wtorek, 12 kwietnia 2022

"Budowniczowie Pierścienia" Larry Niven


„Pierścień” Larry’ego Nivena jak się okazało, zestarzał się całkiem nieźle. Toteż kiedy wydawnictwo Zysk i s-ka ogłosiło, że planuje wydać kolejną część cyklu, poczułam się zainteresowana. A trochę czekać kazali; choć, bogiem a prawdą, jak kogoś mocno przypiliło, to bez problemu mógł sobie znaleźć książkę na rynku wtórnym, bo tytuł ma ponad 40 lat i był u nas wydawany. Sam Niven zresztą był jeszcze gorszy, bo drugi tom, wcześnie nieplanowany, napisał 10 lat po pierwszym. No ale przejdźmy do bardziej palącej kwestii: czy „Budowniczowie Pierścienia” zestarzeli się równie dobrze? 
 
Po 23 latach Louis Wu i jego kziński przyjaciel Chmee (dawniej Mówiący-do-zwierząt, ale za zasługi poprzedniej wyprawy otrzymał własne imię) zmuszeni są wrócić na Pierścień. I to dosłownie zmuszeni, bo porwał ich szalony lalecznik, obcy o intrygującej fizjonomii należący do gatunku, dla którego paranoja jest najwyższą cnotą. Lalecznik ma zamiar przywieźć z wyprawy trofea, które pozwolą mu odzyskać dawne miejsce w społeczności, a żeby zwiększyć szanse na sukces, logicznym wydało mu się znalezienie kogoś, kto już na Pierścieniu był. Tylko że od tamtego czasu Louis uzależnił się od elektrycznej stymulacji mózgu, a Chmee dorobił się wśród swoich wysokiej pozycji, którą przez wyprawę może stracić. Dla nikogo nie jest to więc satysfakcjonujący układ. Na domiar złego po przybyciu na miejsce okazuje się, że Pierścieniowi grozi zagłada…

Odpowiem od razu na pytanie ze wstępu: tak, „Budowniczowie Pierścienia” również zestarzeli się całkiem dobrze. Myślę, że zawdzięczamy to głównie fabule, która ma być po prostu dobrą przygodą, bez pretensji do poruszania bieżących zagadnień społecznych (choć ma nieco pretensji do poruszania zagadnień etycznych i bardzo szkoda, że tutaj autor prześliznął się tylko po wierzchu. Był potencjał na więcej). Mamy tu klasycznego questa, który, jak pisał bodajże Sapkowski, ma na celu „pokazanie poczynań bohaterów na tle zmieniających się okoliczności przyrody”. Tyle że, ponieważ mamy do czynienia z SF, a nie fantasy, bohaterowie zamiast konno podróżują statkiem kosmicznym. I taka konstrukcja się sprawdza, ale jest tylko jedną składową sukcesu. Drugą, może nawet ważniejszą, jest fakt, że Niven jest cholernie sprawnym pisarzem. „Budowniczowie Pierścienia” nie są może literacko wysublimowanym dziełem, którego język zapiera dech pięknem, ale autor doskonale wie, jak rozplanować fabułę, żeby odpowiednie dźwignie zostały pociągnięte w odpowiednich momentach. Krótko mówiąc, nawet jeśli nie jest artystą, to z pewnością jest mistrzem rzemiosła.

Mając w pamięci okropną (w pewnym stopniu zamierzenie, ale nie do końca) bohaterkę, jaką była Teela Brown, byłam ciekawa, jak Nivenowi pójdzie pisanie kobiet. Teela zniknęła pod koniec poprzedniego tomu, ale została zastąpiona bohaterką niewiele się od siebie różniącą. Miałam obawy, że innych autor po prostu pisać nie umie, ale na szczęście nie było tak źle. Pojawiające się w „Budowniczych Pierścienia” bohaterki są znacznie bardziej sprawcze (wybaczcie, że nie będę ich wymieniać z imienia, ale wszystkie są absurdalnie długie, bo takie w tamtejszej kulturze nadawano) i złożone charakterologicznie. I choć nie są takie hej do przodu, jak we współczesnej fantastyce (co ma swoje uzasadnienie fabularne), to nie skręcało mnie z żenady, kiedy o nich czytałam (a co zdarzało mi się przy Teeli).

Jeśli chodzi o trójkę głównych bohaterów, to w zasadzie się nie zmieniają, są zupełnie tacy sami, jak w tomie poprzednim i takimi pozostają do końca opowieści. Louis Wu walczy z nałogiem, ale w zasadzie niczego nowego go to nie uczy (wręcz dostajemy dialog, z którego dowiadujemy się, jak niewiele to doświadczenie różni się od innych). Z kotopodobnym Chmee jest właściwie tak samo: pełni tę swoją rolę drużynowego kafara, dzikiego drapieżnika ledwo okiełznanego cywilizacją. Aczkolwiek trudno uznać to za wadę; o ich przygodach ciągle świetnie się czyta, nawet jeśli zewnętrzna podróż nie ma odbicia w ich wnętrzu.

„Budowniczowie Pierścienia” to przygodowa opowieść opowieść w starym stylu. I w swojej oldschoolowości bardzo dobra. Jest trochę jak z tabliczką czekolady, którą kupiłaś trzy miesiące temu i o niej zapomniałaś, a teraz okazało się, że nic jej w tym czasie nie ubyło i wciąż jest smaczna. Przyjemna lektura.
 
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Zysk i s-ka 

Tytuł: Budowniczowie Pierścienia
Autor: Larry Niven
Tytuł oryginalny: Ringworld Engineers
Tłumacz: Agnieszka Sylwanowicz
Cykl: Pierścień
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Rok: 2022
Stron: 476

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...