było.
sobota, 1 czerwca 2019
Stosik #116
Jako iż w maju (ze względu na Warszawskie Targi Książki i kilka innych promocji) zaszalałam z zakupami, stos jest z tych imponujących (a to w sumie i tak nie wszystko, co z targów przytargałam, bo brakuje ośmiu tomów mangusi i pięćsetstronicowego, wydanego na grubej kredzie tomiszcza z DC. Ale one nie dla mnie). Aby więc nie przedłużać, przejdźmy do rzeczy.
Po lewej stoją pozycje z rebisowej serii "Wehikuł czasu" (na żywo wyglądają po prostu przeciętnie, a nie tragicznie, jak to internetowe grafiki zapowiadały). "Kwiaty dla Algernona" i "Koniec dzieciństwa" zakupiłam w empikowej promocji, zaś "Aleję potępienia" przywiozłam z WTK. Nie planuję zbierać całej serii (choćby dlatego, że niektóre z pozycji już mam), ale co bardziej interesujące tomy nabędę.
A skoro już przy targowych nabytkach jesteśmy, to pośrodku od góry właśnie one. "Skafander i melonik" czytałam w darmowym ebooku (i muszę w końcu napisać o nim notkę, bo zasługuje), po czym tak mi się spodobało, że zapałałam chęcią nabycia papieru. A że nie uśmiechało mi się płacić za przesyłkę, to poczekałam, aż trafię na niego na jakim evencie. No i trafiłam, sprzedawali na stoisku zajdlowym. Będzie teraz honorowo stał na półce (bo niestety czytanie go wymagałoby złamania grzbietu).
Dalej mamy dwie książki popularnonaukowe. "Ukryty geniusz zwierząt" kupiony na stoisku Prószyńskiego to raczej oczywisty wybór, wspominałam o nim w którejś notce z zapowiedziami. Dałam też zarobić Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego (które w notkach z zapowiedziami nie pojawia się głównie dlatego, że na swojej stronie zwykle nie podają konkretnych dat premier, dopóki ta premiera nie nastąpi) i kupiłam "Wszystko jest w twojej głowie" czyli książkę o medycznych chorobach psychosomatycznych.
Zaszalałam też na stoisku SQNu, czyli dałam się złapać na ich promocję 3 za 2. "Krew, pot i piksele" to właśnie ta trzecia książka z promocji. Nie grywam raczej, ale zawsze interesowało mnie, jak się robi rzeczy. A i sama książka ponoć ciekawa. Dwie pozostałe to powieści z serii "Fantastycznie nieobliczalni" (jak dotąd seria zdążyła mnie miło zaskoczyć, więc postanowiłam rzucić w nich piniondzem). Czytałam dwa opowiadania autorki "Skrzydeł" i mam tylko cichą nadzieję, ze powieść jest bliższa "Sercu Vann" niż "Śladom w popiele". Drugiej autorki dokonań nie znam żadnych, ale ogólnie polskie autorki dostarczają mi wrażeń raczej pozytywnych, więc "Openminder" kupiony.
Cztery kolejne to wynik promocji w pewnym outlecie książkowym, obejmującej tytuły wydawnictwa Czarna Owca. "Wyginaczy łyżeczek" nabyłam głownie ze względu na ich nominację do Nebuli. "Pasożyty w twoim mózgu" planowałam nabyć od dawna, bo nie masz to jak książka popularnonaukowa o robactwie (mniej i bardziej dosłownym) w czaszce. "Jedyna płeć" i "Kontrakt płci" to uzupełnienie serii feministycznej (dalej chyba nie mam wszystkich książek, jakie w niej wyszły, ale o dwie więcej).
"Kroniki marsjańskie" to odebrany w końcu (i już trochę zleżały) prezent gwiazdkowy od Serenity. Reszta to komiksy, albowiem postanowiłam, że czasem zaszczyca bloga recenzji opowieści obrazkowych (acz weźcie pod uwagę, ze średnio się na tym medium znam). Nabyłam więc trzy tomy (czyli całość historii właściwie) "Wbrew naturze" Mirki Andolfo. A "Neurokomiks" dostałam do recenzji od Marginesów.
A skoro już przy targowych nabytkach jesteśmy, to pośrodku od góry właśnie one. "Skafander i melonik" czytałam w darmowym ebooku (i muszę w końcu napisać o nim notkę, bo zasługuje), po czym tak mi się spodobało, że zapałałam chęcią nabycia papieru. A że nie uśmiechało mi się płacić za przesyłkę, to poczekałam, aż trafię na niego na jakim evencie. No i trafiłam, sprzedawali na stoisku zajdlowym. Będzie teraz honorowo stał na półce (bo niestety czytanie go wymagałoby złamania grzbietu).
Dalej mamy dwie książki popularnonaukowe. "Ukryty geniusz zwierząt" kupiony na stoisku Prószyńskiego to raczej oczywisty wybór, wspominałam o nim w którejś notce z zapowiedziami. Dałam też zarobić Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego (które w notkach z zapowiedziami nie pojawia się głównie dlatego, że na swojej stronie zwykle nie podają konkretnych dat premier, dopóki ta premiera nie nastąpi) i kupiłam "Wszystko jest w twojej głowie" czyli książkę o medycznych chorobach psychosomatycznych.
Zaszalałam też na stoisku SQNu, czyli dałam się złapać na ich promocję 3 za 2. "Krew, pot i piksele" to właśnie ta trzecia książka z promocji. Nie grywam raczej, ale zawsze interesowało mnie, jak się robi rzeczy. A i sama książka ponoć ciekawa. Dwie pozostałe to powieści z serii "Fantastycznie nieobliczalni" (jak dotąd seria zdążyła mnie miło zaskoczyć, więc postanowiłam rzucić w nich piniondzem). Czytałam dwa opowiadania autorki "Skrzydeł" i mam tylko cichą nadzieję, ze powieść jest bliższa "Sercu Vann" niż "Śladom w popiele". Drugiej autorki dokonań nie znam żadnych, ale ogólnie polskie autorki dostarczają mi wrażeń raczej pozytywnych, więc "Openminder" kupiony.
Cztery kolejne to wynik promocji w pewnym outlecie książkowym, obejmującej tytuły wydawnictwa Czarna Owca. "Wyginaczy łyżeczek" nabyłam głownie ze względu na ich nominację do Nebuli. "Pasożyty w twoim mózgu" planowałam nabyć od dawna, bo nie masz to jak książka popularnonaukowa o robactwie (mniej i bardziej dosłownym) w czaszce. "Jedyna płeć" i "Kontrakt płci" to uzupełnienie serii feministycznej (dalej chyba nie mam wszystkich książek, jakie w niej wyszły, ale o dwie więcej).
"Kroniki marsjańskie" to odebrany w końcu (i już trochę zleżały) prezent gwiazdkowy od Serenity. Reszta to komiksy, albowiem postanowiłam, że czasem zaszczyca bloga recenzji opowieści obrazkowych (acz weźcie pod uwagę, ze średnio się na tym medium znam). Nabyłam więc trzy tomy (czyli całość historii właściwie) "Wbrew naturze" Mirki Andolfo. A "Neurokomiks" dostałam do recenzji od Marginesów.