poniedziałek, 19 marca 2018

[Piąteczka] Jednoczęściowa fantasy


Nadszedł czas na kolejną Piąteczkę. Tym razem postanowiłam postawić na tematykę, z która od lat mój blogasek jest kojarzony – czyli fantastykę, a konkretnie fantasy. Jak wiadomo, jest to gatunek, który stoi cyklami: 99% powieści jest planowanych tak, aby w razie sporego zainteresowania czytelników dało się dopisać jakąś kontynuację (a sporo tych, co do których kontynuacji początkowo nie planowano i tak po latach się jej doczekuje). To może odstraszać ludzi, którzy przychodzą z mainstreamu i trochę ich przerasta perspektywa przeczytania x tomów, żeby dotrzeć do końca historii.

Dlatego też postanowiłam podać Wam listę pięciu książek fantasy, które są zamkniętymi całościami. Trochę musiałam się nagimnastykować, żeby wyłuskać je spośród przeczytanych (znacznie łatwiej byłoby z science fiction), bo to rzadkość wielka (choć wybór i tak był trudny, bo jednak znalazłam nieco więcej świetnych lektur niż pięć). Kolejność oczywiście przypadkowa.


„Nigdziebądź” Neil Gaiman 

Pierwsza książka Gaimana, jaką przeczytałam, jeszcze w wydaniu z magowej serii „Andrzej Sapkowski poleca”. Zrodziła we mnie zachwyt nad prozą Gaimana (dopiero kilka tytułów później przekonałam się, że przekonanie o jego wszechwybitności jest cokolwiek przesadzone). Uważam, że to doskonały przykład urban fantasy – świetnie napisany, trochę niesamowity, ale nie na tyle, żeby ktokolwiek mógł się od niego odbić. Idealna rzecz, jeśli ktoś chce sprawdzić, czy urban fantasy w ogóle mu się spodoba.

„Księżyc i słońce” Vonda N. McIntyre

Jedna z najbardziej kobiecych powieści fantasy, jaką kiedykolwiek przeczytałam, a jednocześnie chyba jedyna fantasy historyczna, która mnie nie wynudziła. Rzecz dzieje się na dworze Ludwika XIV, Króla Słońce, pod koniec jego życia. Mamy tu motyw trochę jak z „Kształtu wody” - schwytany wodny potwór nawiązuje więź z młodą dwórką. Tyle że potwór jest płci żeńskiej, a więzi brak zabarwienia miłosnego. Och, oczywiście jest wątek romansowy, ale nieistotny – na pierwszy plan wysuwają się opisy życia codziennego w wersalu z perspektywy kobiet, próba dostrzeżenia człowieczeństwa w rozumnej istocie, której gatunek ludzie od lat traktują jak głupie zwierzęta tylko dlatego, że nie są w stanie zrozumieć ich mowy, starcie dwóch obcych kultur i odkrywanie przez młodą dziewczynę, że świat nie jest tak czarno-biały, jakby sobie tego życzyła. Z tym, że akcja jest bardzo statyczna – jeśli ktoś liczy na pojedynki i pościgi, to się zawiedzie. Ale miłośnicy rozdrapywania emocjonalności i psychologii bohaterów będą zadowoleni.

„Wodnikowe Wzgórze” Richard Adams

Przyznam szczerze, że to moja ulubiona powieść spośród zestawienia. Co prawda to typowe fantasy z questem: mamy tutaj wybrańca otrzymującego misję, który przed wyruszeniem w drogę zbiera drużynę, by razem z nią przeżyć wiele przygód, pozwalających mu dojrzeć do postawionego przed nim wyzwania. Och, zapominałam o jednej rzeczy: wszyscy są królikami. Mają też swoja wiarę i mitologię. Śmiem twierdzić, że „Wodnikowe Wzgórze” dla animal fantasy było tym, czym „Władca pierścieni” dla fantasy w ogóle. W wielu powieściach i seriach z tego nurtu słychać wyraźne echo prozy Adamsa. No i och, jak to się czyta! Jak trzyma w napięciu! Az nabrałam ochoty na relekturę...

„Cyrk Nocy” Erine Morgenstern

To z kolei pozycja z pogranicza fantasy i realizmu magicznego, o niepowtarzalnym klimacie. Zaczyna się od pojedynku magów, a kończy dość nietypowym romansem. Ale wszystko to dzieje się w tle, tak naprawdę głównym bohaterem jest tytułowy cyrk – plac bitwy, na którym odbywa się pojedynek. Bynajmniej nie na fireballe, ale na atrakcje. Na to, czyj nowy wynalazek przyciągnie więcej zwiedzających, czyje gwiazd wykonają bardziej zapierający dech w piersiach numer. A wszystko to opisane niezwykle plastycznie, w niepowtarzalnym klimacie, subtelnie i magicznie.

„Golem i Dżin” Helene Wecker

To właściwie powieść obyczajowa – historia dwóch magicznych istot wyrwanych z przynależnej im niszy i wrzuconych do Nowego Jorku przełomu wieków (XIX i XX). Autorka opowiada nam o samotności, próbie odnalezienia się w obcym świecie, zderzeniu dwóch bardzo różnych osobowości, ale także o jednym z największych miast świata u progu dwudziestego wieku – mieście możliwości i szans, ale także niebezpieczeństw. Powieść jest bardzo kameralna, ale autorka świetnie radzi sobie z budowaniem klimatu i konstruowaniem postaci (i tak, właśnie tworzy się drugi tom książki. Ale jeszcze nie wyszedł, więc się nie liczy).

A Wy? Znacie jakieś fajne, samodzielne fantasy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...