Klasyką nazywamy takie książki, o których wielu słyszało, ale niewielu czytało. Sama zwykle koncentruje się na tak zwanej klasyce gatunku – mam nawet na blogu jakiś kanon fantasy, który sobie okazjonalnie podczytuję. Ale przecież nawet Moreni nie tylko fantastyką żyje. Mam więc i ja listę kilku tytułów powszechnie (a nie tylko w gatunku) uważanych za klasyczne, które zamierzam przeczytać. Nie dlatego, że wypada, tylko dlatego, że mnie interesują. Właśnie tutaj chciałabym się podzielić tymi kilkoma tytułami.:) Aczkolwiek niestety są to tytuły, na które zwykle nie starcza mi czasu.
1. Pozostałe powieści Jane Austen
Jedną powieść Austen już czytałam – była to „Duma i uprzedzenie”. Spodobało mi się, więc mam zamiar przeczytać je wszystkie.
Jane Austen moim zdaniem jest ikoną kobiecej (jakkolwiek by te kobiecość definiować) literatury angielskiej dziewiętnastego wieku. Z pewnością nie jest jedyna, może nie jest najlepsza (gdybam, proszę nie bić!), ale jest najbardziej znana i najczęściej przywoływana nie tylko w kontekście literatury, ale także w kontekście ekranizacji, pojawia się nie tylko bezpośrednio w jako autorka pierwowzoru filmu, ale też w wielu nawiązaniach. Jeśli tylu ludzi do niej nawiązuje, warto wiedzieć, o co właściwie chodzi.
2. „Oliver Twist” Charles Dickens
Od dłuższego czasu towarzyszą mi wyrzuty sumienia, ze z Dickensa znam tylko „Opowieść wigilijną”. Podstawówka dawno skończona, więc wypadałoby chyba trochę wychylić się za kanon lektur. Rozważałam oczywiście „Klub Pickwicka” (i nie mówię mu nie, może nadejdzie i jego czas), ale cóż, niestety jestem skażona Pratchettem. A Pratchett popełnił ”Spryciarza z Londynu” i odtąd wiedziałam, że jeśli mam czytać o wiktoriańskiej Anglii, to raczej o szlachetnych dzieciakach ze slumsów.Hm, w takim razie może powinnam wziąć pod uwagę jeszcze "Davida Coperfielda"?
3. „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza
Powiem wam szczerze, że im więcej Sienkiewicza czytam, tym gorzej go trawię. Zatrzymałam się na licealnych lekturach obowiązkowych, bo „Potop” czytało się fajnie, ale nie na tyle fajnie, żeby mnie do autora przekonać. „Krzyżacy” to dla mnie osobiście porażka (na ich podstawie mogłabym napisać elaborat o tym, jak bardzo Sienkiewicz nie umie pisać bohaterek). Ale „Quo vadis” przeczytam – choćby dlatego, żeby się dowiedzieć, za co ten cały Nobel. No i dlaczego wszyscy zachwycają się Petroniuszem.
4. „Paragraf 22” Joseph Heller
Nie lubię literatury wojennej, ale odkąd przeżyłam epizod namiętnego oglądania M*A*S*Ha, jakoś mnie do tej książki ciągnie. Kusi mnie oglądanie absurdalnego oblicza wojny i liczę na to, ze powieść będzie się jednak różnić od biograficznej zwykle i mocno bezpośredniej polskiej literatury wojennej.
5. „Pani Dalloway” Virginia Woolf
Jest to chyba najbardziej znana powieść Woolf a ja bardzo chce się z tą autorką zapoznać. Zaczynanie od najgłośniejszej powieści nie jest chyba głupim pomysłem, prawda? No, chyba ze jesteście w stanie polecić mi bardziej akuratna na początek (nie taki znowu kompletny początek, bo „Flusha” tej autorki czytałam), jestem otwarta na propozycję.
Na tym zakończę listę. Oczywiście pominęłam w niej na przykład Orwella, bo przecież miało być niefantastycznie, a to antyutopia. A pewnie i o kimś zapomniałam. A Wy? Jaka klasykę planujecie przeczytać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.