Strony

środa, 21 grudnia 2011

Wesołych Świąt!

Ponieważ dziś wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu, chciałabym wam już teraz życzyć Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego roku, obfitego we wspaniałe odkrycia literackie.:)


piątek, 16 grudnia 2011

Top 10 - dziesięć książek/dziesięciu autorów przeczytanych pod wpływem blogerów.

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Dziś przyszła pora na...dziesięć książek/dziesięciu autorów przeczytanych pod wpływem blogerów.


Mój problem z tym zagadnieniem polega głównie na tym, że większości polecanych przez blogerów książek jeszcze nie miałam okazji czytać, a w ciemno wstawiać nie chcę, ale wybrać tylko najlepsze, to i owszem. Z drugiej strony pamięć mam dobrą, ale krótką, więc często zdarza się, że po prostu nie pamiętam, kto i gdzie mi polecił daną książkę. Z tego względu zestawienie będzie dość chaotyczne, a pozycje w nim zawarte będą pochodzić głównie z tego roku.:)


1. Cykl "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera.

Jest to cykl, który mijałam obojętnie przez długi czas. Tak już mam z polską fantastyką, że poczytać to owszem, ale kupować niekoniecznie, bo moduł fanowski włącza mi się niezwykle rzadko przy rodzimych pisarzach (a to mój osobisty warunek nabycia). Gdyby nie fakt, że o entuzjastyczne recenzje wręcz się potykałam, pewnie bym nawet nie wzięła do ręki pierwszego tomu. I bardzo, bardzo bym żałowała.


2. Christopher Moore.

O tym panu również usłyszałam dzięki szeroko pojętej blogosferze. Pojawiał się to tu, to tam, kusił innym spojrzeniem na wampira i w końcu dałam się skusić (zwłaszcza, że kompletnym przypadkiem znalazłam go w bibliotece). Na razie zapoznałam się tylko ze starszymi powieściami - nowe są podobno mocno wulgarne i jakoś póki co, nie mam ani okazji, ani ochoty na nie. Co nie zmienia faktu, że chętnie bym coś jeszcze tego pana przeczytała. Sporo zostało.:)




3. Seria "44 Scotland Street" Alexander McCall Smith

Seria również poznana dzięki szeroko pojętej blogosferze, ale specjalne pochwały należą się Magdzie - gdyby nie jej wakacyjna akcja, pewnie nie miałabym okazji się zapoznać z mieszkańcami pewnej kamienicy (a Magda była tak dobra, że po zakończeniu akcji zaopatrzyła mnie w kolejny tom. - dziękuję jeszcze raz;)).






4. "Tatami kontra krzesła" Rafał Tomański.

Kolejna przeciekawa książka, o której nigdy bym nie usłyszała, gdyby nie internet.:) Ciekawy, choć nieco eklektyczny zbiór faktów na temat współczesnej kultury japońskiej był dla mnie tym większą gratką, że o tym kraju wiem niewiele.







5. "Rzecz o zbłąkanej duszy" Siergiej Sadow

Jedna z najlepszych młodzieżówek fantasy, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się czytać. Polecona swego czasu przez izusr.:)








6. "Dom tysiąca nocy" Maja Wolny

Niezwykle poruszająca książka, na którą nigdy nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie blogosfera. Co ciekawsze, do samej autorki jakoś nie mogę się przekonać. Może dlatego, że kojarzę ją z kryminałami. I znów, nie pamiętam, kto mnie przekonał, ale pamiętam, z jakiego blogowego źródełka zassałam książkę (dzięki, Aria!^^).







7. "Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia

Cóż, nie oszukujmy się: okładka (piękna skądinąd) sugeruje kolejną powieść dla dziewcząt, a porównywanie do "Love story" w moim przypadku raczej odstrasza, niż zachęca. Dlatego niezmiernie się cieszę, że dzięki blogosferze mogłam si dowiedzieć, że jest inaczej. Ta powieść młodzieżowa jest o tyle cenna, że nadaje się zarówno dla chłopców, jak i dla dziewcząt (co, jeśli się wykluczy przygodówki i fantastykę, wcale nie jest częstym zjawiskiem).




8. Wojciech Cejrowski

Prawda jest taka, że dopóki nie zaczęłam intensywnie grzebać w blogosferze, nie miałam pojęcia, że ten pan pisze książki. I to całkiem fajne, dodajmy, chociaż sam pan ma poglądy... ekhm, może dla mojego komfortu czytelniczego przyjmijmy, że jego poglądy nie istnieją, dobrze?






9. Rick Riordan

Zastanawiałam się, czy w tym punkcie nie wspomnieć jedynie o cyklu "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy", ale doszłam do wniosku, że w obliczu faktu nabycia "Czerwonej Piramidy" byłaby to lekka hipokryzja.;) Kolejny autor, z którym zdecydowałam się zapoznać tylko dlatego, że było o nim głośno w blogosferze.






10. "Czytelniczka znakomita" Alan Bennet

Malutka książeczka o ciężkiej doli nałogowego czytelnika. Niestety nie pamiętam, kto mnie do niej skusił.

środa, 14 grudnia 2011

Koniec jak nożem uciął - "Sfera armilarna" Andrzej Pilipiuk

Recenzja dla portalu Insimilion.

Pana Pilipiuka chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Większość z nas wie również, czego można się spodziewać po jego książkach. Ot, kawałka dobrej rozrywki, ale niczego poza tym. Niemniej jednak szumnie zapowiadany i przez samego autora uważany (przynajmniej przez jakiś czas) za ukoronowanie twórczości cykl „Oko Jelenia” rozbudził nadzieję na coś więcej. Zwłaszcza od ostatniego tomu, czyli „Sfery Armilarnej”, wiele oczekiwałam. W końcu tutaj wszystko miało się wyjaśnić, węzły fabuły miały się rozwiązać, liczyłam więc na zaskoczenie i napięcie rodem z filmu Hitchcocka. A jak było naprawdę?

Tajemnicze Oko Jelenia ciągle pozostaje nieuchwytne dla trójki podróżników w czasie. Jednak łasica wciąż się nie pojawia, a brak nadzorcy napełnia Marka, Staszka i Helę wątłą nadzieją. Tymczasem Gdańsk roku pańskiego 1560 okazuje się nie być miejscem tak bezpiecznym, jak wydawało się bohaterom. Grupa tajemniczych, okrutnych morderców znaczy miasto kolejnymi trupami i wilczymi ogonami, ciężko raniona Hela ciągle pozostaje nieprzytomna, zaś o Marka upomina się Hanza…


Tytuł: Sfera armilarna
Autor: Andrzej Pilipiuk
Cykl: Oko Jelenia
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok: 2011
Stron: 420

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Stosik grudniowy pourodzinowy

Oto i moje zdobycze grudniowe. Urodzinowa jest co prawda tylko jedna, ale jest.;) Przepraszam za nienajlepszą jakość zdjęcia, ale przy słabej żarówce to najlepszy efekt, jaki udało mi się osiągnąć.


1. "Kot Simona i kociokwik" Simon Tofield - to właśnie ta urodzinowa część. Pisałam o niej tutaj. Teraz do pełni simonowej kolekcji brakuje mi już tylko pierwszej części.^^
2. "Magia krwi" Anthony Huso - właśnie czytam. Jak dotąd trudno mi coś o niej powiedzie, bo pod pewnymi względami autor wykazał się pomysłowością i kunsztem, a pod innymi strasznie mnie irytuje. Od wydawnictwa Prószyński i s-ka.
3. "Lewiatan" Scott Westerfeld - ten prezent zrobiłam sobie sama z okazji dnia darmowej przesyłki. Obecnie głównie ślinię się do ilustracji.;)
4. "Ścieżka skarabeusza" Adrian Tchaikovsky - z okazji dnia darmowej przesyłki postanowiłam w końcu dokupić brakujący tom jednego z ulubionych cykli.:)
5. "Kupiliśmy ZOO" Benjamin Mee - do recenzji od portalu Unreal-Fantasy. Prawdziwa gratka dla mnie.^^

Te moje stosiki niby rzadkie i ubogie, a kupka ogólna wciąż rośnie i rośnie...

sobota, 10 grudnia 2011

Mikrorecenzja specjalna - "Kot Simona i kociokwik" Simon Tofield

Jest to notka (bo recenzją trudno ją nazwać) specjalna. Specjalna z wielu powodów, ale głównie dlatego, że do jej stworzenia namówił mnie Luby. Niniejszym więc dedykuję poniższy tekst Lubemu, jako pomysłodawcy sprawnie lobbującemu za realizacją. Z tego samego powodu będzie to pierwsza notka "Z Misiem".

Kilka dni temu miałam urodziny. Jak myślicie, co można by podarować książkoholiczce kociarze, w dodatku tak, żeby nie przepadała z prezentem na długie godziny w krainie fantazji i jednocześnie była szczęśliwa? Luby wymyślił (zawsze bardzo domyślny był) i tak oto zostałam uszczęśliwiona simonowym kociokwikiem. Prawda, książka nie z tych, z którymi się znika na fotelu na długie godziny. Raczej z tych, które w małych, ale regularnych dawkach nieodmiennie poprawiają humor. A więc w imię walki z jesienną chandrą, spędź z kotem Simona kilka minut dziennie, codziennie!

A co w obrazkach tym razem? Ano, niewąskie zmiany zawitały w progi spokojnego (ekhem, ekhem) domu Simona i jego kota. Zmiany na początku wyglądały tak:


Zaś po rozpakowaniu, nakarmieniu i wyczyszczeniu, mniej więcej tak:


starszy kot zareagował dość przewidywalnie:


Ale z małego, słodziutkiego kociaczka też było niezłe ziółko:


Panu też potrafił płatać niezłe psikusy:


Czy małemu kotkowi uda się dogadać ze starszym kolegą i czy Simon, jako właściciel dwóch niezwykle cwanych kotów nie popadnie w obłęd? Nie zwlekaj, kup już teraz i dowiedz się wszystkiego!

Osobiście pokochałam kota Simona Tofielda miłością od pierwszego wejrzenia. Do pełnej kolekcji brakuje mi już tylko pierwszego tomu i kiedyś z pewnością go nabędę. Te proste, rysunkowe historyjki tchną najprzedniejszym angielskim humorem, a każdy miłośnik kotów przynajmniej nad częścią z nich pokiwa głową, z rozrzewnieniem wspominając własne perypetie. Polecam każdemu - zimowe chandry miną jak ręką odjął.:)



Tytuł: Kot Simona i kciokwik
Autor: Simon Tofield

Tytuł oryginalny: Simon's Cat in Kitten Chaos
Cykl: Kot Simona
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok: 2011

środa, 7 grudnia 2011

Quest prehistoryczny - "Wilczy brat" Michelle Paver


Serię „Kroniki Pradawnego Mroku” widziałam nieraz w bibliotece, ale jakoś nigdy nie wzbudziła mojego zainteresowania. Później wypłynęła przy okazji mailowania z JoannązKociewia i postanowiłam jednak się skusić. Fantastyka osadzona w realiach prehistorycznych raczej nie jest zjawiskiem częstym. Osobiście znam ze słyszenia tylko jeszcze dwa inne przykłady z literatury, więc pomyślałam, że miło będzie poszerzyć horyzonty o „Wilczego brata”

Ten wieczór Torak zapamięta do końca życia. Właśnie wraz z Tatą rozbijał obóz, kiedy zaatakował ich wielki, krwiożerczy niedźwiedź. Śmiertelnie zranił ojca chłopca, który przed śmiercią zdążył jeszcze wymóc na synu przysięgę, że chłopiec za wszelką cenę zgładzi bestię. Ostrzegł jeszcze, że zwierzę jest opętane przez demona i żeby spełnić misję, trzeba się udać na Górę Ducha Światła i błagać jej mieszkańca o pomoc. Problem polega na tym, że nikt nie wie, gdzie Góra dokładnie leży.

Torak wyrusza na swoją wędrówkę i już nazajutrz przyłącza się do niego wilcze szczenię – towarzysz odpowiedni, zważywszy na to, że nasz bohater należy do Klanu Wilka. Razem ruszają dalej, bo czasu coraz mniej: kiedy czerwona gwiazda zwana Okiem Tura osiągnie apogeum, demon będzie niezwyciężony. Nastąpi to za jakiś miesiąc. W czasie wędrówki na północ Toaka spotka wiele niebezpiecznych przygód i wiele prób będzie musiał przejść. Spotka także oddanych przyjaciół, ale czy to wystarczy, żeby pokonać wielkiego demona pustoszącego Las?

Świat sprzed sześciu tysięcy lat pani Paver opisuje niezwykle plastycznie. Czytelnik czuje zapach jesiennego lasu, smagnięcia gałęzi na skórze czy ciepło rozpalonego po dniu ciężkiej podróży ogniska. Ma wrażenie, że wraz z Torakiem wpatruje się w jego płomienie. Podwójnie dodają autentyczności także opisy roślin, jakie tworzą las, po pierwsze dlatego, że taki drobny szczegół wyostrza wizję, jaką czytelnik tworzy w wyobraźni, a po drugie dlatego, że dla Toraka posługiwanie się tymi nazwami i wiedza o roślinach, które go otaczają, jest czymś oczywistym. Autorka nie stara się szokować czytelnika, podkreślając różnice np. w rękodziele między tamtym czasem a współczesnością, czy przechwalać się własną wiedzą. W sposób naturalny tworzy przepięknie namalowany obraz, nasączony klimatem i barwami północnego, jesiennego lasu.

Ostrzegam jednak co bardziej wrażliwych młodych czytelników: autorka nie waha się przed naturalistycznym opisywaniem okropności. Mnie samej przy opisie Włóczęgi zrobiło się nieswojo, a takich momentów jest kilka. Opisy dodają autentyczności opowiadanej historii, podkreślając jednocześnie, że życie tamtych pierwotnych ludzi to nie tylko kontakt z naturą i sielankowa koegzystencja – a pokusa ulegnięcia takiemu wrażeniu jest bardzo silna.

Bohaterów pani Paver naszkicowała oszczędnymi, ale wyrazistymi kreskami. Ludzie z Klanów (tak jak i Torak) są małomówni i nieskłonni do filozoficznych rozważań, więc zbyt wielkiej psychologizacji nie ma się co spodziewać. Natomiast ich czyny wiele nam mówią o charakterach – oszczędnie, ale treściwie. 

Autorka w świat prehistorii ludzkości niezwykle umiejętnie wplotła magię. Nie ma tu szermierki na różdżki czy pojedynków na kule ognia, magia Lasu jest bowiem o wiele bardziej subtelna. Każdy mieszkaniec lasu, każde drzewo i kamień, posiada trzy dusze, które po śmierci – jeśli nie pożegna się ich z należytym szacunkiem – mogą zmienić się w demony. Las ma też wielu mieszkańców nieprzychylnych człowiekowi, przeciw którym ani nóż, ani strzała niczego nie zdziałają. Nie lubią się oni afiszować ze swoją obecnością, toteż na kartach książki niewiele o nich napisano. Najwięcej o magii wiedzą Czarownicy Klanu – oni mogą sporo dzięki niej zrobić.

W „Wilczym bracie” nie ma zbyt wielu odkrywczych pomysłów. Bo i czas akcji już ktoś kiedyś wykorzystał, i szamańska magia już była, i prowadzenie narracji z perspektywy zwierzęcia (bardzo wielki plus ode mnie) też, że już o kanonicznym wręcz motywie Wybrańca i Questu nie wspomnę. Jednak jest to jedna z niewielu książek młodzieżowych (czy w ogóle książek), w której świat można wsiąknąć i od której mimo wszystko czuć jakimś powiewem świeżości. Z pewnością przeczytam dalsze części „Kronik Pradawnego Mroku”, do czego i pozostałych czytelników (tych nieprzewrażliwionych na naturalizm) zachęcam.

Tytuł: Wilczy brat
Autor: Michelle Paver
Tłumacz:
Tomasz Piwowarczyk
Tytuł oryginalny: Wolf Brother
Cykl: Kroniki Pradawnego Mroku
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok: 2005
Stron: 360

niedziela, 4 grudnia 2011

Prymusem pomagania być - "Rzecz o zbłąkanej duszy" tom 2 Siergiej Sadow


Pamiętacie, jak biadoliłam przy okazji recenzji pierwszego tomu „Rzeczy o zbłąkanej duszy”, że nie mogę się doczekać w bibliotece tomu drugiego? Otóż właśnie się doczekałam. Bez zbędnych ceregieli zabrałam się do lektury i oto właśnie jest spis wrażeń z niej.

Już wydawało się, że letnie praktyki naszej niebiańsko-piekielnej parki w osobie Ezergila i Alony zostaną uwieńczone sukcesem, kiedy nagle sprawy się mocno skomplikowały. Nie dość, że pewien pop o niespotykanym powołaniu zaczął niepotrzebnie szukać drugiego dna, to całą kwestią zaczęła interesować się mafia. W wyniku czego doszło do tragedii, a mały Alosza (który jest głównym obiektem praktyk zaświatowej młodzieży) został porwany i teraz grozi mu niebezpieczeństwo dużo mniej odległe, niż smażenie się w piekle. Alona i Ezergil muszą działać szybko. Na gościnne występy w tej części ich przygód zostali zaproszeni również: byli komandosi, grupa antyterrorystów oraz przechodzący przypadkiem nieopodal sataniści. Oj, będzie się działo.

Kolejne spotkanie ze światem wykreowanym przez Sadowa mogę zaliczyć do bardzo udanych. Mimo iż bohaterowie się zmieniają (w końcu każda książka dla młodzieży jest w pewnym stopniu opowieścią o dorastaniu, więc nie ma się czemu dziwić, że młodzi bohaterowie dojrzewają), ciągle nie można ich nie lubić. Ezergil nieco złagodniał pod wpływem anielicy i mimo iż nie przestał sypać swoimi złośliwymi żarcikami, nie traktuje towarzyszki jak kamienia u szyi. Alona zaś nabrała pewności siebie i okazało się, że wcale nie jest takim beztalenciem, za jakie się uważała. Dodatkowo Alosza poznał, co to przyjaźń i bezinteresowność. Każdy coś zyskał na tej wyprawie.

Zastanawiałam się, dlaczego kiedy ja byłam młoda, nie było takich fajnych książek. Wtedy przypomniało mi się, że jednak podobne były – choćby pana Makuszyńskiego. W końcu młodzież, zwłaszcza ta młodsza, zawsze lubiła niesamowite zdarzenia, częste zwroty akcji, oryginalne rozwiązania i niespodzianki czyhające na każdej stronie.  Oraz po prostu dobrą zabawę. Ja bawiłam się świetnie, śledząc poczynania anioła i diablika.

Język autora nie zmieniła się od ostatniego razu (co raczej nikogo nie zdziwi) – wciąż jest barwny i pełny życia. Jakość wydanie też jest całkiem dobra, choć mogę być nieco nieobiektywna, biorąc pod uwagę fakt, że jestem zauroczona okładką tej książki. Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że literówki i rusycyzmy tym razem jakoś mniej dokuczają.

Cóż mi pozostaje, poza poleceniem całej „Rzeczy o zbłąkanej duszy” wszystkim? Chyba tylko wspomnieć, że i mali, i duzi będą z lektury zadowoleni.


Tytuł: Rzecz o zbłąkanej duszy tom 2
Autor: Siergiej Sadow
Tytuł oryginalny: Дело о неприкаянной душе
Tłumacz: Ewa Skórska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok: 2008

Stron: 400

czwartek, 1 grudnia 2011

Podsumowanie ankiety październikowej.

Dziś tylko szybciutko podaję wyniki, bo niedługo wyjeżdżam.;) Tym razem w ankiecie zagłosowało 26 osób, a że każda mogła oddać tylko jeden głos, to wiadomo, ile ich w sumie było. Przejdźmy od razu do podium:

1. "Wichry Archipelagu" Bradley P. Beaulieu - 34% (9 głosów)
2. "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód" Robert M. Wegner i "Zbiercz Burz" tom 2 Maja Lidia Kossakowska - 26% (7 głosów)
3. "Moja historia czytania" Alberto Manguel - 7% (2 głosy)

Poza podium znalazł się jedynie "Sezon migracji na północ" At-Tajjib Salih z jednym, samotnym głosem. Muszę przyznać, że wyniki głosowania nie są zaskakujące.:)