sobota, 29 września 2018

[Rok z Nebulą] "Świat finansjery" Terry Pratchett


Kiedy czytałam „Piekło pocztowe”, byłam nawet zadowolona z lektury, a bohaterowie wydawali mi się całkiem sympatyczni. Niestety, lektura „Świata finansjery” uświadomiła mi, że przynajmniej po części moja sympatia do bohaterów podcyklu o Moiście brała się z ciepłych uczuć żywionych do ekranizacji. Albo też „Świat finansjery” jest co najmniej o klasę gorszy.
 
Zanim przejdziemy do meritum, tradycyjnie może kilka słów o treści. Moist von Lipwig, zrehabilitowany oszust i krętacz zdołał już przywrócić utracona chwałę Urzędowi Pocztowemu i choć sam przed sobą jeszcze nie chce tego przyznać, zaczyna się na ciepłej posadce nudzić. Na szczęście lord Vetinari już szykuje dla niego nowe zadanie – Królewski Bank Ankh-Morpork potrzebuje świeżej krwi.
 
Przez większa część lektury zastanawiałam się, co mnie uwiera. Co jest nie tak, że powieść autora, którego uwielbiam, smakuje raczej jak stara podeszwa niż jak domowe schabowe. I po dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że to z powodu braku sympatii do bohaterów. A brak sympatii bierze się po trosze z braku wyzwań dla tychże.
 
Weźmy takiego Moista. Chłopak należy do jednego z moich ulubionych typów bohaterów - `tych uroczych geniuszy manipulacji i oszustwa, dla których zwinięcie pieniędzy nie jest celem samym w sobie a największa satysfakcja to wykiwanie trudnego przeciwnika (pozdrawiam Locke Lamorę). Tego typu bohaterowie prezentują swój potencjał wyłącznie wtedy, gdy fabuła wymaga od nich stoczenia pojedynku na siłę intelektu z godnym przeciwnikiem. To się dobrze sprawdzało w „Piekle pocztowym”, gdzie Moist musiał wałczyć zarówno z oporem materii, jak i z równym sobie antagonistą. Sprawiało, że opowieść trzymała w napięciu. Tym razem przeciwnicy Moista są, no cóż... żałośni. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie mają z nim szans i jeśli nasz ulubieniec znajdzie się w tarapatach, to raczej przez splot niefortunnych zdarzeń niż knowania wrogów. Z materią też nie bardzo jest o co walczyć – w przeciwieństwie do Urzędu Pocztowego bank jakoś tam działa i wystarczy tylko sprawić a) żeby nie rozdrapali go spadkobiercy i b) żeby działał lepiej (w czym wykonanie punktu „a” znacząco pomoże). W czasie lektury nie czułam, żeby było to dla bohatera jakiekolwiek realne wyzwanie.
 
Osobnym problemem pozostaje Adora, narzeczona Moista. O ile jako postać drugoplanowa w „Piekle pocztowym” sprawdzała się znakomicie, stanowiąc mroczny kontrast dla lśniącego własnym blaskiem Moista, tak tutaj jest po prostu antypatyczna. Jest tym wszystkim, czym stałaby się babcia Weathetwax, gdyby odebrać jej styl i wyczucie. Idzie przez życie jak buldożer nie przyjmując do wiadomości, że istnieją inne (często skuteczniejsze) rozwiązania niż miażdżąca siła przebicia. Czytając „Świat finansjery” marzyłam o tym, żeby ten jej buldożer rozbił się na jakiejś życiowej skale. Nie doczekałam się, ale przynajmniej odrobinę poprawiła mi humor scena, kiedy mordercze szpilki Adory połamały się na kamiennej stopie funkcjonariusza Detrytusa. Przy czym to nie jest tak, że bohaterka jest tępą, wulgarną dzidą. Ale inteligencja w tym wypadku nie sprawia, że staje się mniej irytująca.
 
Kolejne tomy Świata Dysku maja to do siebie, że często biorą na tapetę jakieś konkretne zjawisko i przedstawiają je w krzywym zwierciadle, aby obnażyć (i często wyśmiać) pewne cechy. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej. Tutaj autorowi zdecydowanie wyszło gorzej. Tak jak zwykle jestem pełna podziwu dla przenikliwości Pratchetta i celności jego pióra, tak spostrzeżenia, jakie zawarł w „Świecie finansjery” wydały mi się oczywiste i przetworzone mało finezyjnie. Wszyscy po ukończeniu szkoły średniej chyba wiedzą, że wartość pieniądza nie jest jakąś stała obiektywną tylko efektem skomplikowanej umowy społecznej, a starych, bogatych finansistów nie od parady po ostatnim kryzysie nazywa się banksterami. Spodziewałabym się, że sir Terry sparodiuje te motywy bardziej kreatywnie. A on tylko wali nimi wprost. Ładnie ubranymi w słowa, ale akurat po nim spodziewałabym się więcej.
 
Cóż, moim skromnym zdaniem w „Świecie Dysku” jest wiele tytułów, które o wiele bardziej niż „Świat finansjery” zasługiwałyby na nominację do Nebuli. Może ten akurat wstrzelił się w sprzyjający czas, miał szczęście zainteresować odpowiednich ludzi... Ale ostatecznie nagrody nie zgarnął. I mnie to nie dziwi. Pratchett znacznie lepiej wybrzmiewa, kiedy komentuje ludzka naturę, a nie zjawiska otaczającego świata.

Tytuł: Świat finansjery
Autor: Terry Pratchett
Tłumacz: Piotr W. Cholewa
Tytuł oryginalny: Making Money
Cykl: Świat Dysku
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Rok: 2017
Stron: 236 i 216

poniedziałek, 24 września 2018

"Słodziutki. Biografia cukru" Dariusz Kortko, Judyta Watoła


Od czasu, kiedy wzrosło zainteresowanie kuchnią i zdrowym odżywianiem, powstało wiele publikacji odsłaniających mroczne sekrety tej czy innej substancji odżywczej (tudzież machinacje wielkich żywnościowych korporacji). Głównym winowajcą (odkąd z piedestału zbrodni spadł wcześniej obwiniany o wszystko tłuszcz) jest cukier i też o jego zgubnych właściwościach pisze coraz więcej autorów. Tymczasem duet Kortko i Watoła w „Słodziutkim” postanowili spojrzeć na cukier przez pryzmat historii i kultury – co wydaje mi się być znacznie ciekawsze (choć należy zaznaczyć, ze perspektywa medyczna tez się pojawia. Ale nie dominuje).

Autorzy wybrali bardzo szeroki przekrój tematyczny. Jest tu bowiem o tym, jak cukier zniszczył Kubę, o zgubnych skutkach królewskich słabości, o starciach imperiów, o zwyczajach kulinarnych wieków minionych... ale także o niewolnictwie, cukrzycy i historii jej leczenia oraz starciach z koncernami spożywczymi.

Zadziwiające bowiem, jak białe kryształki głęboko zakorzeniły się w naszej historii i na jak wiele jej aspektów miały wpływ. Nie chodzi tylko o psucie zębów wielmożom – okazuje się na przykład, że plantacje cukru były jednym z głównych motorów napędowych handlu niewolnikami. A propaganda cukrowa w międzywojennej Polsce przyjmowała formy cokolwiek interesujące (anegdotka z życia blogerki: moja babcia zawsze bardzo nieufnie podchodziła do wszelkich słodzików, wspominając znana jeszcze przed wojną sacharynę, podobno trującą. Lektura „Słodziutkiego” wyjaśniła mi, o co z tą sacharyną chodziło).

Niemniej, najciekawsze nawet fakty podane nieatrakcyjnie nie sprawiają przyjemności. I tutaj w sukurs przychodzi reporterski styl autorów. Narracja jest dynamiczna (czasem aż do przesady), zwłaszcza w momentach, kiedy dotyczy konkretnych osób (perypetie odkrywców insuliny czyta się jak dramat obyczajowy), autorzy chętnie wykorzystują w niej czas teraźniejszy i jak zwykle nie lubię tego zabiegu, tak tutaj świetnie się sprawdza. Z drugiej strony jednak, takie usensacyjnienie budzi we mnie nieufność. Bo a nuż reporterzy trochę podbarwili fakty, aby historia była bardziej zajmująca?

Kilka słów może o wydaniu, bo mam wrażenie, że cierpi na rozdwojenie jaźni. Wygląda to trochę tak, jakby wydawca nie bardzo wiedział, co właściwie chce wydać. Z jednej strony okładka jest bardzo atrakcyjna (szalenie mi się podoba grafika), w środku jest wiele kolorowych ilustracji a papier mamy nieco sztywniejszy, z drugiej... Okładka jest jednak miękka, co w parze ze sztywnym papierem sprawia, ze grzbiet się niszczy. Same kartki może i są nieco grubsze, ale to wciąż papier ekologiczny, a więc lekko szarawy, co sprawia, że kolorowe ilustracje nie wyglądają zbyt imponująco. Moim zdaniem „Słodziutki” wiele by zyskał, gdyby potraktować go jako wydanie albumowe – jeśli nie na papierze kredowym, to przynajmniej na porządnym białym i w twardej oprawie. Cukrowa czaszka na okładce prezentowałaby się wtedy znacznie bardziej imponująco.

Mimo pewnych wątpliwości zarówno merytorycznych, jak i estetycznych, uważam, że warto poświęcić trochę czasu na lekturę „Słodziutkiego”. Poszerza spojrzenie na pewne zależności, które inaczej mogłyby ujść niezauważone. Pozostaje polecić.
 
Tytuł: Słodziutki. Biografia cukru
Autor: Dariusz Kortko, Judyta Watoła
Wydawnictwo: Agora
Rok: 2018
Stron: 360

wtorek, 18 września 2018

"Łąka" Dave Goulson

Rok z okładem temu pisałam o pewnej książce o trzmielach. Wspominałam, że autor (było nie było profesor nauk biologicznych) kupił kawałek łąki we Francji i postanowił zrobić z niej minirezerwat dla wszystkich drobnych żyjątek, jakie zechcą na niej zamieszkać. A potem napisał o tym książkę. W tym roku wydawnictwo Marginesy postanowiło ja u nas wydać. A ja ją przeczytałam.

Tym razem autor porusza znacznie szerszą tematykę. Oczywiście kawałek ziemi na francuskiej wsi jest stale obecnym leitmotivem, ale jego istotność zmienia się w zależności od rozdziału. I tak, stosując zgrabny trójpodział najpierw autor skupia się na swoim małym rezerwacie, opisując już to własne przygody związane z przystosowaniem zrujnowanej farmy do zamieszkania, już to gawędząc o interesujących, a niedocenianych mieszkańcach europejskich łąk. W drugiej skupia się na zależnościach wiążących mieszkańców łąki, w trzeciej zaś stara się na nią spojrzeć w szerszym kontekście ogólnej ochrony przyrody.

Wszystkie części są napisane ze swadą i może bez literackiej finezji, ale przyjemnym gawędziarskim stylem. Miło czyta się zwłaszcza o perypetiach remontowych (przy okazji można poznać zaskakujące życie erotyczne tykotków) czy o spacerze wśród krzewów (tutaj można dowiedzieć się, skąd krwiożercze zapędy modliszek względem samców własnego gatunku). Zaskakujące, w jak fajny sposób autor potrafi wpleść naukowe rozważania w proste opowieści i jak kradną one tekst. Niemniej, najciekawiej wypada część o zagadnieniach globalnych.

To w niej bowiem autor pochyla się nad zagadnieniami, które mogą dotyczyć nas wszystkich (i tak właśnie jest, w bardzo bezpośredni sposób). Pisze na przykład o swoich badaniach dotyczących ginięcia pszczół i robi to w sposób tyleż zaangażowany, co zrównoważony. Widać, ze bardzo chce, aby czytelnik wziął sobie do serca przedstawione dane, ale jednocześnie dba, aby rzetelnie przedstawić nawet te niewygodne fakty, unikając przy tym histerycznego tonu, jaki często spotyka się w kampaniach społecznych firmowanych przez ogólnoświatowe organizacje ochrony przyrody. Pisze też o tym, dlaczego tak istotne jest, aby każdy w swoim ogródku przewidział miejsce dla dzikiego życia – wystarczy zostawić kawałek niekoszonego trawnika. To coś, co można zrobić każdy i co wbrew pozorom ma znaczenie.

„Łąka” nie jest może tak spójna tematycznie jak „Żądła rządzą”, ale to nie wada tylko zaleta. Osobiście polecam wszystkim, którzy choć trochę interesują się natura wokół siebie, a nie tylko pandami w Chinach czy gorylami w Afryce. Zawsze to okazja, żeby zaszczycić nasz ogródek świeżym spojrzeniem.

Ksiązke otrzymałam od wydawnictwa Marginesy.

 
Tytuł: Łąka
Autor: Dave Goulson
Tytuł oryginalny: A Buzz in the Meadow
Tłumacz: Karolina Iwaszkiewicz
Wydawnictwo: Marginesy
Rok: 2018
Stron: 344

sobota, 8 września 2018

Na co poluje Moreni: wrzesień 2018

Wrzesień, zgodnie z oczekiwaniami okazał się dość bogaty w tytuły, choć bez szaleństw (tu chyba gorzej będzie w październiku). Nawet poczyniłam już pewne zakupy.

Chce mieć

"Cesarstwo popiołów" Anthony Ryan
5 września

Zaskoczyło mnie trochę tempo wydania kolejnego opasłego tomu ryanowej fantasy o smokach i złym korpo (czy jakoś tak), bo jeszcze drugiego nie zaczęłam, a tu już trzeci. Ale nic to, już zdążyłam zamówić na wszelki wypadek.;)

Armia Białego smoka na całym świecie zbiera krwawe żniwo. Po jej przejściu zostają zgliszcza. Od jej ostrzy zginęły tysiące niewinnych, a na tym z pewnością nie koniec. Tylko dawny drobny złodziejaszek Claydon Torcreek, znakomita tajna agentka Lizanne Lethridge i garstka ich przypadkowo dobranych sprzymierzeńców stoją pomiędzy furią Białego i końcem świata. Aby ocalić przyszłość, muszą zagłębić się w przeszłość i rozwikłać prastarą tajemnicę, która - być może - na dobre odwróci losy wojny. Wielkie armie spotkają się w licznych bitwach, a wiekowe sekrety zostaną ujawnione w Cesarstwie popiołów, ekscytującym zakończeniu cyklu Anthony'ego Ryana „Draconis Memoria”.

"Szczęściarz" Marcin Jamiołkowski
14 września

Premiera na którą czekałam tak długo, że już prawie przestałam czekać (choć miesiąc temu była premiera audiobooka), czyli czwarta część cyklu o Herbercie Kruku. Autor zapowiedział pewna zmianę klimatu i akcentów, jako że opowieść przechodzi na nowy etap (ponoć trzy pierwsze tomy maja stanowić pewną zamkniętą całość). Jestem ciekawa, poza tym lubię tego bohatera.

Order Virtuti Militari, potężny artefakt chroniący stolicę, został zniszczony, a przez miasto przetacza się fala ataków terrorystycznych. Służby, próbujące opanować sytuację wzywają Herberta Kruka, ale niezupełnie w charakterze pomocnika. Wygląda, że Herbert dobrze zna sprawców zamachów. Albo raczej… to sprawcy dobrze znają jego.
Ułatwia to sprawy i jednocześnie je komplikuje. Nadany mu przez Syrenkę tytuł Obrońcy Miasta jest źródłem mocy, ale i brzemieniem, które musi dźwigać.
Na szczęście Herbert nie jest sam i może liczyć na pomoc przyjaciół.
Kim jest i czego chce Lewiatan? Czy Dwór Złotej Pani upadnie? Czy Herbertowi uda się zaprzyjaźnić z Bazyliszkiem i przekonać do współpracy Istoty Założycielskie?

"Drzewa w moim lesie" Bernd Heinrich
19 września

To jest pozycja, która kupię raczej z kolekcjonerskiego obowiązku. Nie przepadam za autorem, temat też mnie szczególnie nie jara, ale jednak Menażeria...

Bernd Heinrich już jako dziesięcioletni chłopiec znał las na wylot. Gdy został profesorem biologii, kupił leśną działkę w stanie Maine, postawił na niej niewielką chatkę i zaczął obserwować, badać i poznawać drzewa. Drzewa w moim lesie to podsumowanie kilkudziesięciu lat tych osobistych doświadczeń.
Nawiązując do klasycznego pisarstwa przyrodniczego, Heinrich dzieli się z czytelnikiem swymi refleksjami i eseistyczną erudycją. Drzewa widziane oczami naukowca i miłośnika przyrody to istoty niezwykłe. Uczestniczą w „wyścigu zbrojeń”, dopasowują się i przystosowują. Jedne dożywają sędziwego wieku, inne giną młodo. Nieobcy jest im stres. Potrafią sygnalizować, że zamierzają wydać nasiona, aby zachęcić sąsiadów do tego samego. Porozumiewają się, ale nie potrafimy ich zrozumieć, bo zbyt słabo znamy ich język. Heinrich w fascynujący sposób pokazuje, jak las potrafi sam sobą zarządzać. I dodaje: „ratując jeden gatunek zwierząt lub połać lasu, ratujemy świat”.
Oto leśna biografia stworzona przez naukowca, właściciela i opiekuna lasu na Adam Hill. Lasu, który dla Bernda Heinricha od dziesięcioleci jest laboratorium, salą wykładową i wielką pasją.
Książka otrzymała Nagrodę Literacką Nowej Anglii w kategorii literatury faktu oraz Nagrodę im. Franklina Fairbanksa.

Chcę przeczytać

"Przygody młodego przyrodnika" David Attenborough
4 września

Każdy, kto jak ja będąc dzieckiem oprócz kreskówek wypatrywał w telewizji programów przyrodniczych, pozna postać sir Davida, najbardziej rozpoznawalnego prezentera w przyrodniczych produkcjach BBC. A ponieważ o jego książkach czytałam recenzje równie ciepłe, jak moje wspomnienia z programów, chętnie skorzystam z okazji, aby poczytać. Zwłaszcza, ze i tak mam już ebooka (a papierowa wersja tej ksiązki jest bardzo ładnie wydana, jakby kto pytał).

W 1954 roku młody prezenter telewizyjny David Attenborough otrzymał propozycję życia – miał podróżować po całym świecie w poszukiwaniu rzadkich, trudno osiągalnych zwierząt do kolekcji londyńskiego zoo oraz filmować swoje wyprawy na potrzeby nowego programu telewizji BBC pod tytułem "Zoo Quest" (Zoologiczne poszukiwania).
Oto historia tych podróży. Podczas wędrówek w poszukiwaniu gujańskich mrówkojadów, wielkich indonezyjskich "smoków z Komodo" i paragwajskich pancerników autor i pozostali członkowie zespołu musieli korzystać z gościny miejscowych plemion oraz zmagać się z drapieżnymi rybami, agresywnymi jeżozwierzami nadrzewnymi i biegłymi w sztuce ucieczek dzikimi świniami, a także ze zdradliwym terenem i nieprzewidywalną pogodą, żeby móc rejestrować piękno i biologiczną różnorodność odwiedzanych okolic.
Książka "Przygody młodego przyrodnika", napisana z właściwymi autorowi dowcipem i urokiem, to nie tylko opowieść o niezwykłej przygodzie, lecz także o człowieku, który nauczył nas kochać świat przyrody i doceniać znaczenie jego ochrony, czym zajmuje się do dziś.

"Inne umysły. Ośmiornice i początki świadomości" Peter Godfrey-Smith
4 września

Książka o inteligencji ośmiornic. I w zasadzie innej rekomendacji nie trzeba.

Mimo że ssaki i ptaki są powszechnie uważane za najmądrzejsze stworzenia na Ziemi, najnowsze badania dowodzą, że wyższa inteligencja pojawiła się na bardzo odległej gałęzi drzewa życia. Mowa o głowonogach, a przede wszystkim ośmiornicach, jednych z najbardziej zadziwiających zwierząt zamieszkujących oceany.
Są inteligentne, ciekawskie, mają zdolność uczenia się, odróżniania kształtów i rozpoznawania ludzi. Potrafią odkręcić słoik, pluć w żarówkę, by zgasić światło, znaleźć wyjście z labiryntu i brawurowo uciec z niewoli. W zdolności do kamuflażu nie mają sobie równych; w ciągu niespełna sekundy mogą upodobnić się do koralowca, kępki wodorostów czy piaszczystego morskiego dna. Jak to możliwe, że stworzenia obdarzone takimi zdolnościami wyewoluowały w linii tak radykalnie różnej od naszej?
Peter Godfrey-Smith zabiera nas w podróż przez oceany – zarówno te współczesne, jak i archaiczne – w poszukiwaniu prapoczątków świadomości. Opierając się na najnowszych badaniach naukowych oraz własnych podwodnych obserwacjach, odkrywa tajemniczy i fascynujący świat innych umysłów, pozwalając nam zrozumieć naturę naszych własnych.

"Ja, ssak" Liam Drew
5 września

Zapowiada się sympatyczna książka popularnonaukowa, więc bardzo chętnie ja przeczytam,. jeśli tylko wpadnie mi w łapki. Oczekiwań w zasadzie nie mam, więc ryzyko, ze się rozczaruję jest niewielkie.

Wszystko zaczęło się podczas meczu piłkarskiego. To był skok ofiarnego bramkarza. Liam Drew wystawił się na strzał, który — jak się okazało — dostarczył mu niesamowitego bólu i zarazem rozpoczął jego biologiczną fascynację. Bolesne uderzenie piłki zainspirowało go do szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego zdecydowana większość samców ssaków nosi jądra w tak niebezpiecznym miejscu…
Gdy jednak, mimo incydentu na boisku, autor w końcu doczekał się narodzin córki, pchnięty zwierzęcym instynktem rodzicielskim rozpoczął zgłębianie kolejnych tematów, zagadnień i czynności — z pozoru ludzkich, a tak naprawdę typowych wszystkim ssakom, od ważącego 150 ton płetwala po dwugramową ryjówkę.
„Ja ssak. Co łączy nas z gorylem, wielorybem i nietoperzem” to holistyczne spojrzenie na naturę człowieka i innych zwierząt. Liam Drew w przystępny i pełen pasji sposób przedstawia historię ewolucji i mechanizmy kierujące życiem ssaków. Udowadnia przy tym, że w każdym człowieku drzemie zwierzę, a otaczające nas czworonogi często pokazują bardzo ludzkie oblicze.

"Woda na sicie" Anna Brzezińska
5 września

Monumentalne historyczne (czy w tym przypadku historyczne z lekką nutką fantastyki) dzieła Brzezińskiej wypadałoby poznać, więc kiedyś się i za to wezmę (pewnie szybciej niż za "Córki Wawelu", bo objętość bardziej przystępna). Tymczasem zostawiam sobie tutaj, ku pamięci.

Nowa książka autorki monumentalnych, bestsellerowych Córek Wawelu!
Tym razem sceną wydarzeń jest nie dwór ostatnich Jagiellonów, lecz fantastyczna kraina wzorowana na wczesnorenesansowej Italii oraz lochy inkwizycji. To stamtąd swoją opowieść snuje oskarżona o praktykowanie magii, wyrzucona za nawias społeczeństwa bękarcica, La Vecchia...
Jej matką była wiejska dziewczyna, miejscowa ladacznica, a może potajemna kochanka dziedzica tych ziem? La Vecchcia plącze się w zeznaniach… Opowiada o pamiętnej, przeklętej nocy, kiedy straciła matkę, a sama została zgwałcona. Ale jakiego potwora zbiegłego z cyrku zabili wówczas zapijaczeni oprawcy? Podobno był smokiem. A może mężczyzną? Podobno… Bo z jej opowieści nie sposób wyłonić jednej prawdy. La Vecchia lawiruje. Urządza teatr dla inkwizycji, próbując chronić swoje życie? A może powoli popada w obłęd? Jest czarownicą czy samotną kobietą, która w świecie zdominowanym przez mężczyzn chce zachować niezależność? Jaką tajemniczą grę toczy z przebiegłym oficjum?
Woda na sicie to oparta na zapisach przesłuchań, wielowarstwowa, porywająca powieść, poruszająca temat procesów czarownic i kontrowersyjnych praktyk inkwizycji. To także studium osoby przesłuchiwanej, a jednocześnie ciąg dalszy opowieści o kobietach uwikłanych w historię kreowaną przez mężczyzn. Literacki majstersztyk. Kolejny popis pisarskiego kunsztu Anny Brzezińskiej, której bohaterki zapadają w pamięć na długo po lekturze, bez względu na to, czy są dworskimi maskotkami, jagiellońskimi królewnami, czy czarownicami…

"To, co najlepsze" tom 2, Harlan Ellison
11 września

Odnotowuję z kronikarskiego obowiązku, bo jednak to druga połowa ksiązki, którą juz zaczęłam i którą podobno wypada znać każdemu fantaście. Niemniej, entuzjazmu brak.

Stylem Harlana Ellisona zachwycają się miliony czytelników na świecie, w tym sam Stephen King, który w "Danse macabre" wspomina, że "styl prozy Ellisona fascynuje […] uczucie grozy wyrasta z wizji jaskrawej niesprawiedliwości, a antidotum na nią okazuje się najczęściej ludzka zdolność bohaterów do przezwyciężania niesprzyjających okoliczności albo, w najgorszym razie, godzenia się z nimi”. Jednak w Polsce Ellison pozostaje mniej znany.
"To, co najlepsze. Tom 2" to gratka dla tych, którzy nigdy nie mieli szansy poznać dzieł autora i wspaniała okazja dla dawnych wielbicieli, by ponownie zagłębić się w jego nietuzinkowy, surrealistyczny świat.
Harlan Ellison jest mistrzem gatunku, opowiada o odwadze, etyce, przyjaźni, miłości i nieustępliwości. Nie stroni od przemocy, bólu, radości i smutku – nie boi się zadawać trudnych pytań na tematy istotne dla każdego z nas.
Wspólnym mottem jego dzieł jest: „im więcej wiesz, tym więcej możesz zdziałać. Czy też, jak to ujął Pasteur, »przypadek preferuje umysł, który jest do tego przygotowany«” (H. Ellison w liście do Stephena Kinga, "Danse macabre").
Wyruszcie w tę podróż pełną przygód, która zmieni wasze postrzeganie świata i skłoni do zastanowienia się nad istotą człowieczeństwa.

"Dzika sprawiedliwość" Marc Bekoff, Jessica Pierce
11 września

Zagadnienie moralności zwierząt wydaje mi się niesamowicie interesujące - bo skoro u ludzi jest tak złożone, mimo że znacznie bardziej dla nas dostępne do badań, to jakże ciekawe musi być u innych gatunków.

Czy zwierzęta są zdolne do empatii, traktują się fair, współpracują i pomagają sobie nawzajem w kłopotach? Krótko mówiąc, czy zwierzęta przejawiają inteligencję moralną?
Najnowsze badania naukowe rozbijają ustalone granice między ludźmi i zwierzętami zmuszając nas do poszerzenia horyzontów i rewizji przestarzałych stereotypów dotyczących tego, co zwierzęta mogą, a czego nie mogą myśleć, robić i czuć.
Marc Bekoff i Jessica Pierce łącząc wieloletnie doświadczenie i badania z zakresu poznania dowodzą, że zwierzęta posiadają szeroki repertuar zachowań moralnych. Nie tylko wykazują się poczuciem sprawiedliwości i wzajemności, ale też są zdolne do ufności, wybaczania i empatii.
Dzika sprawiedliwość przedstawia nie tylko aktualny stan wiedzy, lecz także prowokuje do przemyślenia naszych relacji ze zwierzętami i naszych wobec nich obowiązków.

"Ten pierwszy raz" antologia
14 września

Ciekawy temat, ciekawy konkurs, więc mam nadzieję, że i wynik (czyli ta antologia) ciekawy.

Jak będzie wyglądać nasz pierwszy kontakt z obca rasą? Czy stosunki będą pokojowe, czy może z miejsca skoczymy sobie do gardeł? Kim są i jak wyglądają obcy? Czy są już wśród nas? Czy…
Pięć zupełnie różnych wizji spotkania z obcą inteligentna rasą. Pięć opowiadań nagrodzonych w konkursie „Ten pierwszy raz”.
Młodzi autorzy, świeże pomysły, problem stary jak SF!

"Era dinozaurów" Steve Brusatte
17 września

Od kiedy ostatni raz czytałam jakąś sensowna książkę popularnonaukowa o dinozaurach (swoją drogą, jak coś znacie, to chętnie przygarnę) nauka zdecydowanie poszła do przodu. Przydałoby się więc odświeżyć wiedzę. Mam tylko nadzieję, że jest to pełnoprawna ksiązka popularnonaukowa, a nie szczwanie ją udający album.

Człowiek pojawił się na Ziemi kilkaset tysięcy lat temu
Przez miliony należała ona do innego gatunku
Co o tym wiesz?
W dzieciństwie fascynowaliśmy się ich światem, ale był dla nas jak bajka. Dziś wiemy, że to najbardziej intrygujący okres w historii Ziemi. Czas poznać kompletne dzieje dinozaurów – od narodzin aż do zagłady – po raz pierwszy całkiem na serio.
Ostatnie 30 lat wywróciło do góry nogami wszystko, co o nich wiedzieliśmy. Na świecie co tydzień odkrywane są kości dinozaurów, które należą do nieznanych dotąd gatunków. Wiele z nich znaleziono na terenie Gór Świętokrzyskich. Mimo że to „nasze podwórko”, większość z nas nie jest tego świadoma.
Steve Brusatte to prawdziwy łowca dinozaurów i jeden z tych nietuzinkowych naukowców, którzy nudne wykłady zamieniają w żywiołowe opowieści o nieznanym nam świecie. Jego fascynacja pradawną Ziemią okazuje się bardzo zaraźliwa. Powstawanie kontynentów opisuje z ekspresją godną postapokaliptycznych wizji i sprawia, że paleontologia przestaje kojarzyć się z trudną dziedziną nauki.
Ta książka wciąga jak film akcji. Steve Brusatte odtwarza świat dinozaurów z mistrzowską precyzją. Zdaniem czytelników i specjalistów od tej tematyki to najlepsza i najbardziej kompletna biografia dinozaurów, jaka kiedykolwiek powstała.

"Królowe cukru" Natalie Baszire
19 września

Dawno w zestawieniu nie było żadnej kobiecej historii, więc oto jest. Wątki rasowe gratis.

Epicka i poruszająca opowieść o współczesnych Stanach Zjednoczonych – wielkich marzeniach, poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi i wciąż aktualnych problemach nietolerancji oraz wykluczenia.
Lektura obowiązkowa dla czytelników Sekretnego życia pszczół, Czarnych skrzydeł, Kolei podziemnej i Drogi do domu.
Przyzwyczajona do blichtru Los Angeles czarnoskóra Charley Bordelon otrzymuje niecodzienny spadek – plantację trzciny cukrowej. Nie może jej odstąpić ani sprzedać, co jasno zostało sprecyzowane w testamencie zmarłego ojca. Stawia więc wszystko na jedną kartę i przeprowadza się z 11-letnią córką na Południe, do dawnego domu swojej babci Miss Honey.
Czy dziewczyna z wielkiego miasta zdoła poprowadzić z sukcesem wielkie gospodarstwo? Czy w zaściankowej społeczności Luizjany Charley znajdzie sojuszników i przyjaciół?
Niezwykły talent literacki debiutantki Natalie Baszille, wyraziste i silne postaci kobiece, sugestywnie ukazane relacje i konflikty rodzinne oraz uprzedzenia i podziały rasowe, których Południe nie wyzbyło się do dzisiaj, sprawiły, że Królowa cukru podbiła serce głównej orędowniczki równouprawnienia, Oprah Winfrey. Amerykańska gwiazda ujrzała w powieści Baszile doskonały materiał na film i w ciągu niespełna dwóch lat od premiery książki wyprodukowała cieszący się w Stanach niesłabnącą popularnością serial pod tym samym tytułem.

"Wyhoduj sobie wolność" Szymon Opryszek, Maria Hawranek
26 września

Urugwaj widziany z daleka wydaje mi się tym krajem, co to niby w tropikach leży, ale mentalność ma taką mocno skandynawska jednak. Chętnie poczytałabym o życiu w nim nieco więcej i mam nadzieję, ze te reportaże zadośćuczynią mojej chęci.

„Urugwajczycy kochają długie weekendy tak samo jak wolność” – mówi o rodakach José Mujica, były prezydent i najskromniejszy celebryta świata, który do pracy jeździł 20-letnim garbusem, a lwią część pensji oddawał na cele charytatywne.
Urugwaj jest jak puzzel z innej układanki, który nie pasuje do reszty kontynentu. Choć ten kraj zajmuje powierzchnię niewiele większą od Grecji i mieszka w nim zaledwie trzy i pół miliona ludzi, istotnie różni się od sąsiadów. Stabilny politycznie i ekonomicznie, nie przystaje do niemal żadnych europejskich stereotypów o Ameryce Łacińskiej. To jedno z najbardziej laickich państw świata. Jako pierwsze całkowicie zalegalizowało uprawę i spożycie marihuany, pary jednopłciowe mogą tu adoptować dzieci, a prostytutki płacą składki na ubezpieczenie społeczne. Każdy uczeń dostaje od państwa laptop, emeryt – tablet, a imigrant i uchodźca, nawet były więzień Guantanamo – szansę na nowe życie.
Wyhoduj sobie wolność to reporterska opowieść o niezwykłym eksperymencie społecznym i otwarte pytanie o granice dla marzycieli i wizjonerów, próbujących wykuwać nowy, lepszy świat.

środa, 5 września 2018

Stosik #107

Stosik z sierpnia nie jest szczególnie imponujący, ale nawet mi to odpowiada, bo jest owocem okazji. Co prawda większości z tych tytułów raczej prędko nie przeczytam, ale będą ładnie wyglądać na półce.


Na samej górze zakup co prawda nie mój, tylko Lubego, ale i tak mam zamiar kiedyś przeczytać. Tak więc "Modyfikowany węgiel" wylądował na stosiku. Pod nim jedyny papierowy egzemplarz recenzencki w tym miesiącu, czyli "Czyste mięso" Paula Shapiro, od Marginesów. Temat ksiązki żywo mnie interesuje, trochę mniej jestem zadowolona, że sygnuje ją logo serii Eko bez designu tejże serii.

Dwie ostatnie pozycje to owoc promocji w Świecie Książki. "Onikromos" chciałam mieć od dawna, bo ładny, jednak nie bardzo byłam przekonana do wyłożenia ceny okładkowej (dość wysokiej) za książkę, co do której nie mam pewności, czy mi się spodoba. No ale te 7 czy 8 PLN to mogę zapłacić nawet za kota w worku. "I wrzucą nas w ogień" Patykiewicza było w niewiele wyższej cenie, więc dobrałam, bo jakoś głupio odbierać paczkę za mniej niż dychę. Będzie czekać na swoja kolej obok pierwszego tomu.

Przytrafiło się tez kilka ebooków, wszystkie do recenzji od Prószyńskiego i s-ki.


Od lewej mamy "Fabrykę planet", która powoli kończę (mimo dość opornego początku, potem się rozkręciło). Drugi tom "Tego, co najlepsze" Ellisona wzięłam raczej z kronikarskiego obowiązku - ciągle męczę pierwszy i nie jest to raczej autor, który by mnie zachwycał, ale wypada znać. A "Przygody młodego przyrodnika" wzięłam z sympatii do Davida Attenborough.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...