Styczeń była dla mnie miesiącem wyjątkowo bogatym w książkowe zdobycze. Po części dlatego, że sporo było przeróżnych promocji, ale nie oszukujmy się - głównymi winnymi są kosze z tanią książką w supermarketach i niedawno otwarty w pobliżu Matras. Obawiam się, że będzie mi skutecznie drenował kieszenie.
Z boku stoi coś, czego recenzja nie pojawi się na blogu, ale czym i tak wam się pochwalę.;) Na "Anatomię dla artystów fantasy" polowałam od dawna, bo mam do tej książki ogromny sentyment i zawsze chciałam mieć własny egzemplarz (mam też pirackiego ebooka po angielsku, ale stara już jestem, oczu mi szkoda na wgapianie się w monitor). Zawiera mnóstwo zdjęć i szkiców umięśnionych panów, z których rysowaniem zawsze miałam problem, więc każda pomoc się przyda. Wskazówka dla tych, którzy rozważają kupno, a nie mieli książki w rękach: autor tworzy komiksy superbohaterskie, więc jeśli wam się nie podobają typowo amerykańscy, umięśnieni herosi i biuściaste heroiny, to raczej nie jest to książka dla was.
To teraz lecimy z głównym pionem, od dołu. "TV Ciał0" Noona i "Ciemny Eden" Becketta to wynik empikowej promocji 1+1 na Ucztę Wyobraźni. Kiedy je odbierałam, wpadła mi w oko "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" Kańtoch przeceniona o 30%, więc też ją wzięłam, stając się posiadaczką sześciu nieprzeczytanych książek tej pani (ale do Pyrkonu nadrobię, w końcu wstyd iść po autograf z nieprzeczytaną książką;)).
"Listy" Tolkiena zobaczyłam w Matrasie za 19,90 zł, więc sami rozumiecie, że nie mogłam ich tam zostawić. Zwłaszcza, że już czytałam, to wiem, że warto.;) "Efekt Lolity" był w jeszcze przystępniejszej cenie, a że książka interesowała mnie od dawna, to też nabyłam.
"Stan wstrzymania" Strossa i "Dziewięć wcieleń kota Deweya" to efekt grzebania w carrefourowych koszykach. Tego pierwszego wzięłam dlatego, że przenikanie się gry i reala w literaturze zawsze mnie fascynowało, a drugi dlatego, że jest o kocie (i dlatego, że czytałam pierwszą część). Nie wiem, czy na kocie się nie zawiodę, ale przynajmniej niewiele kosztował.
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" oraz "Jeden dzień" to wynik wizyty w Biedronce. O pierwszym było jakiś czas temu głośno w blogosferze i to głośno w sposób pozytywny, to postanowiłam sprawdzić, kto zacz. Na drugi miałam chrapkę od dawna. A za każdą z tych oprawionych na twardo książek dałam niecałe 10 zł.^^
"Harry Potter i więzień Azkabanu" to ciąg dalszy uzupełniania cyklu, tym razem za pomocą antykwariatu. Brakuje mi już tylko dwóch ostatnich tomów. "Portal zdobiony posągami" to wynik świetnej wymiany na LC, zaś "Łowcę potworów" otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Jaguar (ponieważ jestem odporna na horror literacki, liczę na dużo wnikliwych, soczystych sekcji;)). "Długa wojna" to zakup własny, bo ten cykl to mój osobisty must have - zdecydowanie bardziej, niż Świat Dysku, bo przynajmniej istnieją jakieś realne szanse na skompletowanie całości.
No, to pozostaje brać się za czytanie.:)
No to rzeczywiście nie pozostaje nic innego, jak brać się za czytanie :) Ja w promocji Uczty, wyposażyłam się w oba tomy "Opowieści sieroty" Valente i też cieszę się niezmiernie. Donoszę też (z wyrzutami sumienia), że jeszcze nie zabrałam się do Novik... Ale już za chwileczkę, już za momencik :)
OdpowiedzUsuń"Opowieści..." nabyłam przy którejś z wcześniejszych promocji.:) W ogóle z UW jeśli chodzi o interesujące mnie pozycje jestem już raczej na bieżąco z kupnem. Gorzej z czytaniem.;)
UsuńZa złe nie mam, mój ukochany smok jest przecież w dobrych rękach.;) Ale bardzo ciekawa jestem Twojej (Waszej?) opinii.:)
Dbam o Smoka, jak o swojego. I codziennie głaszczę po okładce :)
UsuńSzczerze powiedziawszy to żadnej wymiany, której efektem jest wejście w posiadanie "Portalu...", nie nazwałbym świetną. Niestety.
OdpowiedzUsuńZważywszy na to, że wymieniłam na niego "Magię krwi" chyba nie jestem bardzo stratna?;) A poważnie trochę mnie zaniepokoiłeś - co prawda "Portal..." miał posłużyć głównie uzupełnieniu kolekcji, ale i tak...
Usuń"Magii krwi" nie czytałem, więc się nie wypowiadam. Ale moim zdaniem "Portal..." jest kilka poziomów niżej niż reszta książek Huberatha.
Usuń"w końcu wstyd iść po autograf z nieprzeczytaną książką;)"
OdpowiedzUsuńA mnie się wielokrotnie zdarzyło - mam się wstydzić? :D I do Strossa też pewnie pójdę z nieprzeczytanym "Accelerando". (Choć mam też przeczytany "Stan wstrzymania", ale niezbyt mi się podobał).
Twój styczeń to chyba odwrotność mojego - prócz UW nic nie kupowałam, ale o dziwo bardzo mnie to cieszy. ^^
No, mnie by było wstyd wobec polskiego autora. Wobec zagranicznego o dziwo nie.;D Nie mam pojęcia dlaczego.;)
UsuńJa w ascezie książkonabywczej spędziłam ostatni kwartał zeszłego roku, ale szczerze mówiąc mam nadzieję, że kolejne miesiące już nie będą miały takiego rozmachu jak styczeń. Chyba będę musiała robić zakupy w Biedronce zamiast w Carrefourze - mniej pokus.;)
Tajemnicę diabelskiego kręgu chętnie bym przytuliła :)
OdpowiedzUsuńTeż chętnie zaopatrzyłabym się w "Tajemnica Diabelskiego Kręgu". Podobnie niezła pozycja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam zamiar się przekonać - choć raczej nie prędko, bo z Kańtoch to najpierw "Przedksiężycowi".:)
UsuńHahah! Mi też do całości Harrego Pottera brakuje 2 cześci! Dziś przywędrował do mnie Zakon Feniksa, a pozostały mi Więzień z Azkabanu i Insygnia śmierci do nabycia...to takie moje postanowienie noworoczne :)
OdpowiedzUsuńDuża ta kupka też bym taką chciała kiedyś mieć :)
Mi akurat 6 i 7 brakuje. Liczę na tanią książkę, ale pewnie w sprawie Insygniów wygra antykwariat (mają i Insygnia, i Księcia, ale Książę ma uszkodzony grzbiet,więc go raczej nie kupię).
UsuńUps zapomniałam dodać o Tolkienie. Masz może gdzieś recenzję tej książki? Jak nie to z niecierpliwością na nią czekam. Tolkienem zainteresowałam się dosyć niedawno i ciekawią mnie jego dzieła
OdpowiedzUsuńRecenzja jest podlinkowana w notce:)
UsuńWidzę tu sporo tytułów, które już mam, niektóre nawet przeczytane, innych zazdraszczam potwornie, zwłascza tych kryminalnych absolutnie biedronkowych cen - dla mnie biednej na obczyźnie marzenie ściętej głowy... Kańtoch kupię sobie na czytnik, poczekam też aż się pojawi "Długa Ziemia" w formacie mobi. Muszę oszczędzać miejsce, bo mnie inaczej mąż z domu wyrzuci. Razem z tymi wszystkimi książkami...
OdpowiedzUsuńHe he, widziałam Twoją recenzję "Edenu", ale ciągle się waham, czy czytać.;)
UsuńA biedronkowe ceny mnie zaskoczyły totalnie, zwłaszcza, że takie ładne wydania... Zazwyczaj u nich tylko pockety za dychę można dostać. To i wzięłam.;)
Właściwie też powinnam oszczędzać miejsce... Ale na razie jeszcze trochę książek da się upchnąć na szafie, a czytnika u mnie brak, więc się nie martwię.;)
Jak ja bym chciała mieć taki umiar, jak Ty, jeśli chodzi o Ucztę Wyobraźni... ;) Ja skorzystałam z tej promocji BARDZO - 14 książek. Cóż, takiej okazji nie mogłam przepuścić przez palce, zwłaszcza, że im więcej pozycji z UW czytam, tym rośnie moje "łaknienie" na tę serię :D
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :)
Mój umiar jest pozorny - po prostu wszystkie interesujące mnie pozycje kupiłam już wcześniej.;) A i tak zaczynam żałować, że się na "Dziewczynę" i "Pokój" nie skusiłam... Cóż, w każdym razie mam od kogo pożyczyć, więc w razie czego kupię już normalnie.;) A cóż tam nabyłaś ciekawego, bo na Twoim blogu widziałam tylko 7? Osobiście polecam Sheparda, Clarke, Swanwicka i Forda.:)
UsuńBędzie stosik niedługo :D po prostu nie chciałam dodawać jednego po drugim (wszyscy uznaliby mnie za jeszcze większego szaleńca), więc poczekam jeszcze troszkę :)
UsuńClarke mam - co prawda w starym wydaniu, ale mam :) Chociaż brakuje mi ostatniego tomu.
A Forda czytałam, nawet była recenzja stosunkowo niedawno, "Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy" to perełka literacka.
Tajemnicę warto przeczytać, Długą Wojna cały czas czeka w koejce do przeczytania Z UW kupilem trzy Wszystkie nowości tyle że zamiast Noona McDonalda oraz do tego Swanwicka i Modlitweenik Amerykański. Mam jescze pytanie do Anatomii: Kiedyś przegladałem inną wersję, która na okładce miała właśńie jakąś heroinę w metalowym bikini i ze skrzydłami. Czy to jakieś inne wydanie? Pamiętam, że tamto miało jakiś ludzi-roboty-owady i córkę cyrulika (do końca nie pamiętam dlaczego) w środku . A Świat Dysku da się skompletować. W każdym razie mi się udało. Tylko trzeba unikać tłumaczeń Malinowskiej-Grupińskiej
OdpowiedzUsuńAkurat Swanwicka, "Modlitewnik" i McDonalda już mam (choć ubolewam bardzo, że nie załapałam się na "Rzekę bogów").:)
UsuńTak, to drugie, nieco rozszerzone wydanie (poprzednie było w twardej oprawie). W tym moim poświęcono więcej miejsca anatomii jako takiej i różnym pozycjom ciała, jak też oświetleniu.:)
Hm, teraz sprawdziłam na stronie wydawcy i rzeczywiście można dostać początkowe tomy (jeszcze kilka miesięcy temu ich nie było, bo szukałam). Ale jakoś wolę "Długą Ziemię" zbierać.;) Przynajmniej na razie.
Gdzie ty to wszystko trzymasz? Mnie ostatnio cała sterta książek posypała się na kark, gdy usiłowałem wepchnąć na półkę jakiś nowozakupiony egzemplarz.
OdpowiedzUsuńMam jeden mały regał ze sklejki, który nie daje rady. Na szczęście mam też w pokoju komunistyczną meblościankę z litego drewna - nie ma takiej ilości papieru, której by nie wytrzymała.Gorzej z estetyką układu.
UsuńMi z Harrego brakuje ostatniego, ale wacham się czy dokupić starą wersję czy w całości tą piękną czarną nową serię wydaną :)
OdpowiedzUsuńMi to czarne wydanie tak średnio odpowiada - niektóre grafiki są piękne, ale taki "Zakon feniksa" na przykład... fuj!;) Do tych kolorowych mam też sentyment, choć żałuję, że jak x lat temu kupowałam "Czarę ognia", to wzięłam ją w miękkiej oprawie - teraz bardziej widzi mi się twarda, ale nie będę wymieniać całości...
UsuńListy Tolkiena sama niedawno zakupiłam :D
OdpowiedzUsuńHehehe, ja na targach książki w Katowicach poszłam po autograf z nieprzeczytaną książką właśnie do Anny Kańtoch :D :D co już zostało "nadrobione" :D
OdpowiedzUsuń