Strony

czwartek, 12 marca 2020

"Zawód położna" Leah Hazard


Jest kilka takich segmentów rynku literackiego, które od paru już lat nie są może dominujące, ale stabilnie obecne. Jednym z nich jest wszelka literatura okołomedyczna. Co roku wychodzi kilka-kilkanaście pozycji o pracy różnej specjalizacji lekarzy i personelu medycznego. Takich na przykład książek o położnych czytałam już trzy: dwie autorek brytyjskich i jedną polskiej. Tą polską może odłóżmy na bok (dlatego, że chcę o niej kiedyś napisać osobną notkę, ale także dlatego, że ma zupełnie inną formułę) i skupmy się na „Zawód położna” Leah Hazard. 

Książka ma formę zbliżoną do „Zawołajcie położną” Jennifer Worth – poznajemy nieco bohaterkę-autorkę, jej przeszłość i czynniki jakie skierowały ją na taką a nie inną drogę zawodową, a potem dostajemy solidna porcję kolejnych przypadków, z których każdy odsłania nam nieco inny aspekt pracy w tym zawodzie. Tyle że podczas kiedy Worth jest położną środowiskową w latach pięćdziesiątych, Hazard pracuje w całkiem współczesnym, dużym brytyjskim szpitalu.

I sporo pisze o cieniach tej pracy. Narzeka głównie na słabą kondycję publicznej służby zdrowia, która wymusza na pracownikach przyjmowanie zbyt wielu obowiązków, ale także na ogromne obciążenie psychiczne związane z tą pracą, wynikłe nie tyle z kontaktu z pacjentkami, co z odpowiedzialności i przytłoczenia obowiązkami. To wszystko jest bardzo smutne, zwłaszcza jeśli się pomyśli, że u nas sytuacja wygląda zapewne jeszcze gorzej.

Pisze też o swoich pacjentkach – o różnorakich podejściach do porodu i karmienia piersią, o często toksycznych relacjach z najbliższymi, które jak w soczewce skupiają się na sali poporodowej, o kobietach które znalazły się na krawędzi. Z drugiej strony opisuje cudy narodzin, które nie byłyby możliwe bez udziału współczesnej technologii, niezwykłą bliskość, jakiej czasem doświadczają rodzice na sali porodowej. Nie zapomina wspomnieć o prozie codzienności, która towarzyszy pojawieniu się każdego nowego życia, ale także tej towarzyszącej zwykłemu rozkładowi dnia na oddziale.

A wszystko to robi w sposób, z którego wręcz biją szczerość i dobre intencje. Hazard nie chce razić czytelnika tanią sensacją. Owszem, wybiera przypadki z takiego lub innego powodu ciekawe, ale to tylko dlatego, że przecież nikt nie chciałby czytać nudnej książki. Jej nadrzędnym celem zdaje się być chęć pokazania kulis, codzienności i różnorodności zawodu, o którym ciągle się jeszcze bardzo mało mówi w debacie publicznej, a z którym każdy z nas na jakimś etapie życia się styka. Nie robi tego może ze szczególnym literackim polotem, bo jej język jest co prawda zgrabny, ale prosty i pozbawiony ambicji, za to bardzo przystępnie. A przystępność przekazu jest chyba w takich książkach najważniejsza.

Polecam tę książkę, zwłaszcza tym, którzy lubią czytać o medycynie w praktyce, ale nie tylko. „Zawód położna” ma spory walor poznawczy, nawet jeśli nie do końca przystaje do naszych realiów i zapewne brytyjskich też prezentuje tylko określony wycinek. Niemniej, zawsze dobrze jest poszerzać horyzonty.

Tytuł: Zawód połozna. Zapiski z dyżuru
Autor: Leah Hazard
Tytuł oryginalny: Hard Pushed: A Midwife’s Story
Tłumacz: Dorota Konowrocka-Sawa
Wydawnictwo: WAB
Rok: 2019
Stron: 320

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.