Nie mam bladego pojęcia jak zacząć tę notkę. W ogóle nie bardzo mam pojęcie, jak ją napisać, bo w sumie nie pisałam tutaj jeszcze nic o literaturze feministycznej (rozumianej jako literatura bardziej przedmiotu niż podmiotu. Bo taka Le Guin to jednak w większości przypadków też jest literatura feministyczna, tylko tak jakby bardziej podmiotu – feminizm na fantastycznym przykładzie, nie jako rzeczywiste dane). Co za tym idzie, nie bardzo jestem w stanie przewidzieć, co mi z tego tekstu wyjdzie. Ale będę się starać, żeby wyszedł zrozumiały wywód.
„Zakazane ciało” Ducret to zbiór krótkich tekstów o tym, jak też opisywano, przedstawiano a także odbierano kobiece narządy płciowe na przestrzeni wieków – od starożytności aż po współczesność. Czasem wagina jest tu tylko pretekstem – mamy bowiem przy okazji sporo informacji o pracy położnych albo o tym, jak też na wyzwolenie seksualne wpłynęła pornografia. Tak więc mimo dość konkretnego motywu przewodniego, przekrój tematyczny jest dość szeroki.
Na początku byłam nieco rozczarowana lekturą. Przy opisach rytuałów Starożytnego Egiptu i innych cywilizacji trochę brakowało mi szerszego kontekstu. Wiecie, sam opis rytuału niewiele mówi. Jednak im dalej w epoki, tym kontekstu pojawiało się więcej (jak sądzę, proporcjonalnie do ilości dostępnych tekstów źródłowych) i czasem rozwijały się nawet w historie konkretnych kobiet. A te czytało się bardzo dobrze i niczego im nie brakowało.
Ducret stara się przedstawić pewną drogę, jaką kobieca seksualność przeszła w ciągu tych kilku tysiącleci cywilizacji. A że cywilizacje miewały do tego podejście różne, to i jest o czym pisać. Właściwie zaskakujące jest, jak często waginie przypisywano żarłoczność i nienasycenie, przed którym należy chronić mężczyzn, tak bezbronnych przecież. Ciekawa lektura i jakże pouczająca.
Napisane jest to wszystko bardzo przystępnie i w sposób łagodny, choć wdać, że autorka dobierała argumenty i opowieści pod konkretną tezę (a jaka to teza, to już ustalcie sami). Co nie jest wadą, bo, szczerze mówiąc, w tej dziedzinie bardzo trudno jest stworzyć dokument prezentujący w równym stopniu stanowiska obu stron (choćby z tej przyczyny, ze kobietom bardzo długo odmawiano prawa do edukacji i pracy w niektórych zawodach, a w konsekwencji i tworzenia pism, na których współcześni badacze mogliby opierać zdanie drugiej strony). Z jeszcze innej strony, autorka przecież nie obiecuje obiektywizmu, a jedynie prezentację pewnej drogi, jaką kobiecość przeszła na przestrzeni stuleci.
Książkę polecam. Nie powiem, że jest to literatura wybitna czy cokolwiek, co zrewolucjonizuje czyjekolwiek poglądy, z powodu swoich gabarytów jest też nieco ograniczona (jak sądzę, aby przedstawić wszystkie zagadnienia odpowiednio dokładnie, trzebaby kilkunastu tomów). Jest to raczej coś dobrego na początek. Autorka nawiązuje do wielu ciekawych zagadnień czy postaci, które czytelnik może sobie potem zgłębiać na własna rękę, jeśli chce. A jeśli nie chce, to i tak ukończy lekturę bogatszy o pewną wiedzę.
Autor: Diane Ducret
Tłumacz: Anna Maria Nowak
Tytuł oryginalny: La Chair interdite
Wydawnictwo: Znak
Rok: 2016
Stron: 382
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.