O jednej książce Anne Fadiman już kiedyś pisałam. „Ex libris”, bo on to był, zrobił na mnie jak najlepsze wrażenie, więc kiedy dowiedziałam się, że w Polsce ukazała się inna książka tej autorki, zapragnęłam i ją przeczytać. Tutaj, jak i poprzednim razem, z pomocą ruszyła JoannazKociewia, która podzieliła się swoim egzemplarzem, za co serdecznie jej dziękuję.:)
„W ogóle i w szczególe. Eseje poufałe” różnią się tematyką od „Ex librisu” – nie poruszają bowiem zagadnień związanych z uzależnieniem od czytania, które każdemu molowi są bliskie. Tematyka ich jest daleko szersza, chociaż literackie aluzje nie są rzadkością. Esej poufały jest bowiem takim rodzajem eseju, w którym „(…)chociaż eseista najczęściej pisał o sobie, to jednocześnie wypowiadał się na jakiś t e m a t(…)”[8]. Autorka więc zasiada z nami do wspólnego stolika i zaczyna z czytelnikiem poufale dyskutować, opisując własne doznania w odniesieniu do szerszego kontekstu. A tych kontekstów jest bardzo wiele, chociaż nie wszystkie tematy wzbudziły we mnie taką samą sympatię.
Muszę przyzna, że pani Fadiman już w pierwszym eseju zdołała mnie zaciekawić, mówi on bowiem o łapaniu eksponatów biologicznych do prywatnego, za czasów szczenięcych prowadzonego Muzeum Pod Szczęśliwym Trafem. Z racji kierunku studiów, bynajmniej nie humanistycznego, wszystkie opowieści o zbieraniu i konserwowaniu okazów, o tasiemcach w formalinie i kolekcjonowanych muszlach, wydały się bliskie mojemu sercu. W końcu w ramach zajęć sama rozpinałam motyla na szpilce i dowiedziałam się, jak się wypycha ptaki (co jest czynnością o wiele schludniejszą, niż mogłoby się wydawać). A z eseju można się też dowiedzieć również trochę o historii lepidopterologii i konchologii. Chociaż raczej nie polecam tego eseju osobom szczególnie wrażliwym.
Równie przyjemna była lektura opowieści o lodach (chociaż nie we wszystkim się zgadzam z autorką – jak można nie lubi lodów owocowych?) i o sowach. Z tym, że chodzi nie o ptaki, a o ludzi ze szczególnym zamiłowaniem do zarywania nocy i spania w dzień. Sama się do takich zaliczam – w nocy funkcjonuję świetnie, natomiast ranne wstawanie jest dla mnie torturą. Razem z autorka mówię nie terrorowi skowronków!
Ciekawe, aczkolwiek już nie aż tak mi bliskie, były dwa kolejne eseje, opowiadające o dwóch literackich sympatiach autorki. Pierwszą z nich jest Charles Lamb, w Polsce raczej nieznany. Był to prawdziwy mistrz eseju poufałego, który podobno nawet tematykę pieczonego prosięcia potrafił przedstawi w sposób fascynujący. Miał przy tym bardzo dramatyczny życiorys, o czym (i nie tylko o tym) można przeczyta w eseju „Wilk w owczej skórze” bo właśnie on w tym zbiorku jest Lambowi poświęcony. Bohaterem „Arktycznego hedonisty” zaś jest ulubiony polarnik autorki – Vulhjalmur Stefansson. Był on postacią tyleż barwną, co kontrowersyjną, a autorka opisała go w taki sposób, że zapałałam chęcią zapoznania się z jedną z jego książek (gdyż polarnik ów całkiem biegle władał piórem i spisywał swoje wspomnienia z wypraw polarnych).
Za to kompletnie nie mogłam się wczuć w pochwalny esej poświęcony kawie. Przyczyna jest bardzo prosta – kawy nie znoszę i już sam jej zapach mnie drażni, więc nawet piękny styl i ciekawe informacje nie zdołały mnie zainteresować. Niemniej jednak wielbiciele tego ciemnego płynu z pewnością poczują się urzeczeni tym esejem.
Autorka ma szczególny dar posługiwania się piórem, który ze swadą i elokwencją pozwala jej pisa na najbłahsze, jak zdawać by się mogło tematy. Wszystko to czyta się niezwykle przyjemnie, bo pani Fadiman unika epatowania trudnym słownictwem, ale wplata je od czasu do czasu, tak, żeby czytelnik nie poczuł się zagubiony. Bardzo lubię ten typ erudycji.
Jeśli chodzi o technikalia, to wydawnictwo Znak znowu się popisało. Książka ma piękną, twardą oprawę z ilustracją w stylu stonowanym i minimalistycznym. Pod oprawą znajdują się wzorzyste, ale nie krzykliwe wklejki, nadające lekturze odpowiedni klimat. Nawet tekst jest obwiedziony ramkami pasującymi do tej kompozycji. Wszystko to razem z treścią tworzy klimat wymuszający kontemplację dzieła. Takiej książki zaiste nie powinno się czyta w autobusie czy zatłoczonej poczekalni. Dużo lepiej smakuje w zaciszu domowych pieleszy i w towarzystwie filiżanki kawy (lub, w moim przypadku – herbaty) i porcyjki ostrożnie jedzonych lodów.
Szczerze i gorąco polecam wszystkim. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Tytuł: W ogóle i w szczególe. Eseje poufałe
Autor: Anne Fadiman
Tłumacz: Magda Heydel
Tytuł oryginalny: At Large and At Small: Familiar Essays
Wydawnictwo: Znak
Rok: 2010
Stron: 237
Autor: Anne Fadiman
Tłumacz: Magda Heydel
Tytuł oryginalny: At Large and At Small: Familiar Essays
Wydawnictwo: Znak
Rok: 2010
Stron: 237
Zaskoczyłaś mnie pisząc, że ta książka Anne Fadiman nie do końca dotyczy książek. Byłam przekonana, że tak jak "Ex libris" będę się dzięki niej pławiła w 'książkowych' tematach, a tu taka niespodzianka! Na pewno również tą książkę przeczytam, choć chciałabym żeby była bardziej taka jak pierwsza:)
OdpowiedzUsuńPs. Też nie pijam kawy:P Wogóle!!!
Chętnie po nią sięgnę, lecz najpierw przeczytam wspominany przez Ciebie "Ex libris", który stoi na półce ;)
OdpowiedzUsuńPaula - W sumie to chyba dobrze, że jesteś ostrzeżona, przynajmniej się nie rozczarujesz tematyką. Bo jeśli chodzi o boziom, to pani Fadiman go bardzo dobrze trzyma.:)
OdpowiedzUsuńP.S. Kawę pijam tylko kiedy absolutnie muszę, bo inaczej padnę na twarz i np. zasnę na egzaminie. Na szczęście w tym roku akademickim omija mnie ta wątpliwa przyjemnoś.;)
Daria - miłej lektury - z pewnością taka będzie!:)